Artykuły

Don Juan, któremu się nie chce

Mit Don Juana jest jednym z tych, które powtarzają się w literaturze najczęściej i chętnie są podejmowane przez pisarzy wszystkich kolejnych pokoleń. Zaczęło się to około roku 1618, gdy na scenach hiszpańskich pojawiła się sztuka księdza Gabriela Tellez, który do literatury przeszedł jako Tirso de Molina. Sztuka nosiła tytuł "Uwodziciel z Sewilli albo kamienny posąg", a jej bohaterem był Don Juan Tenorio. Dramat opowiadał o pewnym lekkomyślnym panku, który starał się nie brać pod uwagę konsekwencji swych niemoralnych czynów i w rezultacie został pochłonięty przez piekło, ponosząc zasłużona karę.

Od tego czasu postać Don Juana ożywała wielokrotnie w dziełach najsłynniejszych mistrzów swoich epok, przechodząc zresztą za każdym razem stosowne do epoki metamorfozy. Przypomnijmy: o Don Juanie pisali Molier i Byron. Puszkin i Shaw, wielkie powodzenie zdobyła sobie na wskroś romantyczna sceniczna wersja jego losów pióra Josego Zorilli.

W naszym wieku Don Juan stał się bohaterem sztuk Rittnera, francuskiego pisarza Rogera Vaillanda i wreszcie - szwajcarskiego dramaturga Maxa Frischa.

Oglądaliśmy niedawno na małych ekranach znakomity spektakl, przygotowany przez telewizję francuską według sztuki Moliera. Mieliśmy tam do czynienia z wolnomyślicielem-intelektualistą-ironistą, człowiekiem, którego główna pasją jest, jak dzisiaj byśmv to powiedzieli - szarganie świętości.

Max Frich, którego sztukę o Don Juanie zobaczvmy 2 sierpnia w poniedziałkowym Teatrze Telewizji, swoją wersję postaci uwodziciela z Sewilli przedstawił nieco na opak.

Tutaj nie Don Juan jest poskromicielem płci pięknej i zdobywcą niewieścich serc, lecz wprost przeciwnie - jest niewolnikiem legendy, a piękne panie robią z nim co chcą. Ku takiemu postępowaniu skłania go zarówno obowiązek wobec literatury, jak i... święty ojciec Diego, powiernik i doradca Juana, inspirator większości jego "łotrostw". Nasz bohater jest natomiast wielbicielem geometrii i nauk ścisłych, a jeśli popełnia czyny w pojęciu świata niestosowne, to po to jedynie, by móc swobodnie poświęcić się swojej pasji.

Don Juan żonaty, Don Juan dzieciaty... w końcu jednak legenda bierze w łeb, a odwieczna walka płci przybiera swój odwieczny koniec. Dodać można jeszcze, że przyszłą małżonką naszego bohatera jest była kurtyzana. Bardzo skromna.

Niestety, telewizyjna realizacja jest wyraźnie kanikularna. Po kilku ciekawych, interesujących spektaklach, interesujących spektaklach nieco na wakacyjnych laurach. Można wybaczyć rozrywkowe ramotki, szkoda jednak Frischa.

Warto by może przedstawić go telewidzom w lepszym nieco wydaniu. Przecież jest to autor "Stillera" i "Homo Faber", powieści, które dały mu sławę jednego z najsubtelniejszych pisarzy lat ostatnich.

Z materiałem nie potrafił, uporać się młody reżyser, Jerzy Grzegorzewski. Sytuacje ratuje nieco, ale nie za bardzo, zabawny Tan Matyjaszkiewicz w roli braciszka Diego i cały szereg pięknych pań z Ewą Skarżanką na czele. Don Juana, któremu się nie chce, gra Jerzy Kamas.

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji