Artykuły

"Z Wozem Melpomeny" (IV)

W świat z Teatrem Ziemi Pomorskiej. Wzorem Bogusławskiego i Kamińskiego Wielki Ilustr. reportaż naszego specjalnego wysłannika

Działdowo, 16. II. br.

IV.

W Działdowie

W Działdowie dzień rozpoczynamy z Bogiem. Powracając z kościoła dowiadujemy się, że już od samego rana całe miasto wybiera się do sali Hotelu Polskiego, innymi słowy - na przedstawienie.

Publiczność tutaj reaguje na tego rodzaju zdarzenia bardzo żywo. Spotykamy się nawet z zarzutem, że przyjeżdżamy zbyt rzadko.

Pierwszą troską naszego zespołu jest oczywiście oglądnięcie sali, garderoby i sceny. Ku naszemu zdumieniu dowiadujemy się, że pod sceną właściciel urządził sobie lodownię.

W garderobie mokre podłogi, dopiero zmyto na przyjazd aktorów, parują pod wpływem ciepła, na scenie natomiast, mimo słabego gazowego światła z ostatnich rzędów sali widać, jak mówiącym wychodzi para z ust.

O naszym odkryciu nie mówimy nikomu nic, aby nie przerazić pań i Dąbrowskiego, który w swojej roli zapewnia widownię, że mu jest bardzo ciepło. (Ciepło mi matusiu, ciepło).

Pani Zbierzowska ma silną chrypkę, ale wychodzi jej to tylko na plus. Głos jej stał się bardziej tragiczny i bardziej jeszcze odpowiadający roli.

Dzień dzisiejszy był triumfem sztuki Rostworowskiego. Obserwuję dziś wyłącznie reakcję publiczności bardzo różnorodnej.

Jak reaguje widownia?

W akcie pierwszym, sceny na pozór komiczne - wywołują salwy śmiechu na "galerii". Widownia nie wciągnęła się jeszcze w akcję sztuki. W akcie drugim artyści opanowują salę częściowo. Nastrój zepsuł się z powodu wadliwego działania kurtyny. Zbierzowska przeżywa męki. Zastanawia się czy wstać... czy nie.

Widzę w jej oczach błysk rozpaczy i nienawiści pod adresem "dyrektora od zasuwania kurtyny".

Jeszcze chwila... a rąbnie w niego siekierą.

Nareszcie! Kurtyna spada. Blada jak ściana, Zbierzowska schodzi sceny.

W akcie trzecim Skwierczyński święci triumfy. Mimo swej komicznej postaci (żyd karczmarz) skuł salę w jedno grobowe milczenie.

Napięcie rośnie.

Dowiaduję się, że kilka pań wyszło z sali. Nie wytrzymały olbrzymiego napięcia.

Podsłuchana rozmowa

Wysuwam się cicho z sali w ślad za nimi. Siedzą przy stoliku i piją kawę w przylegającej przez ścianę kawiarni. Z zawodowej ciekawości podsłuchuję i... notuję w pamięci wypowiedziane zdania:

- Coś tak strasznego, że się trzęsę jeszcze jak w febrze.

- Nie wiesz jak się to skończy?

- Nie

- Ale trzeba przyznać, że grają nadzwyczajnie. Człowiek zatraca świadomość, że znajduje się w teatrze.

- Wiesz co... wróćmy, przecież to tylko scena, czasem i tragedię warto zobaczyć.

- Wolałabym, aby przyjechali ze "Skalmierzankami" albo jakąś wesołą operetką.

Ciekawość przemogła. Panie wracają na czwarty akt.

Publiczność została już całkowicie opanowana. Wyczuwa się poprostu jak pracują nerwy, mózgi i wzrok każdego widza. Potęga słowa płynącego ze sceny zrobiła swoje. Najmniejszym szelestem niezmącona cisza owładnęła salę. Artyści mogą już mówić półgłosem i szeptem.

Tymczasem za kulisami wre inna robota. Między jedną, a drugą sceną artyści przepisują pośpiesznie nowe role. Praca nad "Intrygą" wre. Zanim wrócimy do Torunia, robota będzie gotowa.

Z widowni dolatuje mnie rzęsisty deszcz oklasków. Koniec. Do zobaczenia w Lidzbarku.

"Dzień Pomorza" -

naszym heroldem

Największą sensacją dzisiejszego dnia, był "Dzień Pomorza". Cała inteligencja z zainteresowaniem śledzi pracę Teatru Ziemi Pomorskiej, jego przygody i niewygody w wędrówce po pomorskiej ziemi.

W kawiarniach, restauracjach, w biurach i sklepach gazeta wędruje z rąk do rąk.

"Dzień Pomorza" stał się jakby naszym gońcem. Zanim dojedziemy do Lidzbarka, Lubawy, Pelplina i tam dalej, wszyscy będą uprzedzeni o naszej wędrówce.

Do piszącego te słowa jak również do artystów przychodzą ludzie prości, inteligencja i "grubsze ryby" w każdym z miast - komentując żywo i rozprawiając na temat zaradzenia na przyszłość wszystkiemu co zostało dotychczas niedopatrzone.

Na usilną prośbę całego zespołu powtarzam nie z własnej inicjatywy okrzyk objazdowy zespołu:

Niech żyje nasz herold: - "Dzień Pomorza" i jego wszystkie mutacje. - Zbierzowska, Piekarski, Ippoldtówna, Dąbrowski, Skwierczyński, Czesławska, Pniewski, Wrotkowski, Łabusiński i t. d.

W następnym odcinku podamy wrażenia osobiste artystów Teatru Ziemi Pomorskiej z obecnego objazdu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji