Artykuły

Portret wielkiego brata

Jego portrety wisiały kołach wszędzie; w biurach w urzędach, na u bardziej gorliwych również w mieszkaniach. Tę twarz znał "każdy - od małego do sędziwego starca. Wizerunek Józefa Stalina wbijał się w pamięć, niektórym wrył się w duszę.

Psychiczne okaleczenia jakie wywoływał kult jednostki w osobowości człowieka to najważniejszy, ale nie jedyny problem poruszony w najnowszej sztuce Sławomira Mrożka "Portret". Idolem bohatera dramatu Bartodzieja jest portret. Bartodziej modli się, przemawia do niego, wyjawia swoje najskrytsze uczucia, czcząc portret zatraca część człowieczeństwa. Tylko przy portrecie staje się "silny", mądry i piękny. Kult wizerunku daje mu poczucie własności, jest jak "gotowe ubranko do noszenia" przekazanym z zewnątrz wzorem bezrefleksyjnego postępowania. Z czasem, gdy wpływ portretu słabnie Bartodziej zaczyna sobie zdawać sprawę z własnego postępowania, pojawiają się ludzkie uczucia i wyrzuty sumienia z powodu zadenuncjowania przyjaciela - Anatola. Stają się one tak silne, że niczym widmo towarzyszą Bartodziejowi. Znikają dopiero wtedy, gdy okazuje się, że skazany na śmierć przyjaciel żyje. Portret jak groźne fatum ciąży na losach bohaterów: obrazoburcza próba wywołania widma idola kończy się paraliżem moralnym i fizycznym bluźniercy, a wszelkie starano, wyrwania się spod jego wpływu nie mają szans powodzenia - "on pozostał w tobie i we mnie".

Rozliczenie trwa. Rozpoczęte z górą 30 lat temu, szybko wyciszone obecnie zostało podjęte nie tylko przez polityków, dziennikarzy i historyków. Po latach ciszy stalinizm pokazują i analizują filmowcy, dramaturdzy i pisarze. Chociaż postaci sztuki Mrożka są osadzone w konkretnym czasie i miejscu - Polsce lat pięćdziesiątych, trudno powiedzieć, że "Portret" jest rzeczą tylko o kulcie jednostki, wyłącznie obrachunkiem z minioną epoką. Jest symbolem tragicznego wpływu historii na losy człowieka, mówi, że ludzie to marionetki w rękach dziejów.

Często ośmieszana przez Mrożka w poprzednich sztukach tradycja romantyczna w tej zyskuje nowe znaczenie. Można przeprowadzić szereg paraleli z "Dziadami" - jak chociażby początkowa inwokacja Bartodzieja, postęp Anatola pojawiającego się początkowo jako duch, potem jako człowiek itd. Te romantyczne aluzje nadają sztuce sztucznie uniwersalny wymiar.

Przedstawienie grane w Teatrze Polskim jest bez wątpienia jedną z najciekawszych pozycji wystawianych na warszawskich scenach w obecnym sezonie. "Portret" został wspaniale wyreżyserowany przez Kazimierza Dejmka. Jego kunszt oraz wspaniała obsada aktorska - Jan Englert, Piotr Fronczewski, Anna Seniuk, Halina Łabonarska, Laura Łącz - zadecydowały o wyjątkowym sukcesie sztuki. Mocnym atutem przedstawienia jest doskonała, oszczędna w środkach, a zarazem sugestywna scenografa Jacka Uklejki. To warto zobaczyć!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji