Artykuły

Trudna mądrość sprawiedliwych

"Mein Kampf" napisz w 1987 r. amerykański dramaturg węgierskiego pochodzenia George Tabori. By łatwiej można było odróżnić jego sztukę od głośnego płodu innego autorstwa - rozpisanego wszakże na znacznie więcej osób - Tabori dał jej podtytuł "farsa teologiczna". Rabbi Janaj powiada: "Nie w naszej mocy zrozumieć, dlaczego występni zażywają szczęśliwości, a sprawiedliwi znoszą cierpienia", Sztuka jest sarkastyczną ilustracją tej sentencji.

Oto zimą roku 19... w wiedeńskim przytułku dla mężczyzn przy Blutgasse pojawia się z teczką szkiców pod pachą młody Adolf Hitler. Doznaje ciepłego przyjęcia, szczególnie ze strony jednego z żydowskich mieszkańców ciasnego przybytku, Szlomo Hertzla. Ten domokrążny sprzedawca Biblii i domorosły filozof ofiarowuje pełnemu emocjonalnych zahamowań Adolfowi nie tylko swój jedyny, płaszcz ale i przyjaźń "graniczącą z matczynym masochizmem". Ryzykując życie, używa podstępu, by tego nieudolnego malarza, utrąconego przez komisję egzaminacyjną wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych, uchronić od spotkania z panią Tod-Śmiercią.

"Biedny Szlomo - oznajmi mu pani Tod - i pan jeszcze nie skanował, że pański przyjaciel jako nieboszczyk zupełnie mnie nie interesuje? Jako trup, jako ofiara jest to przecież absolutna miernota. Ale jako wykonawca, jako chłopak od kosy, jako anioł śmierci - to wrodzony talent". Za tę pomyłkę Szlomo Hertzl zapłaci wkrótce najwyższą cenę.

"Mein Kampf" grany jest aktualnie na kilku scenach polskich, między innymi w Sopocie i w Radomiu. Na Wybrzeżu, mimo upływu pięciu miesięcy od premiery, zainteresowanie spektaklem Marka Okopińskiego nie maleje. Przeniesiono nawet na cztery występy sztukę Taboriego z kameralnej sceny sopockiej na rozległe deski Teatru Wybrzeże w Gdańsku, by zapewnić jak najlepszy dostęp do spektaklu młodzieży skupionej w szkolnych kołach przyjaciół teatru.

Scenografię Mariana Kołodzieja udało się bez żadnych przeróbek rozmieścić na o wiele większej scenie, co jednak nie pozostało bez znaczenia przy odbiorze tej sztuki. Wywrzaskiwane przez Hitlera słowa o przestrzeni życiowej w zagęszczeniu, ciasnocie, robią zupełnie inne wrażenie niż w mniej zatłoczonym lokum.

Ostrzeżenie Taboriego w wydaniu Okopińskiego przyniosło rewelacyjną, skupioną rolę-kreację Krzysztofa Gordona (Hertzl). Jego partnerowi Jarosławowi Tyrańskiemu (Hitler) należy się uznanie za bezbłędne unikanie pokusy farsowej szarży.

W Radomiu, na spektaklu Zygmunta Wojdana, młodzież także szczelnie wypełnia rzędy widowni. Podejrzewam niecnie, że głównie z powodu sceny, w której Katarzyna Słomska - w roli czternastoletniej, egzaltowanej Gretchen - wygrywa pełnię swoich czysto zewnętrznych walorów osobistych. Scenografia Karola Jabłońskiego, z pozoru mało odkrywcza, potrafi korzystnie zaskoczyć widzów wizyjną głębią w scenach z panią Tod. Tę rolę zagrała Danuta Dolecka, świetnie ustawiona reżysersko na typową Frau, od trzech "K": Kinder, Kuche, Kirchen. Klimat trafnie dozowanego napięcia uzupełnia muzyka Ewy Kornackiej, z motywami żydowsko-straussowsko-wagnerowskimi.

Największego zamieszania narobił reżyserowi Andrzej Iwiński. Dzięki sugestywnie zaprezentowanej prawdzie wewnętrznego przeżycia, drugoplanową postać Lobkowitza podniósł do rangi najbardziej znaczącej w dramacie. Na jego wyjście się czekało - pozostawał zaś niedosyt, gdy znikał ze sceny. Andrzej Bieniasz (Hitler) obsadzony wbrew (postura, tusza) warunkom, gra żywiołowo i przekonuje. Do niczego niestety nie przekonuje Włodzimierz Mancewicz, odtwórca roli Hertzla (co oczywiście mieści się na całym radomskim spektaklu).

"Mein Kampf" obejrzeć warto, choćby po to, by trudną, budowaną na miłości bliźniego mądrość sprawiedliwych porównać z barbarzyństwem populizmu i pustosłowia występnych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji