Legioniści się obronili
Na te spektakle płocka publiczność czekała dość długo. Słynne widowisko o Legionach Polskich w reżyserii Ignacego Gogolewskiego do którego muzykę, i piosenki opracował Waldemar Kazanecki. a wykonują aktorzy ze stołecznego Teatru Rozmaitości, dotarło do Płocka po ponad ośmiu miesiącach od premiery. Mnożyły się pytania i obawy. Na ile udało się przeniesienie przedstawienia do Teatru Dramatycznego im. Jerzego Szaniawskiego? Czy przedstawienie grane uprzednio wiele razy nie straciło na świeżości? I czy równie owacyjnie jak dotychczas przyjęcie zostanie przez miejscową publiczność?
Wątpliwości okazały się nieuzasadnione. "Gałązka rozmarynu" dobrze zagrana przez zespół aktorów z Warszawy powtórzyła swoje poprzednie sukcesy. Nawet z konieczności zastosowany, w wielu fragmentach muzyczny podkład nagrany na taśmie magnetofonowe nie przesadził o ostatecznym wrażeniu i nie przyćmił niezaprzeczalnych wartości przedstawienia.
A było ich bez liku. Przede wszystkim choreografia opracowana przez Ryszarda Krawuckiego czy scenografia Jerzego Gorazdowskiego w doskonały sposób podkreślały wymowę sztuki. Również gra aktorska, zwłaszcza odtwórców postaci: Juhasa - Jana Parandyka, Ciupagi - Wojciecha Pastuszko i Wilka w wykonaniu Andrzeja Ferencego zasługuje na słowa uznania. Jednak właściwie można by przepisać cały program, wymieniając nazwiska osób zasługujących na brawa. Toteż owacje na stojąco były bardzo głośne, spontaniczne i długie.
"Gałązkę rozmarynu" uznać należy za szczególnie ważne wydarzenie kulturalne. Zapewne pomogła temu ostatnio modna tematyka dotycząca polskich legionów. Zbiorowym bohaterem sztuki Jest pluton strzelców, potem legionistów. Umiejętnie wplatane w wątek niepodległościowy epizody prezentujące losy i przeżycia grupy ludzi, pozwalają na świadome wyeksponowanie celu dzieła aktorstwa Zygmunta Nowakowskiego, jakim jest granie na uczuciach widzów, zmuszanie ich do śmiechu i łez poprzez umiejętne pokazywanie wczesnej młodości pokolenia, które z wybuchem pierwszej wojny światowej weszło w dorosłe życie. Może właśnie dlatego legioniści obronili się w płockiej siedzibie Melpomeny.