Artykuły

Anna in Badland

"M." w reż. Karola Rębisza Teatru Bocznego z Lublina, gościnnie w Częstochowie. Pisze Julia Liszewska w portalu Stacja Częstochowa.info.

Powieść "antykorporacyjna" Marty Dzido "Małż" była już kilkakrotnie adaptowana na scenę, z różnym skutkiem. Sama widziałam dość udany spektakl, wystawiony jakiś miesiąc temu w Tarnowskich Górach przez Teatr ZL, z 3 postaciami i wieloosobowym chórem męskim w tle.

Reżyser Karol Rębisz i Anna Biernacka (grająca w "M." rolę Magdy - głównej bohaterki) zrobili przedstawienie kameralne, postawili na intymność relacji między widzami, a aktorką. Aktorką, którą poprzednio widziałam kilka lat temu, też w monodramie - "Tu nas jeszcze nie było", a która od tego czasu fantastycznie rozwinęła skrzydła. Już wtedy była niezła. Ale teraz ma naprawdę niesamowity kontakt z publicznością. Nie mogłam oderwać od niej wzroku. Interesowało mnie, co ma do powiedzenia, obchodziła historia jej bohaterki. A historia to jednocześnie bardzo osobista

i bardzo typowa dla pokolenia 25-30 latków, którzy w wyścigu szczurów nie załapali się do peletonu. Tylko bohaterka monodramu nie jest z tego powodu jakoś szczególnie nieszczęśliwa. Oczywiście jako bezrobotna po studiach (i praktyce w Paryżu) szuka pracy, ale nie za wszelką cenę. Nie chce sprzedać swojej prywatności na użytek firmy reklamowej, nie odda duszy na przemielenie w wielkiej korporacji, źle się czuje w szpilkach i granatowym uniformie kostiumu

i wie, że nie wytrzymałaby 12 godzin za biurkiem, wkładając papiery do kolorowych segregatorów. Próbuje znaleźć sobie miejsce w życiu, które ją nieprzyjemnie uwiera.

Uwiera, bo bohaterka nie jest w stanie zmieścić się w schemacie: dom - mąż - dziecko - praca - weekend z teściami na działce. Do tego, czego chce i kim jest dochodzi stopniowo i tę drogę Magda - Anna Biernacka pokonuje, krok po kroku, prowadząc widza za sobą. W czasie godzinnego spektaklu życie Magdy - Ani staje się też naszym życiem - wchodzimy do jej domu, obserwujemy nieudaną relację z chłopakiem, poszukiwania pracy, klęskę na polu towarzyskim (gdzie liczy się wypchany portfel i modny dizajn) - wreszcie próby odnalezienia w tym wszystkim siebie i własnych pragnień. Bohaterka spektaklu "M." prowadzi nas przez pole minowe własnego życia powoli, ale skutecznie. I tak wiarygodnie, że dajemy się wieść za rączkę.

Książka Marty Dzido ma dwa zakończenia - pozytywne i negatywne. Anna Biernacka wybrała to pozytywne, a takie wybrać jest zawsze trudniej, szczególnie w realnym "badlandzie". Za to też gratulacje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji