Artykuły

"Łuk triumfalny"

Pierwsza informacja w jednym z zeszłotygodniowych głównych wydań "Panoramy": Lokatorzy nie płacący czynszu i dewastujący mieszkania będą wyrzucani na bruk.

Trudno to sobie wyobrazić w naszych warunkach klimatycznych, pozwalających na koczowanie pod mostami, w namiotach czy budach skleconych z tektury tylko przez część roku. A jednak projekt nowego prawa lokalowego przewiduje eksmisje bez zapewnienia usuwanym z mieszkań dachu nad głową.

W ubiegły wtorek wszystkie dzienniki telewizyjne informowały o kolejnej podwyżce opłat za miejscowe rozmowy telefoniczne. Godzi ona szczególnie boleśnie w żyjących ze skromnych emerytur starych i samotnych ludzi, dla których telefon jest jedynym sposobem kontaktowania się z zewnętrznym światem.

Wraz ze wzrostem bezrobocia rośnie w kraju obszar nędzy. Skutkiem drożyzny w wielu rodzinach jada się coraz mniej i gorzej, a bywa i tak, że nie ma co do garnka włożyć.

W tej sytuacji ludzie sprawiający władzę zamiast skoncentrować się na rozwiązywaniu problemów gospodarczych i społecznych, tracą czas i energię na rozgrywki polityczne, w których chodzi me o dobro państwa i narodu, lecz o zaspokojenie własnych ambicji.

Od polityki można wypocząć oglądając w telewizji olimpiadę w Lillehammer. Zimowe dyscypliny sportu nie budzą takiego zainteresowania jak niektóre konkurencje lekkiej atletyki, nie mówiąc już o piłce nożnej, ale mają duże walory widowiskowe. Zwłaszcza cieszące się największym powodzeniem u telewidzów - wykazały to badania oglądalności programów TV - łyżwiarstwo figurowe. Patrząc na popisy najlepszych solistów oraz par sportowych i tanecznych, podziwiałam ich oszałamiającą sprawność i zastanawiałam się, jakie są jej nieprzekraczalne już granice. Kobiety i mężczyźni mają w swoich programach skoki potrójne, a najambitniejsi próbują już poczwórnych. Jak wysoko trzeba się wzbić w górę, żeby przed dotknięciem łyżwami lodowej tafli zdążyć z wykonaniem czterech obrotów! Dawniej w jeździe par sportowych zachwyt wywoływała spirala - najtrudniejszy wówczas damski element programu. Obecnie pary sportowe prześcigają się w najwymyślniejszych podniesieniach, skomplikowanych kombinacjach zgodnych do ułamka sekundy skokach. W Lillehammer występy zawodników w tej dyscyplinie sportowej znakomicie komentowała dla polskich telewidzów sama niegdyś ją uprawiająca wyczynowo Halina Gordon-Półtorak. Trafność jej uwag i opinii o programach łyżwiarzy, ich wartości technicznej i walorach artystycznych przeważnie znajdowały potwierdzenie w sędziowskich ocenach, choć redaktor Stecki twierdzi, że nie zawsze były one sprawiedliwe. No, ale w jeździe figurowej, zwłaszcza w tańcach na lodzie, nie wszystko jest wymierne, a to, czego nie da się zmierzyć, jest kwestią gustu.

De gustibus non est di sputandum. Toteż jednym widzom mogło się podobać, a innym przeciwnie - najnowsze przedstawienie poniedziałkowego Teatru TV. Mnie nie wprawiło w zachwyt. Była to adaptacja bestsellerowej powieści E.M. Remarque a "Łuk Triumfalny". Pamiętam, że w czytaniu irytowały mnie pretensjonalne, mające pozory głębi, a w rzeczywistości płaskie dialogi pary bohaterów. Lepsza była warstwa narracyjna, w której autor opowiedział pewne fakty z przeszłości doktora Rawika, w przedstawieniu zasygnalizowane w migawkowych retrospekcjach. Z samych dialogów powstał melodramat miłosny z tragicznym zakończeniem, ponieważ para kochanków nie dość sobie wzajemnie ufała i Joanna, gdy Rawik musiał zniknąć na pewien w ramiona innego mężczyzny, a ten, którego praw dziwie kochała, nie przyszedł ją na ratunek, kiedy go wezwała, be zdradzony przestał wierzyć kobie cie, przed którą przyjaciel ostrzegał go wcześniej, mówiąc, że to dziwka.

Myślę, ze ten spektakl pasowałby raczej do Telewizyjnego Teatru Rozmaitości, którego repertuar jest lżejszy gatunkowe Poniedziałkowa scena powinni dostarczać nam pożywniejsze strawy niż takie romanse. Reżyser Krzysztof Zaleski w roli Joan ny Madou obsadził Marię Pakulnis, która ze swojego zadania wywiązała się bez zarzutu. Piotr Fronczewski dość udanie partnerował jej jako Rawik.

Wołałabym, żeby telewizja przypomniała filmową adaptację "Łuku Triumfalnego", w której grała słynna para amantów - Ingrid Bergman i Charles Boyer.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji