Artykuły

Śmiech i łzy

- Praca u ojca wiąże się ze wszystkimi możliwymi niewygodami. Jest poszóstnie męcząca i trudna, bo poprzeczka automatycznie ustawiona jest wyżej niż normalnie - mówi ŁUKASZ WIŚNIEWSKI, który reżyseruje "Ożenek" w Teatrze Nowym w Poznaniu.

Premiera "Ożenku" Mikołaja Gogola czeka nas w piątek [25 lutego] w Teatrze Nowym. Rozmawiamy z reżyserem spektaklu Łukaszem Wiśniewskim [na zdjęciu]:

Ewa Obrębowska-Piasecka: Gołym okiem widać, że macie dużą tremę: i Twój ojciec - Janusz Wiśniewski, dyrektor Teatru Nowego, i Ty.

Łukasz Wiśniewski: Praca u ojca wiąże się ze wszystkimi możliwymi niewygodami. Jest poszóstnie męcząca i trudna, bo poprzeczka automatycznie ustawiona jest wyżej niż normalnie. A z drugiej strony to, że możemy się spierać w teatrze, to fantastyczna sytuacja. Gdybym o tym wszystkim myślał bez przerwy, to przecież bym zwariował. Na szczęście jest bardzo dużo pracy i nie mam zbyt wiele czasu na takie rozważania. Trudne jest i to, że ten zespół zna mnie od dziecka.

Mówisz do nich: wujku, ciociu...?

- Tak mówiłem w dzieciństwie. Dziś robię to tylko żartem, kiedy chcę podkręcić aktorów. Śmiejemy się z tego.

Kiedy złapałeś teatralnego bakcyla?

- Już wtedy, kiedy ze szkoły przychodziłem na próby. Nie można się tym nie zarazić...

Oj, można to też znienawidzić!

- Ja pokochałem. Ale bardzo długo myślałem, że to nie dla mnie. Zdawałem do filmówki, próbowałem studiować historię sztuki, anglistykę... Reżyseria przyszła późno. Bardzo szybko musiałem nadrabiać stracony czas i mierzyć się z czymś nieosiągalnym. Rzuciłem się na asystentury, na reżyserowanie recitali, pokazów kabaretowych, etiud filmowych, na wszystko... Dla mnie nie ma nic świętszego niż teatr. Kino mogę sprowadzić do tego, że jest rozrywką. Teatru nie.

Pamiętasz swoje najsilniejsze doświadczenie teatralne?

- Tak. Lekka komedia z Zapasiewiczem w Warszawie. Uśmiechnięte ukłony. I potem Zapasiewicz za kulisami, który po tym przedstawieniu był ledwo żywy ze zmęczenia a pot płynął mu ciurkiem.

Twoi mistrzowie?

- Ważne były spektakle Grzegorzewskiego, Lupy, Wiśniewskiego. Ale też taśmy z przedstawieniami Jarockiego, Swinarskiego. I spotkania z Mają Komorowską, Agnieszką Glińską, Janem Englertem.

"Ożenek" będzie Twoim dyplomem, ale nie debiutem?

- Tak. Pracowałem już w Teatrze Miejskim w Gdyni. Robiłem tam "Nie-Boską Komedię".

A dlaczego młody reżyser bierze się za Gogola?

- Interesuje mnie czytanie klasyki na nowo. Znajdowanie tam naszych - bardzo współczesnych - cech: przywar i obsesji, śmieszności i tragedii. Śmiech u Gogola jest przecież śmiechem przez łzy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji