Artykuły

Gdzie jesteś, synu zemsty?

TYMI słowami zostanie przywołany bohater dramatu Zygmunta Krasińskiego. Zanim się pojawi, padnie słynne pierwsze zdanie: "Już się ma pod koniec starożytnemu światu - wszystko co w nim żyło, psuje się, rozprzęga i szaleje; bogi i ludzie szaleją", które wyznacza czas i miejsce

Rozgrywania się w przestrzeni złota i krwi, intrygi politycznej Irydiona. Utwór pod tym tytułem powstawał niemal równolegle z "Nie-Boską komedia", choć jego zamysł narodził się wcześniej i z różnym należeniem nurtował świadomość poety (najwcześniejsza wersja tekstu, jako niedoskonała, została zniszczona przez autora). Do tematu powrócił pod czas wędrówek po ruinach Rzymu. Sceneria okazała się bardziej, niż petersburskie zimy, sprzyjająca przywołaniu "syna zemsty". Jego historia wyszła po raz pierwszy drukiem sto pięćdziesiąt lat temu.

Krasiński zawsze przejawiał pasję do wielkich konstrukcji historiozoficznych. Był nieodrodnym dzieckiem epoki, która chętnie szukała analogii między schyłkiem imperium rzymskiego, a stanem zagrożonej wstrząsem rewolucji XIX-wiecznej Europy. Paralele między upadkiem Rzymu a współczesnością, spotkamy literaturze romantycznej od Chateaubrianda po panią Stael. Odczytanie tego fragmentu historii w imperium i jego tyranii nad ludami, a potem ostatecznego upadku, jako aluzji politycznej nie sprawia większej trudności. "Irydion" od początku był odbierany jako wielka metafora odnosząca się do spraw narodowych - "rzymski dramat o polskim powstawaniu". Juliusz Słowacki, na marginesie swej satyryczny powieści "Pan Alfons" zapisał: "Irydion - czyli o zwaleniu Petersburga".

Kim jest tytułowy mściciel?- To syn Greka Amfilocha i kapłanki boga Północy, Odyna, Grimhildy; "gnany jędzami jak niegdyś Orestes" ma doprowadzić do zniszczenia siedziby despotyzmu - Wiecznego Miasta. Został wychowany przez powiernika ojca Masynissę - szatańskiego strażnika zemsty, która ma się dokonać. On także pilnuje, by siostra Irydiona - Elsinoe została konkubiną lubieżnego cesarza Heliogabala i przywiodła go do pełnego zaufania bratu. Pierwszy etap pomsty zostanie wypełniony, a pierścień cesarski ozdobi dłoń mściciela. Jego działania będą z jednej strony "święte", jak zabijanie z miłości, ale jednocześnie instrumentalne wobec ludzi bliskich. Irydion wyzbędzie się braterstwa. przyjaźni, nierozkwitłej miłości, która mogłaby go połączyć z Kornelią - "pierwszą wśród sióstr" chrześcijanek. Nawet wtedy, gdy sam przyjmie święcenia i przybierze maskę mesjasza, zrobi to po to, by wykorzystać chrześcijan do walki z pogańskim Rzymem, wprzęgnąć ich w swój szaleńczy rydwan zemsty. Irydion mówi czasami tak jakby był Konradem Wallenrodem. Czy zostaną rozgrzeszeni? Jeżeli wierzyć Krasińskiemu "wszystko co złe darowane być musi za to, co było dobrego", znajdą więc obydwaj wyspy ocalenia, Irydiona, po pierwszej przegranej, czeka następna próba "na ziemi mogił i krzyżów", na którą zostaje wysiany "w imieniu Chrystusa". Zbudzony, może z wiekowego snu pojawi się w odpowiedzi na coraz żarliwsze pytanie "Gdzie jesteś, synu zemsty?". Będzie tym, oczekiwanym przez jeden z narodów na historycznej drodze wędrówki, wybrańcem, który może zmienić jego losy, który nie przychodzi często, bo wybawiciele nie mogą zjawiać się co dnia...

"Irydion'' to dramat stosunkowo rzadko wystawiany nie często pieszczony nawet przez polonistów; straszący tekstowym gąszczem i kompozycyjnymi słabościami. Toteż reżyser - Krzysztof Babicki przygotował własne opracowanie. Takiego zabiegu dokonują wszyscy inscenizatorzy "Irydiona". Jego adaptacji podejmował się także Jerzy Kreczmar, która dwukrotnie (w Krakowie w roku 1958 i w Warszawie w 1968) wystawiał dramat Krasińskiego. W ostatnich latach "Irydion" powrócił wersją telewizyjną z 1982 roku w reżyserii Macieja Englerta i o rok późniejszą premierą, na scenie Teatru im. Słowackiego w Krakowie, przygotowaną przez Mikołaja Grabowskiego. Krzysztof Babicki ma już za sobą "Irydiona" wystawionego przed dwoma laty we Wrocławiu. W gdańskim przedstawieniu pracuje z tym samym scenografem i muzykiem, a także odtwórcą tytułowej roli - Jackiem Mikołajczakiem, ale - jak mówią - będzie to inny spektakl.

"Irydion" jest może dziełem niedoskonałym ale to kaleka wielkość, a taka może pasjonować nawet przez stulecia i bywa czasem ciekawsza niż kontakt z doskonałością. "Irydion" funkcjonuje obok innych dramatów romantycznych i tak samo jak "Dziady", "Kordian" czy "Nie-Boska komedia" mógłby być pretekstem do zapytania: "czego chcemy od romantyzmu? Zawsze szukamy w jego fragmentach, w scenicznych interpretacjach teatralnych, zrozumienia narodowego losu, losu wielu pokoleń. Wiąże on nas dziwnie mocno z "przeszłymi i przyszłymi" pokoleniami. Powraca jak przepowiednia Krasińskiego, że "co się, przeprowadza w mózgu ojców, to do serc dzieci przechodzi, i rodzi się z nimi instynktownie...".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji