Artykuły

Radny Bartosz Domaszewicz o konflikcie wokół FD4K

Kieruję do Państwa ten list mimo tego, że jako radny z ramienia PO powinienem lojalnie wspierać wszystkie decyzje urzędującego Prezydenta. Zdecydowałem się jednak zabrać publicznie głos, ponieważ w moim odczuciu wymaga tego zwykła ludzka uczciwość - napisał do Gazety Wyborczej - Łódź, Bartosz Domaszewicz, radny PO, przewodniczący komisji kultury.

Szanowna Redakcjo

Zwracam się do Państwa poruszony artykułem opublikowanym w łódzkim wydaniu "Gazety Wyborczej" w dniu 19 maja 2010 r. "Festiwal Dialogu Czterech Kultur. Polityka bez kultury". Nie warto ponownie przywoływać historii choroby - Państwo zrobiliście już to wystarczająco skrupulatnie. Warto jednak poszukiwać wyjścia z tej niełatwej sytuacji, gdzie racje leżą po obu zwaśnionych stronach, a głównym poszkodowanym jest wizerunek miasta. Kieruję do Państwa ten list mimo tego, że jako radny z ramienia PO powinienem lojalnie wspierać wszystkie decyzje urzędującego Prezydenta. Zdecydowałem się jednak zabrać publicznie głos, ponieważ w moim odczuciu wymaga tego zwykła ludzka uczciwość.

Miasto Dialogu to pierwszy w historii Łodzi eksperyment trwałego związania ważnego dla Łodzi wydarzenia kulturalnego z miastem w formie instytucjonalnej. Eksperyment, który należy traktować jako próbę wyjścia z niekorzystnej z punktu widzenia interesów Łodzi sytuacji, kiedy mimo rokrocznie wzrastających wydatków na wydarzenia festiwalowe, ich organizatorzy mogą pewnego dnia zdecydować, że nie są już zainteresowani funkcjonowaniem w naszym mieście i zwyczajnie przenieść swoje wydarzenie do Warszawy, Krakowa czy często zazdrośnie podglądanego Wrocławia. Jestem głęboko przekonany, że znacząca większość z osób aktywnie zaangażowanych w organizację festiwali nie bierze nawet pod uwagę takiej ewentualności. Prezydent Miasta i podległy mu urząd nie może jednak kierować się wyłącznie wiarą w ludzką uczciwość, musi w najlepszy możliwy sposób zabezpieczać nasze interesy. A ten interes jest w tym przypadku chyba łatwy do określenia. Rozszerzanie i podnoszenie poziomu oferty kulturalnej miasta, wzmacnianie lokalnej tożsamości, promocja miasta, optymalne wykorzystanie publicznych środków wydatkowanych na kulturę.

Warto w kontekście skutków ostatnich decyzji w sprawie FD4K zastanowić się jak te nasze interesy są realizowane. Nie znajdzie się chyba nikt, kto gotów jest wątpić, że wymazanie z kulturalnej mapy Łodzi tego właśnie Festiwalu narazi nas na straty zarówno w zakresie oferty kulturalnej, jak i promocji miasta. Gusta widzów są różne, jednak podobnie jak autorom wtorkowego tekstu przed oczami stają mi kolejki zainteresowanych poszczególnymi wydarzeniami ostatniej edycji. To chyba najlepsza recenzja poziomu artystycznego Festiwalu. Podobnie wysoko oceniam sposób promocji zarówno FD4K jak i samej Łodzi w kontekście tego wydarzenia. To jedno z tych przedsięwzięć, które jest wyraźnie zauważalne w ogólnopolskiej prasie, ale też bezpośrednio w innych miastach Polski. Dobra współpraca z jedną z największych firm outdoorowych zaowocowała w ubiegłym roku intensywną kampanią billboardową.

Szczególnie boli perspektywa tegorocznej jesieni bez FD4K w kontekście wzmacniania łódzkiej tożsamości. Jako mieszkańcy poprzemysłowej metropolii zaczynamy w ostatnich latach odbudowywać poczucie wspólnoty, czego najlepszym dowodem jest rosnąca aktywność organizacji pozarządowych walczących nie tylko o poprawę warunków życia w mieście, ale przede wszystkim o poszanowanie dla jego tradycji. To budowa tej wspólnoty jest sednem i sensem projektu Łódź Europejska Stolica Kultury, który obudził w wielu mieszkańcach tak brakujące poczucie dumy z bycia łodzianinem. W moim subiektywnym odczuciu to właśnie Festiwal Dialogu Czterech Kultur był jedynym poważnym wydarzeniem, które próbowało się mierzyć z odpowiedzią na pytanie - kim jesteśmy i co powoduje, że stanowimy wspólnotę.

Na koniec tego krótkiego rozrachunku pozostaje kwestia racjonalności wydatkowania środków publicznych. Publicznych, a więc takich, które nie pochodzą wyłącznie od uczestników i widzów FD4K, ale także tych mieszkańców Łodzi, którzy z tym wydarzeniem nie mieli nigdy nic wspólnego. Trudno jest podważać wyniki przeprowadzonego audytu. Warto przypomnieć, że pierwsza jego część podjęta została jeszcze w czasie, kiedy Prezydentem Miasta był Jerzy Kropiwnicki. Wykazane nieprawidłowości zdają się obciążać dotychczasową dyrekcję Festiwalu. Z tego punktu widzenia rozumiem Prezydenta Miasta, który w miejskiej instytucji kultury ma prawo oczekiwać najwyższej staranności w zarządzaniu naszymi pieniędzmi. Dla uczciwości przywołać jednak należy sytuację Teatru Powszechnego, który realizując jedną z ostatnich, bardzo udanych edycji Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych, także przekroczył planowany budżet, a władze miasta ręka w rękę z radnymi tę finansową dziurę wypełnili dodatkową dotacją, słusznie uznając, że wartość artystyczna wydarzenia, a także zaangażowanie dyrektor Teatru Pani Ewy Pilawskiej i całego jej zespołu nie pozwala uczynić inaczej. W tak trudnych sytuacjach warto pamiętać o jednym - mierzmy wszystkich jedną miarą.

Z całą pewnością nie przyłączę się do chóru tych wszystkich, którzy wieszczą już fiasko starań Łodzi o tytuł ESK 2016. Nie dodam się też do założonego na facebook.com profilu "Łódź 2016 - Kulturalna Pustynia Europy", bo uważam to za szkodliwą polityczną awanturę, a nie szukanie wyjścia z trudnej sytuacji. Podobnie przestrzegam także władze miasta przed próbą budowania jakiegoś wydarzenia, które miałoby być Festiwalem Dialogu Czterech Kultur w wersji urzędowej. To tylko zaostrzy i rozciągnie w czasie konflikt wyrządzając jeszcze więcej szkód.

Mam poczucie, jest takie dobre wyjście i nazywa się nomen omen dialog. Jestem głęboko przekonany, że właśnie teraz jest najlepszy czas na to, aby udowodnić, że zasługujemy na upragniony tytuł ŁESK spełniając jedno z podstawowych kryteriów konkursu - zdolność do budowania wspólnoty wokół ważnych inicjatyw kulturalnych. Dlatego też zwracam się za Państwa pośrednictwem zarówno do Pani Wiceprezydent Wiesławy Zewald, jak i organizatorów Festiwalu - wróćmy do stołu rozmów. Szukajmy takiego rozwiązania, które z jednej strony przywróci Łodzi Festiwal, a z drugiej da poczucie, że żadna złotówka nie została wydana z naruszeniem obowiązującego prawa. W tym przerwanym dialogu potrzebny jest mediator. Nie czuję się dziś upoważniony do wskazywania konkretnej osoby, ale jako pierwszy na myśl przychodzi mi Krzysztof Candrowicz - osoba odpowiedzialna za starania Łodzi o ESK.

Bartosz Domaszewicz, radny PO, przewodniczący komisji kultury

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji