Artykuły

Mała wielka kobieta

Jan Szurmiej objął dyrekcję półmartwego teatru o marnej reputacji. Ma przed sobą mnóstwo roboty. Na razie związał ze sobą kilku ambitnych twórców i zatrudnił gromadkę młodszych wykonawców. Część zespołu zaczęła się specjalizować w klasycznej operetce, część - w musicalu. Pierwszą musicalową premierą Szurmieja jest opowieść o Edith Piaf.

Widowisko jest w pewnym sensie kameralne - nie ma schodów, chórów, tańców i pawich piór. Uwaga autorów skupia się wyłącznie na postaci genialnej piosenkarki, która zmarła trzydzieści lat temu. Jedyną muzyką w tym spektaklu są jej słynne przeboje.

Spektakl zaczyna się od tego, że cyrkowy Pierrot popycha inwalidzki wózek ze zmarłą przed chwilą piosenkarką w kierunku jasnego jak niebo prostokątu na horyzoncie sceny. Potem zaczynają się retrospekcje. Finał jest podobny do początku. To, co się dzieje w tym scenariuszowym ramach jest dramatycznie sugestywnym pomieszaniem miłości i pieniędzy, poezji i rubaszności, powagi i groteski.

W dwóch premierowych spektaklach postać piosenkarki zagrały i odśpiewały dwie różne, jeszcze młode artystki. Widzowie Krakowa, Poznania, Wrocławia znają je dobrze, warszawiacy - mniej. Obydwie są prywatnie całkiem odmiennymi typami kobiet. Z ciekawością wybrałem się na obydwie premiery, by porównać jak sobie radzą w identycznych kostiumach i sytuacjach scenicznych.

Dwie panie równie dobrze śpiewają i grają, Agnieszka Matysiak jest nieco bardziej szorstka i rubaszna. Śpiewa bez zbędnego estetyzowania, z prostotą, która robi wrażenie. Jest niby brzydka i bardziej wiarygodna jako starzejąca się, schorowana kobieta.

Bożena Krzyżanowska ma w sobie więcej liryzmu, bardziej dziewczęcy głos i śpiewa, jak to się mówi, ładniej. Może aktorsko jest odrobinę lepsza. Ale kreacje obydwu pań są w sumie równorzędnej wartości.

Tylko kilka piosenek śpiewają inni wykonawcy. Niestety, niczym specjalnym się nie wyróżniają. Jednak, ogólnie rzecz biorąc, nieco odmłodzony zespół Operetki aktorsko wypadł korzystnie.

Reżyseria jest logiczna i przemyślana. Kilka efektów scenicznych jest imponującym teatrem. Plastyczną przeciętność scenografii rekompensuje jej funkcjonalność. Kostiumy mieściły się w teatralnej codzienności. Orkiestra wymaga poważnego remontu i odmłodzenia. Wykonanie co bardziej skomplikowanych i dynamicznych rytmicznie aranżacji pozostawiało wiele do życzenia. A w muzyce wielkich przebojów Piaf jest wiele piękności do wyeksponowania. Tylko w miejscach, gdzie dominował akordeon bywało stylowo i bezbłędnie.

Mimo niezależnych jeszcze od dyrektora-reżysera niedoskonałości, premierę trzeba uznać za bardzo udaną.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji