Artykuły

Obcy bliscy Gudmundura Steinssona

Kiedy w 1986 ta najbardziej znana sztuka islandzkiego autora miała swoja, prapremierę, na scenie Teatru Powszechnego w Warszawie, wydawało się. że poruszany w niej problem jeszcze nas nie dotyczy, ie oglądany obrazek jest trochę, egzotyczny, że bardzo non daleko do przeżartego dobrobytem Zachodu zagubionego w koszmarze stworzonej przez siebie cywilizacji. Pięć lat to, i dużo, i mało. Tempo zmian, jakim podlegamy, jest tak wielkie, że dziś chyba niejedna rodzina rozpozna w tym spektaklu siebie - jak odbicie w lustrze.

W mieszkaniu o wysokim standardzie, pełnym najrozmaitszych funkcjonalnych cudeniek, mieszkają, jeśli można to tak nazwać, wiecznie zapracowani rodzice i trójka dorastających, zajętych swoimi sprawami dzieci. Ich codzienne ścieżki przecinają się w "salonie", gdzie wyrywają sobie dzwoniący bezustannie telefon, domofon, grające magnetofony (każdy inny rodzaj muzyki) i gdzie włączony bez przerwy telewizor jest obiektem powszechnej, gapiowatej adoracji: Ta wcale nie wyjątkowa współczesna rodzina istnieje na poziomie biologicznym, zaspokaja najbardziej podstawowe potrzeby, a o innych pamiętać nie chce lub nie potrafi. Nikt tu z nikim nie rozmawia. Po prostu wymienia się podstawowe informacje - czy zjadłaś?, czy trzeba ci pieniędzy?, czy mogę wziąć samochód? Koniec, wystarczy... Zmuszeni do zamieszkania z Ingun i Haraldem dziadkowie, jak prehistoryczne mamuty oczekują wspólnych posiłków, pogawędek z wnukami, domowego gotowania. Nic z tych rzeczy, nawet wigilia nie gromadzi wszystkich przy stole, nawet samobójcza próba siostry i śmierć babci nie zmienia rytmu zajęć bliskich... Bliskich więzami krwi, dalekich i obcych sobie uczuciowo i psychicznie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji