Artykuły

Nie tylko o miłości

Dziś pojawi się nowa płyta AGNIESZKI CHRZANOWSKIEJ "Tylko dla kobiet..." To już czwarty album krakowskiej wokalistki i kompozytorki przez wiele lat wzwiązanej z Piwnicą pod Baranami.

Tylko dla kobiet; marketingowo dobry tytuł - kobiety kupią, skoro wyłącznie dla nich, a i panowie się skuszą, by posłuchać, co też jest im zakazane.

- Mam nadzieję, że skuszą się ci mili, a zwłaszcza przystojni.

W połowie 2003 r. odbył się w krakowskim klubie Alchemia Pani recital Tylko dla kobiet, i oto jest płyta wydana przez Universal. Wszystko zgodnie z planem?

- Ależ skąd. W ogóle nie zakładałam, że podpiszę kontrakt z Universalem. Zawdzięczam to pośrednio Grecji. To tam, miesiąc po premierze recitalu, nawiązałam kontakt z francuskim wydawnictwem Muza, które było zainteresowane wydaniem mojej płyty po francusku, co, notabene, wciąż jest możliwe. Ostatecznie spotkałam się z jego przedstawicielami w grudniu 2003 r. w Rzymie, i tam, po koncercie kolęd w auli Pawła VI, w którym brała udział Natalia Kukulska, poznałam prezesa Universalu Andrzeja Puczyńskiego. Jak wyniknęło z rozmowy, już od czasu mojej płyty Cały świat płonie myślał o współpracy ze mną.

Długo trwały negocjacje?

- Kontrakt podpisałam po pół roku rozmów, 13 sierpnia, w dniu inauguracji igrzysk olimpijskich w Atenach.

- ...na które pojechała Pani z płytą Ogień olimpijski.

- Powstała z inspiracji czterokrotnego olimpijczyka Wojciecha Zabłockiego. Natchnął on syna Michała do stworzenia cyklu wierszy opisujących cechy sportowca, które sprzyjają walce o sukces. A że Michał sam jest trzykrotnym mistrzem Polski w szabli w kategorii juniorów, napisał 13 tekstów, które szybko oprawiłam muzyką. A potem udało mi się przekonać Universal, by płytę wydał.

Miała Pani okazję zaprezentować ją w czasie olimpiady w Atenach, w czasie Dni Polskich...

- ...a także przedstawicielom greckiego Universalu, co być może zaowocuje możliwością wydania płyty w Grecji.

W kraju Pani dziadka; to los jego i babci Polki opisuje Pani w Pieśni Agnieszki.

- Oboje poznali się na robotach w Niemczech, spędzili ze sobą dwa lata, po czym, gdy wojna się skończyła, wrócili do swoich krajów, by nie spotkać się więcej. Listy przez półtora roku nie dochodziły, kontakt się zerwał, babcia w tym czasie urodziła moją mamę. I jak już pogodziła się z faktem, że Leonidas to historia zamknięta, gdy już przyjęła oświadczyny mojego polskiego dziadka, dostała list z Grecji. Dokładnie w dniu ślubu! Jak się okazało, do dziadka w Kavali dotarła w końcu wieść, że ma w Polsce córkę, opisywał zatem swoją wielką radość i miłość oraz informował, że podjął starania o wyjazd do Polski. Było już jednak za późno. Pozostały im potajemne listy, bo polski dziadek był zazdrosny. Mama poznała swego prawdziwego ojca, mając 28 lat, a i ja z czasem dowiedziałam się, że mam dziadka w Grecji. I potem jeździłam tam corocznie, zbliżyłam się do dziadka i jego rodziny, poznawałam kolejne wyspy - grecki raj.

I tak oto dopowiedziała Pani to, czego już nie ma w piosence. Po raz pierwszy w piosenkach przyznaje się Pani do greckich korzeni. Nawet wyznaje - Grecja to ja.

- Przy pierwszych płytach jeszcze te związki tłumiłam.

Dlaczego?

- Sama się nad tym wielokrotnie zastanawiałam. Ja ten kraj lubiłam i nie lubiłam na przemian, to mnie fascynował, to odpychał, zwłaszcza kiedy poznałam z bliska realia życia, choć od wejścia Grecji do Unii Europejskiej mocno się one zmieniają.

Dwa lata Pani w Grecji pracowała...

- Uczyłam dzieci gry na fortepianie, mając oficjalną zgodę Ministerstwa Kultury i całkiem dobrą pensję, a ponieważ dla Greków posada w państwowej szkole to coś, co nobilituje, dziadek był bardzo dumny.

- Pani nowa płyta jest bardzo różnorodna nie tylko muzycznie, ale i tematycznie. Oczywiście są piosenki o miłości, acz traktowanej z lekka żartobliwie i przewrotnie, wiele innych natomiast porusza kwestie bardzo poważne, jak Hypatia, której tekst opatrzony jest przypisem...

- W książkach też są przypisy... A mówiąc całkiem serio - czyż piosenki muszą być tylko o miłości? A dlaczego mają nie poruszać innych spraw bliskich, jak sądzę, wielu ludziom. Przecież każdy z nas próbuje zrozumieć siebie i swój stosunek np. do religii. Płyta zatem to wypowiedzi współczesnej kobiety właśnie na rozmaite tematy - przemijania, o czym mówi Dom na rozłożystym drzewie, czy religii, która przewija się w kilku tekstach, m.in. w pieśni ekumenicznej Panie nasz. Jest ona rezultatem naszych wieloletnich rozmów z autorem tekstu Michałem Zabłockim, ale i dyskusji z osobami duchownymi. Czyż przesłanie, że mniej ważne jest to, jak swego Boga nazywamy, byle nie umierał on w naszej codziennej złości nie jest warte refleksji? Albo Hosanna do tekstu Włodzimierza Dulemby, mówiąca, że sami musimy kreować rzeczywistość, że nazbyt rzadko staramy się czynić dobro. Najłatwiej jest być złym i nieszczęśliwym, najtrudniej - być dobrym i szczęśliwym.

Pani się czuje dobra i szczęśliwa?

- Powiem tak: cały czas szukam dobrych aspektów życia, co nie jest łatwe, bo bardzo często nie mogę się pogodzić ze światem, z Bogiem. Taki obraz świata, jaki jest, ma wpływ na moje życie. Obserwując np. życie kobiet w Grecji, gdzie panuje wciąż patriarchat...

Jednak do feministek Pani nie chce przystąpić?

- Nie. Myślę, że jestem normalnym osobnikiem, tylko że płci żeńskiej. Rozumiem je, bo spotykam się z męskim szowinizmem... I tym, o czym mówi piosenka Zakochały się chłopaki.

I nie boi się Pani, że takie kwestie w piosenkach...

- A dlaczego, powtarzam, piosenka ma nie mówić o rzeczach ważnych, dlaczego ma nie skłaniać do refleksji, do dyskusji. Reakcja słuchaczy, którzy po recitalach przychodzą porozmawiać, przekonuje mnie, że mam rację. Przecież oboje dobrze wiemy, że piosenka nieraz w dziejach świata odgrywała ważną rolę. Jorgos Dalaras jest na Cyprze uważany za bohatera narodowego, ponieważ podejmuje ważne tematy, łamie piosenkami umysły polityków, łączy ludzi.

Ależ ja nie jestem przeciwko piosenkom z sensem, wręcz przeciwnie. Chciałem jedynie zapytać, czy nie ma Pani obaw, że taka płyta będzie miała trudniejszą drogę do masowego odbiorcy?

- Zdaję sobie sprawę, że to płyta dla wybranej grupy ludzi, co mówię z przykrością. Zarazem mam nadzieję, że promujące płytę single Zakochały się chłopaki i Tylko dla kobiet są na tyle przebojowe, że wylansują cały album.

A moje dwie ulubione piosenki to Dom na rozłożystym drzewie i Delikatnie poprzez wiatr. Tę drugą śpiewa Pani niższym głosem, ciepłą barwą. I takich piosenek proszę więcej.

- To ja proszę, żeby świat się zmienił, żeby był piękny, łagodny, pełen dobrych ludzi... Wtedy będę śpiewać tylko takie ballady - o wzajemnym przenikaniu się dusz, o porozumieniu człowieka z człowiekiem, i niekończącej się miłości. Inna sprawa, że takich ballad - nostalgiczno-radosnych, z lekka erotycznych, nikt nie chce puszczać. Bardzo bym chciała, by Dom na rozłożystym drzewie trafił do słuchaczy.

I pewnie by im się spodobał, bo to piękna piosenka.

- Sławek Berny ją uwielbia.

Skoro padło nazwisko jednego z muzyków, pomówmy o tych, którzy nagrali z Panią płytę.

- To wspaniali instrumentaliści współpracujący ze mną od lat: Konrad Mastyło, Jacek Królik, Sławek Berny, Józef Michalik. W jednym utworze na akordeonie gra Jacek Hołubowski, w innym Michał Półtorak - na skrzypcach, które kiedyś pojawiały się we wszystkich moich piosenkach. Teraz odeszłam od brzmienia klasycznego, akustycznego, to pozwala bardziej różnicować charakter utworów, a tym samym płyta nie jest monotonna.

I po raz pierwszy wykorzystuje Pani brzmienie instrumentów klawiszowych...

-...na których gra John Young, poznany na wyspie Rodos.

Znów Grecja.

- Poznaliśmy się po koncercie Bonnie Tylor, z którą John występuje, potem przesłałam mu moje płyty i widać mu się spodobały, bo przyleciał ze swoimi instrumentami do studia Aleksandra Wilka do Krakowa. To była fantastyczna współpraca.

Buzuki do piosenki Statek nagrane zostało w Atenach.

- I gra Janis Sinanis, postać niezwykła na greckim rynku muzycznym, acz urodzony w Polsce, gdzie spędził ponad 20 lat.

Spróbuje Pani wejść na tamten rynek z tą płytą nagraną po grecku?

- To kusząca wizja. Decyzje oczywiście zależą od Universalu w Atenach. Za tydzień trafi tam singiel z piosenką Zakochały się chłopaki, jak i teledysk - naturalnie po grecku. Nie umiem powiedzieć, kiedy wszystkie piosenki. Tłumaczenie idzie bowiem niezwykle opornie; przez trzy tygodnie pobytu w Grecji powstały raptem dwa tłumaczenia.

Piosenek jest 13, zatem potrzeba, jeśli dobrze liczę, 20 tygodni.

- Pan sobie żartuje, a tu nie ma z czego. Siedzieliśmy w parę osób w wielkiej willi Jacka Gmocha nad morzem i mozolnie, wers po wersie, tworzyliśmy greckie wersje. Bo jak przełożyć np.: Prosto w słońce święcą mi otwarte oczy /woda w sobie stopy me rozgrzane moczy... Doszło do tego, że Michał Zabłocki niektóre teksty musi istotnie przerabiać, by przełożone zachowały sens, a zarazem miesiły się w muzycznej frazie.

Wciąż nie wiem, dlaczego to płyta Tylko dla kobiet?

- Zawsze chciałam, by stworzyć coś niedostępnego dla mężczyzn, by poprawić nastrój kobietom, od czasów prastarych biorą udział w tworzeniu świata, nie ma więc powodów, by poddawały się facetom... Wolę jednak tej przewrotnej piosenki nie komentować. Wierzę, że panie dobrze ją odczytają. A i panowie również.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji