Artykuły

Urocza służąca i gorąca czekolada

"La serva padrona" w reż. Natalii Babińskiej w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Martyna Pietras w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Urocza, lekka i naprawdę zabawna - taka właśnie jest opera "Służąca panią" Pergolesiego, którą można oglądać na scenie kameralnej Opery.

"Przypomnisz sobie o Serpinie" śpiewa bohaterka opery do bogatego Uberto, próbując przewrotnie obudzić w nim miłość. Po wtorkowym przedstawieniu, będącym pierwszym z cyklu "Opera Kieszonkowa", chciałoby się zaśpiewać "przypomnisz sobie o Padronie". Spektakl ma bowiem tyle samo uroku i równie przyjemnie zapada w pamięć co tytułowa służąca. Akcja przedstawiona w libretcie jest prosta - służąca Serpina przy pomocy kolegi z pracy - niemego lokaja Vespone - uwodzi swojego pracodawcę Uberto. W trakcie intrygi nie brakuje rubasznych żartów, spontanicznych zachowań i zupełnie niepoważnych sytuacji.

(...)

Młode pokolenie (wśród nich sentymentalista Jean Jacques Rousseau), dostrzegło w operze buffa naturalność i bezpośredniość w wyrażaniu uczuć.

I właśnie te m.in. cechy uwydatniła reżyserka poznańskiej realizacji Natalia Babińska. W jej wizji tytułowa bohaterka to kokietka o dominującym charakterze, która nieustannie flirtuje z Uberto. W imię "wyższej sprawy" nie stroni też od całusów z Vespone, na czym ów nonszalancko i skwapliwie skorzysta w finale. Będąc służącą Serpina i tak czuje się (i wygląda na nią) panią domu. Na jej usługach pozostaje nawet pogoda (potrafi klaśnięciem wywołać burzę, uniemożliwiając wyjście Uberto do miasta). Jest sprytna, nieposłuszna, wręcz nieznośna, rozkapryszona, bezczelna i dość wyrachowana - a jednocześnie tak urocza w tym naturalnym dla siebie sposobie bycia, że nie można się jej oprzeć. Zwabienie pana domu udaje się ponętnej służącej bez większego problemu, bo Uberto to podatny na kobiece wdzięki, niezdecydowany, wygodnicki, trochę niezaradny i pocieszny mężczyzna. Potrzebuje stanowczej kobiety, która nim pokieruje. Z miłości zgodzi się nawet zostać pantoflarzem, byleby tylko wszelkie niedogodności ukochana wynagrodziła mu słodkimi rozkoszami ciała i przygotowaniem równie słodkiej, ulubionej czekolady.

Babińska z wyczuciem wykorzystała salę kameralną im. Wojciecha Drabowicza. Akcja toczy się wokół widzów, co podkreślało kameralność przedstawienia i angażowało publiczność. Pomocne okazały się też aktorskie i wokalne umiejętności solistów. Znakomitą vis comica posiada Jarosław Bodakowski, solista Opery Wrocławskiej, który wcielił się w Uberto. Jego naturalna interpretacja aktorska i pięknie brzmiący, dźwięczny baryton były ujmujące. Bardzo dobrze wypadli także Natalia Puczniewska (zarówno wokalnie, jak i aktorsko przekonująca jako Serpina) i Bartłomiej Szczeszek - ten ostatni zwłaszcza jako przebrany za wystylizowanego na macho kapitana Tempesta (Burza). Niektóre zabiegi reżyserskie były niepotrzebne - m.in. modne obecnie wykorzystanie telefonu komórkowego albo uscenicznienie strojenia orkiestry.

Trzeba jednak docenić inteligentne przemycenie języka polskiego do włoskiego libretta, przemyślaną grę z konwencją operową, a także uzupełnienie spektaklu o fragmenty komedii muzycznej "Lo frate 'nnamorato" Pergolesiego. Sprawnie akompaniujący solistom zespół Collegium Musicum Poznań pod batutą Francesco Bottigliero dopełnił całości wykonania. Przedstawienie, podobnie jak rozdawaną po nim gorącą czekoladę, przełyka się z przyjemnością.

Całość w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji