Artykuły

"Pan minister na inspekcji".

Wodewil w 3 aktach Hennequin'a.

Rozważania na temat wartości dydaktycznej "Pana ministra na inspekcji" doprowadziłyby nas do stwierdzenia, iż jest to wodewil ot, całkiem przeciętny, całkiem mierny, naszpikowany lekką ironią i złośliwością która stwarza wiele scen humorystycznych a miejscami wprost przezabawnych. Zależy więc tylko od reżysera i poszczególnych odtwórców ról, by publiczność mogła wyjść z teatru, uprzednio z zadowoleniem stwierdziwszy, że... owszem, można wytrzymać i beztrosko się pośmiać.

Przyznać należy, że obsada ról była szczęśliwa, reżyseria zaś p. Mierzejewskiego zupełnie bez zarzutu. Premierowa publiczność, która przyszła już w nastroju sylwestrowym - jeśli można tak rzec - bawiła się doskonale, żywo oklaskując wiele kapitalnych scen, domagając się bisów.

Przyznać należy, że "Pan minister na inspekcji" jest sztuką aktualną o przewybornym pieprznym sosie i to jest właśnie przyczyna, która powoduje, że wodewilu nie wyrzuca się do kosza. Tytuł wodewilu właściwie należałoby zmienić w duchu Kraszewskiego w ten sens: "Jak to pan minister wyjechał na inspekcję i co z tego wynikło". Trochę przydługi tytuł, to prawda, - ale bardziej odpowiadałby treści.

W roli Filipa Balerona, prezesa sądu w Podwyszynie, wystąpił Ilcewicz, który stworzył wierny "egzemplarz" poczciwego prezesa, niepomiernie zdziwionego swoją błyskotliwą karierą.

Główną "dostarczycielką" śmiechu - jeśli można tak powiedzieć - była p. dyr. Bracka w roli Katarzyny, żony prezesa. Dawna kucharka, obecnie poważna matrona, żyje ustawiczną myślą o godnościach dla swego męża i dlatego stara się o protekcję... zresztą dość niefortunną. Właściwie jej perypetie najbardziej bawiły publiczność, która nie szczędziła oklasków. Wdzięczną rolę Zosi, córki Baleronów, odtworzyła bez zarzutu p. Korowicz. P. Mierzejewski w roli Szperalskiego, ministra, może cokolwiek za młody, ale doskonały i przezabawny. Czupurnego lwowianina Gruszkę, woźnego ministra, zagrał nieoceniony w takich rolach p. Cybulski, któremu można zarzucić jedno: niezbyt głośne i wyraźne wymawianie wyrazów. Na te kilka słów dostojnika ministerstwa, samego pana woźnego, publiczność w niezwykłym napięciu czeka i nadstawia uszy, by nie uronić żadnego słówka. Nie można dopuścić do tego, aby na widowni padały zapytania, zwrócone oczywiście do otoczenia: "co on powiedział, co?"

Doskonała była p. Dorée w roli Kiki, artystki rewiowej. Idealny typ policjanta stworzył p. Surzyński, którego zmuszano do bisowania. W pozostałych rolach wystąpili pp.: Cybulska, Łukowska, Dudarew i Sroczyński.

Oryginalne i pieprzne piosenki stworzyli pp.: Małkowska (słowa) i Surzyński (muzyka). Skromne i estetyczne dekoracje Pomysłu p. Małkowskiego, reżyseria p. Mierzejewskiego. Orkiestrze dyrygował kapelmistrz p. Ptaszyński.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji