Modrzejewska
Rzecz dzieje się w "Ardenie", amerykańskiej rezydencji, której nazwa odwołuje się do ulubionej sztuki Modrzejewskiej "Jak wam się podoba". Aktorka jest u schyłku kariery. Nie ma funduszy na utrzymanie luksusowego domu. Musi się wyprowadzić. Na scenie walizy, skrzynie, książki, kostiumy. Modrzejewska żegna się z "Ardenem". Budzą się wspomnienia, które układają się w historię jej życia.
Tatiana Kołodziejska nie stara się grać starej, zmęczonej aktorki. Zamiast niej widzimy inną - w pełni sił, dużo młodszą. To przykład niekonsekwencji, bo nie idzie tu o rozbicie iluzji. Przeciwnie. Kołodziejska wchodzi na scenę jako Modrzejewska i tak będzie do końca. Niestety postać ją przerasta. Szczególnie daje to o sobie znać, kiedy recytuje fragmenty popisowych ról Modrzejewskiej - Adrianny Lecouvreur, Marii Stuart, Ofelii. Przywołuje też recenzje oceniające jej artyzm, nie pasujące do tego, co oglądamy. Szkoda, że autorzy monodramu nie pomyśleli o konwencji teatru w teatrze sugerującej, że współczesna aktorka mierzy się z legendą wielkiej gwiazdy. Kołodziejska przybliżałaby się wówczas do roli, nie wchodząc w nią całkowicie.