Artykuły

"Kujmy się, kujmy!"

Pokazana w poniedziałkowym Teatrze Telewizji "Sprawa Stawrogina" według "Biesów" Dostojewskiego, w adaptacji i reżyserii Krzysztofa Zaleskiego poruszyła mnie głęboko i raz po raz wracam myślami do tego wybitnego spektaklu.

Zasmucający - nie, źle powiedziane - zawstydzający wydał mi się sposób, w jaki tak nieprzeciętne wydarzenie kulturalne potraktowała krajowa prasa. Oto "Gazeta Wyborcza", której naczelny redaktor wyznał kiedyś, że do "Biesów" powraca jak "narkoman do kokainy", "Gazeta", która skwapliwie odnotowuje dziesiątki drugo- i trzeciorzędnych widowisk, o "Sprawie Stawrogina" nie miała swoim czytelnikom nic do powiedzenia.

Tygodnik "Wiadomości Kulturalne", finansowany z pieniędzy podatników polskich przez Ministerstwo Kultury, wspierany zaś przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, o przedstawieniu Krzysztofa Zaleskiego zamieścił z kolei tekst utrzymany w poetyce bełkotliwego donosu z końca lat 60. Posłuchajmy:

"Wprawdzie niemłody już reżyser nasz otarł się kiedyś o naukę zwaną z ruska literaturoznawstwem, niestety tylko w warszawskim IBL-u. Wprawdzie natknął się tam na tekst Przybyszewskiego [sic! - Z.M.] stanowiący próbę osobistej (nader) interpretacji Biesów. Wprawdzie tekst ten zrobił na nim kolosalne wrażenie, choć zdaje się, że na nim jednym, w przeciwieństwie na przykład do znanego tekstu Camusa, który zrobił wrażenie na całej Europie, oczywiście z wyjątkiem naszego reżysera. Wprawdzie reżyser nasz natknął się także na zawiadowcę polskiego teatru tv, który dziś jest tuż przed zasłużoną emeryturą, ale kiedyś był rusycystą..."

I tak dalej, i temu podobnie, doprawdy, tygodnik "Wiadomości Kulturalne" niepotrzebnie fatygował się prostując, po trzech tygodniach, że Jerzy Adamski miał na myśli nie Przybyszewskiego, ale - Przybylskiego.

W rzeczy samej, przed seansem Teatru Telewizji, w rozmowie z Jerzym Koenigiem Krzysztof Zaleski wyznał, że jego przedstawienie jest próbą spłacenia długu wdzięczności, jaki zaciągnął wobec Ryszarda Przybylskiego jako autora szkicu pod tytułem "Stawrogin". Podzielam w pełni pogląd, że ów wspaniały esej jest jednym z najwybitniejszych tekstów humanistyki polskiej drugiej połowy XX stulecia; do jego lektury powracam wie-lokrotnie, w innym wszelako celu niż "narkoman powraca do kokainy". Ćwierć wieku temu, kiedy "Stawrogin" ukazał się w egzotycznym dwumiesięczniku "Teksty" o nakładzie 850 egzemplarzy i, zapewne nie bez pomocy gorliwych donosicieli, trafił do radzieckiej ambasady w Warszawie wywołując tam furię, "Biesy" Dostojewskiego czytałem niedbale, powierzchownie i chyba inaczej niż wielu starszych moich kolegów z "pokolenia '68", inaczej niż Adam Michnik na przykład, czytałem je nie "ideologicznie", jako dzieło o "najszlachetniejszych ludziach w Rosji", którzy stali się karykaturą swoich idei - czytałem "Biesy" jako pełną grozy powieść o miłości i nienawiści.

Esej "Stawrogin" - jak przypomniał Krzysztof Zaleski - tłumaczy fenomen powstania człowieka pustego, nihilisty, tłumaczy fenomen powstania ludzi nowej epoki, która morduje Boga, metafizykę". W "Sprawie Stawrogina", dzięki rewelacyjnej grze aktorów, którzy bezbłędnie zrozumieli, jak reżyser odczytał "Biesy", Zaleskiemu udało się pokazać kilku ludzi "nowej epoki". Są to ludzie chytrzy, elastyczni, podstępni, próżni, nienawistni, do tego wszystkiego zaś stale zdenerwowani swoim niespełnieniem, a przez to tym bardziej nieob1iczalni. To właśnie owa nieobliczalność, wyrażana w doskonałych kreacjach aktorskich (stworzyli je zwłaszcza: Maria Pakulnis, Andrzej Grabowski i Jarosław Gajewski), przykuwa uwagę widza, utrzymując go w napięciu aż po ostatnie zdanie. W "Sprawie Stawrogina" dotyczy ono Piotra Wierchowieńskiego, lewaka -"rewolucjonisty", który nie poniósł za swoje zbrodnie kary, nie okazał skruchy i ma się dobrze, a "wielu ludzi uważa go za jednostkę genialną".

W roku 1972, kiedy kultura polska próbowała powoli podnieść się po ciężkiej zapaści roku 1968, jako student warszawskiej polonistyki znalazłem się któregoś dnia w gościnnym domu wyrozumiałej, anielsko cierpliwej Pani Aliny Brodzkiej na jednej z tak zwanych "zgęstek", czyli spotkań "obiecujących" młodych ludzi, którzy, podobnie jak ja sam, bezradni byli często wobec ogromu własnych ambicji i emocji, i którym wtedy, w owym czasie marnym, bardziej od "ubeków o zmiętych twarzach i martwych oczach" - jak pisał przy innej okazji obecny redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" - grozili "Sta-roginowie i Wierchowieńscy a la polonaise". Kiedy tak stałem w ciżbie począt-kujących recenzentów, rozprawiających o "Siekierezadzie" Edwarda Stachury, dwumiesięczniku ,,Teksty", miesięczniku "Nowy Wyraz", rosyjskich formalistach, praskich strukturalistach, posiedzeniu Sejmu, semiotyce, plenum Partii, wstrzymaniu druku "Miazgi" Jerzego Andrzejewskiego, almanachu grupy poetyckiej "Teraz", spektaklu "Szłość samojedna" krakowskiego Teatru Pleonazmus, a przede wszystkim o obecnych na "zgęstce" dziewczynach, do mieszkania wkroczył z impetem młody barczysty mężczyzna o jasnej wyrazistej twarzy, i ogarnąwszy zgromadzonych przenikliwym spojrzeniem wytrawnego trenera piłki ręcznej, powiedział dobitnie: "Kujmy się, kujmy, bo cwaję dostaniemy!".

Jakże nie doceniłem wtedy Krzysztofa Zaleskiego... Rozpoznawszy z zadowoleniem Gombrowiczowski cytat, uznałem, że ów znany mi ze słyszenia krytyk, który w Instytucie Badań Literackich pisuje teoretyczne teksty o "normach lektury", jest urodzonym człowiekiem teatru i w IBL-u marnuje wspaniały aktorski talent. Dzisiaj rozumiem, że Krzysztof Zaleski już wtedy myślał o teatrze jako o sposobie czytania literatury, i że zalecając nam, początkującym recenzentom, abyśmy "kuli się, kuli", interpretował wnikliwie Gombrowicza, mając na myśli nie kucie na blachę, bezmyślne kucie do egzaminów, ale właśnie KUCIE SIĘ - mozolne powstawanie, tworzenie, kształtowanie twórcze.

Krzysztofie! Dziękuję Ci za "Sprawę Stawrogina" i za wszystko. Kujmy się dalej, kujmy, kujmy!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji