Każdy ma swojego anioła
- Pretenduję do roli wampira von Krolocka w "Tańcu wampirów", który Polański zrealizuje na podstawie filmu "Nieustraszeni łowcy wampirów". Rzeczywiście to dla mnie duży zaszczyt, nie każdy może powiedzieć, że pracował z Polańskim - mówi DAMIAN ALEKSANDER, aktor warszawskiej Romy.
Teresa Gałczyńska: - Kiedy ostatnio rozmawialiśmy, miałeś plany nagrania własnej płyty...
Damian Aleksander: - Wiesz, jak to bywa z procesem twórczym. A poza tym trzeba znaleźć odpowiednią grupę ludzi. Napisałem parę melodii, spotykam się z różnymi artystami, szukam swojej drogi i inspiracji. Powoli dojrzewam, by nagrać tę płytę. Na razie dostałem propozycję udziału w programie "Imiennik" Zbyszka Górnego. Zmierzyłem się z piosenką Adolfa Dymszy "Barbara" w nowej aranżacji. Chyba wyszło sympatycznie, bo zaowocowało udziałem w kolejnych programach TYP.
- Słyszałam, że masz również zagrać w sztuce reżyserowanej przez Romana Polańskiego.
- Pretenduję do roli wampira von Krolocka w "Tańcu wampirów", który Polański zrealizuje na podstawie filmu "Nieustraszeni łowcy wampirów". Rzeczywiście to dla mnie duży zaszczyt, nie każdy może powiedzieć, że pracował z Polańskim. Najbardziej się cieszę, że będę mógł robić coś nowego. Uważam, że należy się bezustannie rozwijać i wychodzić naprzeciw różnym wyzwaniom.
- No właśnie. Rozwija się Twoja postać w "Klanie"...
- To prawda. Nareszcie mam coś do zagrania, pojawiają się nowe wątki i intrygi. Następuje konfrontacja z mężem Czesi. Mój bohater, Roch, nie jest już tylko fotografikiem, ale ma własne życie. Mam nadzieję, że ta rola się rozwinie i nabierze jaskrawych barw.
- Bierzesz również udział w targach mody i reklamach.
- Nie zdarza się to często. Nie biorę wszystkiego, jak leci, ale nie ukrywam, że chodzi również o dopływ gotówki. Wreszcie dojrzałem do decyzji kupna mieszkania, wziąłem kredyt i nawet już odebrałem klucze. Teraz jestem na etapie urządzania się. Mam nadzieję, że mój budżet wytrzyma to obciążenie. Zaczyna się nowy etap w moim życiu. Teraz czuję, że mam własne miejsce na ziemi.
- Dość wcześnie zacząłeś decydować o swoim losie.
- Mając piętnaście lat wyjechałem z domu i niejako byłem zobligowany do tego, żeby sobie dawać radę. Znalazłem zadowolenie i pasję w tym, że radzę sobie sam. Nigdy, nie musiałem nikogo prosić o pomoc, wsparcie finansowe. Wierzę, że czuwa nade mną opatrzność, jakiś anioł stróż, który mnie dopinguje i nie pozwoli zrobić mi krzywdy. Każdy ma swojego anioła.
Na zdjęciu: Damian Aleksander.