Artykuły

Kraków. Romantyzm bardzo młodych reżyserów

Młodzi reżyserzy pokażą w Starym Teatrze spektakle według Słowackiego, Norwida, Krasińskiego, Fredry, o romantyzmie dyskutować będą historycy literatury, reżyserzy, historycy sztuki, psychiatrzy, a młodzi poeci zaprezentują swoje ulubione fragmenty romantycznych wierszy. Festiwal re_wizje romantyzm odbędzie się w Starym Teatrze pod koniec maja.

Joanna Targoń rozmawia z Grzegorzem Niziołkiem, kierownikiem literackim Starego Teatru: Rozpoczęły się już próby do warsztatów romantycznych. A wszyscy robią teraz przecież warsztaty dramaturgii współczesnej. Jaki był powód?

- Grzegorz Niziołek: To był właśnie jeden z powodów. Prób z dramaturgią współczesną jest bardzo dużo, w Starym Teatrze latem ubiegłego roku pełną parą szły przygotowania do bazartu. Zaczęliśmy wtedy z Mikołajem Grabowskim rozmawiać o warsztatach romantycznych. Okazało się, że obaj - niezależnie - wpadliśmy na ten sam pomysł. Drugim powodem było poczucie, że znaczna część polskiej literatury leży odłogiem. Może było to potrzebne, aby zyskać wobec niej nowy dystans, ale mam poczucie, że warto byłoby do tej literatury wrócić. Zwłaszcza że wśród młodych reżyserów pojawiło się zainteresowanie klasyką. Na przykład ciekawa "Klątwa" Pawła Passiniego w Opolu. W krakowskiej PWST widziałem bardzo interesujący egzamin Michała Zadary z "Wesela". Zwróciliśmy się do tych reżyserów, a także Michała Borczucha, Krzysztofa Jaworskiego, Bogny Podbielskiej, studentów PWST, którzy ciekawie zaprezentowali się podczas bazartu. Zareagowali entuzjastycznie; okazało się, że większość z nich myślała o takim repertuarze.

Koncepcja re_wizji polega na tym, że pokazane zostaną spektakle warsztatowe, ale chcemy też zorganizować debatę o polskim romantyzmie. Wezmą w niej udział: Krystian Lupa, Maria Poprzęcka, Jacek Bomba, Michał Paweł Markowski, Dorota Siwicka, Marek Bieńczyk, Ewa Bieńkowska, Małgorzata Dziewulska. To ludzie, którzy zajmują się dramatem romantycznym, ale w inny sposób niż do tej pory były te teksty odczytywane albo reprezentują inny sposób czytania literatury - jest tu i psychiatra, i historyk sztuki, i reżyser.

Co interesuje młodych reżyserów w romantyzmie?

- Trochę chyba za wcześnie, żeby to nazwać. Na pewno temat polskości, doświadczenie tożsamości. Trop egzystencjalny. A także zainteresowanie formą, która może stać się inspiracją do nowoczesnego, otwartego myślenia o formie teatralnej. Zderzenie z językiem. Tu są różne możliwości - albo próby przełamania dykcji romantycznej, albo może być ona poprzez swoją odmienność i egzotykę inspirująca.

W różnych wypowiedziach na temat Starego Teatru pojawia się jego obraz jako miejsca wielkich patriotycznych widowisk. Jaka jest tradycja Starego Teatru?

- Niesłychanie szermuje się pojęciem tradycji, ale pojęcie tradycji jako czegoś, co trzeba konserwować i chronić, jest mi obce. Teatr staje się wtedy zakładnikiem swojej tradycji, służy ona jako rodzaj szantażu wobec bardziej zdecydowanych gestów artystycznych. Fenomen Starego Teatru polegał przecież na tym, że tu była przestrzeń wolności. Konfrontacja z polskim romantyzmem była pozbawiona doraźności. Konrad Swinarski bardzo bronił się przez jednoznacznie politycznym odczytywaniem jego spektakli, przed "mszą narodową". Jego przedstawienia ogromnie bulwersowały, przede wszystkim "Nie-Boska komedia". Ten spektakl rozbijał dotychczasowe myślenie i o tym tekście, i o tradycji romantycznej, i o stylu gry aktorskiej - był to niemal frontalny atak na powszechne wyobrażenia, a to zawsze wywołuje agresję u części widzów i krytyków. "Nie-Boska" została wręcz uznana za spektakl szkodliwy.

Stary Teatr powinien rozumieć własną tradycję jako stwarzanie przestrzeni wolności dla działań artystycznych. Nie twierdzę, że prowokacja ma być celem, ona może być rezultatem odważnych posunięć.

Jaki będzie dalszy los przedstawień warsztatowych?

- Planujemy, żeby pozostał jakiś plon tych warsztatów. Wszystko zależy od rezultatów - może zachowamy charakter studyjny pokazów, może zostaną rozbudowane do spektaklu.

A zaproszeni do debaty? Zgodzili się od razu?

- Tak. Podobnie jak młodzi reżyserzy. Nie chcieliśmy narzucać im tematów. Dla mnie ważne było to, aby mówili o tekstach, które ich osobiście fascynują. Zależy mi też na tym, aby dyskusje i wypowiedzi stały się inspirujące dla teatru. Aby pokazały kierunki, możliwości odczytywania tych tekstów, znalezienia dla nich współczesnego, żywego kontekstu.

O romantyzmie wciąż się pisze; tradycja indywidualnego odczytywania tej literatury trwa, natomiast w teatrze zatraciła się, nie powstają interesujące przedstawienia.

- Zatraciły się współbrzmienia między teatrem a refleksją uprawianą przez historyków literatury. Nadal ukazują się świetne książki - Marka Bieńczyka o Krasińskim, Jarosława Marka Rymkiewicza o Słowackim, proponujące nowe czytanie, ale to nie inspiruje teatru.

Mam kilka utopijnych marzeń. Chciałbym zobaczyć spektakl Krystiana Lupy według "Króla-Ducha". Chciałbym też, aby Krzysztof Warlikowski podjął temat romantyczny. Wydaje mi się, że poetycka intensywność jego teatru, fascynacja tematami egzystencjalnymi, pasja w dotykaniu bolących miejsc naszej świadomości społecznej mogłaby go doprowadzić do konfrontacji z literaturą romantyczną. Poza tym twórczość Warlikowskiego jest silnie związana z tradycją Starego Teatru, z Konradem Swinarskim, choć to kontynuacja niepokorna.

Na zakończenie odbędzie się slam romantyczny. Co to będzie?

- Pomysł się jeszcze rodzi. Polega na tym, żeby młodzi poeci zaproponowali własną interpretację ulubionych tekstów romantycznych bądź napisali własne utwory. Inspiracją był "Wieczór klasyczny", zorganizowany w 1961 r. przez Mirona Białoszewskiego, który wraz z Ludmiłą Murawską wybrał ukochane fragmenty utworów Mickiewicza, Słowackiego, Norwida. Przedstawione zostały w domowym, kameralnym teatrze, a nie na wielkiej sceny, kojarzącej się z romantyzmem. Białoszewski zaproponował zaskakujący, odmienny od tradycji aktorskiej sposób słyszenia tych tekstów. Wywołało to zdumienie, szok; Słonimski po tym spektaklu napisał wręcz paszkwil. Ale propozycja Białoszewskiego odsłoniła niedostrzegane do tej pory możliwości tych utworów, a teatr później je podchwycił.

Na zdjęciu: projekt Krystyny Zachwatwicz do Nie-Boskiej komedii w Starym Teatrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji