Artykuły

Z Teatru Ziemi Pomorskiej "Gospoda pod Białym Koniem"

Teatr Ziemi Pomorskiej nie jest zasadniczo nastawiony na granie operetek, siły jego bardzo dobre zresztą, znaczni lepiej spisują się, wówczas kiedy śpiewać ani tańczyć nie potrzebują. Podobnie reżyserzy Teatru o wiele swobodniej czują się w dramacie, czy komedji, aniżeli w operetce i potrafią tam wymyśleć coś oryginalnego i efektownego, a tu grzęzną z konieczności w szablonie i to bardzo starym. Wreszcie przyznać trzeba, że orkiestra 63 pp. potrafi dobrze koncertować solo, ale jej akompanjament dla sceny nie stoi na odpowiednim poziomie. Pisząc pod tym kątem widzenia recenzję, tj. znaleźć braki i zalety Teatru trzeba przyznać, "Gospoda pod białym koniem" wypadła bardzo dobrze, że artyści jak zawsze, dali z siebie ile tylko mogli.

Na pierwszem miejscu wymienić należy dekoratora p. Małkowskiego, który za bogactwo i oryginalność pomysłów .bie-rał huczne oklaski. Wystava była bezsprzecznie najlepszą i najmilszą stroną o-peretki. Efektowne dekoracje ..w oborze" świetna gospoda i ratusz to wszystko dawało doskonałą oprawę.

Reżyser p. Cybulski przygotował wystawienie operetki bardzo starannie i bogato. Duża ilość statystów, miły ciągle poprawiający się balet, chór dzieci, chór statystów i wreszcie ku wielkiej radości galerji prawdziwa orkiestra straży pożarnej.

Z artystów wymienić trzeba przedewszystkim zdenerwowanego "zakramenoka potworę", niemal autentycznego Czecha, fabrykanta "koszula a majtek" zapinanych przodu p. Ilcewicza. Zdolny ten artysta zjednał sobie sympatię publiczności, a słowom jego towarzyszyły nieustanne wybuchy śmiechu.

Najwięcej rutyny operetkowej wykazał doświadczony kelner Leopold - p. Mierzejewski wraz ze swym młodziutkim partnerem. Posiada on bardzo dużo werwy umie utrzymać szybkie tempo akcji, nadać niefrasobliwy ton, podać tragedję w rozśmieszającym sosie.

Kobietom przypadły tym razem mniej efektowne role, ale mimo to p. Doree potrafiła wykrzesać z postaci gospodyni "Spod białego konia" dużo wdzięku. Ma on tę zaletę, że śpiewa dobrze, a zewnętrzne warunki naprawdę świetne. Barwny strój tyrolki podkreślił tylko jej urodę. P. Łukowska jak zawsze zresztą była bardzo miła, ale rola jej musiała się tylko ograniczyć do "migdalenia się" w cieniu swego o partnera. A p Surzyński wyglądał bardzo ładnie i imponująco w krótkich spodenkach. Klasyczna postać sprawia, że nietylko artystki wzdychają doń na scenie Gra on bardzo dobrze, umie skarykaturyzować świetnie niejeden typ, ale zdarza mu się, że wpada w szablon ruchów, np. jego "słodkie oczy".

Jeżeli mowa o ładnych chłopcach, to trzeba przypomnieć "ślicznego Zygmusia" p. Allana. Brawurowo popisywał się ze swą zgrabną partnerką p. Owczarską, świetną figurą i łysawą częściowo ale młodzieńczą urodą. W swojej wdzięcznej roli lawirował tuż nad granicą szarży.

Z dalszych postaci zaznaczyć należy, p. Dyr. Brackiego, jako Franciszka Józefa który zupełnie nieświadomie naśladował jednego z naszych władców miasta. W podobny sposób z męczeństwem dobrodusznem znosił tortury etykietalne nawet ciężar swego majestatu.

Oszołomieni bogactwem wystawy i ujęci miłym humorem sztuki, włocławianie długotrwałemi oklaskami żegnali "Gospodę pod białym koniem" i wtedy zdołali na moment zagłuszyć orkiestrę, która tak bez litośnie, a głośno obchodziła się z artystami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji