Artykuły

Szczecin. Jak dzielą pieniądze w mieście

Polityka kulturalna Szczecina jest nierozwojowa, jak nierozwojowy jest jej budżet. Nakłady na kulturę od trzech lat utrzymują się na tym samym poziomie - nieco ponad 2 proc. ogólnych wydatków budżetu.

W ubiegłym roku było to 19,5 mln zł, czyli 2,2 proc. budżetu (np. w 2001 r. - 1,8 proc., w 2002 - 2,01 proc., w 2003 - 2,3 proc.). To więcej niż w Lublinie (12 mln - 1,61 proc. budżetu) czy Bydgoszczy (15,6 mln -2,17 proc.), ale jak tu aspirować do Poznania (42,9 mln - 2,77 proc.) albo Wrocławia, którego władze prowadzą w ostatnich latach politykę prokulturalną, przeznaczając na nią w ubiegłym roku aż 55 min zł (tj. 3,19 proc. całego budżetu).

Według unijnych statystyk udział środków zewnętrznych w budżecie instytucji kulturalnych sięga kilku procent. W naszym regionie pod tym względem jest jeszcze gorzej. Bogatych sponsorów jak na lekarstwo. Kultura może (musi) więc liczyć przede wszystkim na środki publiczne. W Szczecinie instytucjom kulturalnym wystarcza to zaledwie na bieżące utrzymanie. Twórcy nie mają szans na rozwinięcie skrzydeł ani podejmowanie nowych inicjatyw artystycznych.

Mecenasów dwóch

W 1999 r. reforma samorządowa podzieliła instytucje kulturalne pomiędzy dwa organy zarządzające - Urząd Miejski i Urząd Marszałkowski (który przejął je od wojewody). Pod opiekę miasta trafiły: Teatr Współczesny, Teatr Lalek "Pleciuga" i Filharmonia Szczecińska, Dom Kultury "Słowianin", Klub 13 Muz, Miejski Ośrodek Kultury i Miejska Biblioteka Publiczna. Urząd Marszałkowski finansuje: Książnicę Pomorską, Muzeum Narodowe, Zamek Książąt Pomorskich, Operę na Zamku i Teatr Polski.

Instytucje finansowane przez marszałka (czyli te "bliżej Warszawy") początkowo cieszyły się z takiej podległości, licząc na większe pieniądze. Te nadzieje okazały się jednak złudne, bo to miejskie teatry i domy kultury mają się teraz lepiej.

W ubiegłym roku dotacja z Urzędu Miejskiego dla Teatru Współczesnego wynosiła 3 mln 821 tys. zł, a dla Teatru Polskiego z Urzędu Marszałkowskiego 2 mln 351 tys. 881 zł. Aktywność artystyczna obu placówek w tym okresie była porównywalna. Współczesny przygotował cztery premiery, zagrał w sumie 243 spektakle, które zobaczyło 42 tys. 714 widzów. Teatr Polski zaprosił teatromanów na sześć premier, a jego 281 przedstawień zobaczyło 37, 5 tys. widzów.

W powojennej historii Szczecina rangę jego kultury wyznaczał zawsze teatr. W latach 60. słynął na całą Polskę inscenizacjami dyrektora Jana Maciejowskiego i Macieja Englerta, na początku lat 70. - Józefa Grudy. Od kilku lat godną kontynuatorką ich tradycji jest Anna Augustynowicz. W ubiegłym roku więcej pracowała poza macierzystą sceną, a wyreżyserowany przez nią "Powrót na pustynię" Bernarda-Marie Koltesa w Teatrze Powszechnym w Warszawie zdobył jesienią Grand Prix III Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy.

Oprócz Współczesnego profesjonalnie działa jeszcze pięć teatrów utrzymywanych z samorządowych środków (Teatr Polski, Teatr Lalek "Pleciuga", Teatr Kana, Teatr Krypta, Piwnicy przy Krypcie) i najmłodsza szczecińska scena - prywatny Teatr Kameralny. Rywalizują ze sobą, ale tak naprawdę świetnie uzupełniają się ofertą repertuarową, zaspokajając potrzeby widzów zarówno poszukujących rozrywki w postaci komedii, miłośników spektakli muzycznych i oper, jak i tych, którzy w teatrze szukają trudniejszego repertuaru czy najmodniejszych nurtów światowego dramatu.

Dwa główne szczecińskie teatry Polski i Współczesny grają niemal codziennie jeden spektakl (scena przy Swarożyca wyłącznie w godzinach wieczornych, scena przy Wałach Chrobrego decyduje się w tygodniu "pod szkoły" na godziny przedpołudniowe) i jest to tyle, na ile mogą sobie pozwolić. Zespoły muszą przecież też mieć czas na przygotowywanie kolejnych premier.

Obchodzący w ubiegłym roku 25-lecie Teatr Kana, którego spektakle zachwycały kiedyś krytyków w Edynburgu, teraz koncentruje się na organizacji festiwali: Międzynarodowych Spotkań Młodego Teatru "Okno" i Festiwalu Artystów Ulicy, które w minione wakacje gromadziły tłumy widzów. Kana dostała na swoją działalność w ubiegłym roku 240 tyś. zł (w tym 30 tys. na wydawnictwo jubileuszowe). Na Festiwal Artystów Ulicy wydała z miejskich pieniędzy 40 tys. zł.

Szczecin od blisko 40 lat jest organizatorem Przeglądu Teatrów Małych Form "Kontrapunkt", jednego z najstarszych festiwali teatralnych w Polsce. Impreza ma wierną publiczność, ale brak jej świeżości. Do konkursu kwalifikuje się zbyt wiele przeciętnych przedstawień. Na pewno ograniczeniem są finanse, ale trzeba szukać dla Kontrapunktu nowej formuły. Festiwal dostał od miasta 190 tys. zł (plus dodatkowe 50 tys. zł). To niemal jedna trzecia tego, co na "Maltę" rezerwuje z budżetu miasta Poznań (632 tyś. zł).

Pierwszy remont po wojnie

Smutkiem napawa "bezdomność" szczecińskich instytucji kulturalnych. Dla żadnej nie wybudowano po wojnie siedziby. Rok 2004 nie przyniósł konkretów w sprawie budowy Pleciugi. Firma ECE nie ruszyła z budową Kaskady, a w umowie z miastem ma zobowiązanie wybudowania nowego teatru lalek.

Pod tym względem rok był szczęśliwy tylko dla Teatru Polskiego, który zyskał milionowy grant na gruntowny remont (pierwszy po wojnie).

Pojawił się pomysł przeniesienia Filharmonii Szczecińskiej z gmachu Urzędu Miejskiego do budynku Kosmosu. Tymczasem pod koniec roku zawiązał się ponad 50-osobowy zespół Filharmonii Szczecińskiej. Póki miasto nie wskaże miejsca, gdzie miałaby stanąć (może pl. po dawnym Konzerthausie?), a w budżecie nie zarezerwuje funduszy na jej budowę, zwolennikom budowy FSz pozostaje tylko lobbować na rzecz idei, która ich połączyła.

Tymczasem przyjęty pod koniec minionego roku plan polityki kulturalnej wymienia budowę nowych obiektów kultury: Filharmonii Szczecińskiej (przewidywany termin rozpoczęcia realizacji projektu 2010 r.), Teatru Lalek "Pleciuga" (2005 r.), Galerii Miejskiej (2007), Teatru Tańca (2007), Teatru Współczesnego (2010).

Miniony rok destabilizowały nie zawsze zrozumiałe dla opinii publicznej roszady personalne na kierowniczych stanowiskach. Marszałek na początku roku rozstał się z dyrektorem Książnicy Stanisławem Krzywickim (znalezienie jego następcy zajęło pięć miesięcy), a pod koniec roku z dyrektorem Opery na Zamku Warcisławem Kuncem.

Zawitały do nas gwiazdy światowego jazzu. Fantastycznym pomysłem był koncert zespołu Billego Harpera z Chórem Akademickim Politechniki Szczecińskiej. Nie mniej udane były koncerty Pata Metheny'ego, Ala Fostera, Ala Di Meoli. Pozostająca na miejskim garnuszku Szczecińska Agencja Artystyczna zrobiła miłą niespodziankę koncertem Deep Purple.

Szczecin nie ma imprezy, która mogłaby być jego wizytówką w kraju. Ale coraz głośniej w Polsce o festiwalu muzyki improwizowanej Mus-ca Genera i Zmaganiach Jazzowych dla młodych muzyków grających na instrumentach dętych. Oba organizowane są dzięki inicjatywie ludzi młodych (z wydawnictwa Musica Genera oraz Stowarzyszenia "Orkiestra Jazzowa"), którzy cudem (a właściwie dzięki swojej pasji, która wszystkich ujmuje), za niewielkie pieniądze zapraszają międzynarodowe gwiazdy. Na festiwale zjeżdżają fani z całej Pol-

ski. Miasto wsparło obie imprezy stosunkowo niedużymi, nierozwojowy-mi dotacjami (Zmagania Jazzowe dostały w ubiegłym roku 30 tys. zł, Musica Genera 15 tys.).

Szczecin nie ma imprezy skierowanej do szerszego, niekoniecznie wyrobionego grona odbiorców, która reprezentowałaby i promowała go w kraju (a nawet za granicą). Nie ma na nią pomysłu. Wydaje się, że dobrym kierunkiem powinno być stawianie na historyczną wielokulturowość Szczecina i jego położenie w basenie Morza Bałtyckiego. Na razie z Festiwalu Dialogu Czterech Kultur słynie jednak Łódź.

Na zdjęciu: Teatr Polski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji