Artykuły

Rozkoszna dziewczyna

Komedja muzyczna w 3 aktach w Teatrze Ziemi Pomorskiej.

Mówią i piszą, że komedja muzyczna nie chce być farsą a wstydzi się być operetką. Otóż "Rozkoszna dziewczyna" nie powinna się wstydzić być operetką, ma bowiem muzyki więcej niż wiele operetek, a także muzykę tę znacznie lepszą, a nawet bardzo zajmującą, zwłaszcza przez dość silne kontrasty. Ta jednak muzyka (piękne walce i tanga) sprawia wiele kłopotu naszym artystom, przeważnie komedjowym i - co za tem idzie - nieprzygotowanym do podejmowania poważniejszych zadań śpiewaczych, choćby na wysokości wymagań operetkowych. Uwaga ta naturalnie nie odnosi się do wszystkich, zwłaszcza nie do p. Haliny Doree, która zrobiła nam niespodziankę nietylko swą powierzchownością, ale też miłym i silnym głosem. Gra z temperamentem i dużą finezją, wykorzystując przy tem swą młodość i żywość.

W skromniejszej roli Krystyny pokazała się J. Łukowska, co do której można skonstatować dobre warunki zewnętrzne, a także muzykalność i umiejętność wykorzystywania swego głosiku. Z pewnością ujrzymy wkrótce tę artystkę w roli komedjowej, przypatrzymy się bliżej jej talentowi.

Grupie męskiej przewodził p. Ilcewicz; operetka to jego żywioł,, czuje się w niej swobodnie, może rozwinąć nieco szarży, co jest w operetkach bardzo pożądane, to też rolę Feliksa może uważać za popisową.

Bardzo dobrze zaprezentował się także p. Adam jako szofer - wygląda bardzo ładnie, śpiewa dobrze i frywolnie, a nawet nie źle tańczy.

Reżyserował sztukę i grał Pawła, nieszczęśliwego referenta, p. Mierzejewski, który ani aparycją zewnętrzną, ani głosowo nas nie zachwycał, wolę go w komedji w rolach poważniejszych panów.

Dopełnili zespołu p. Cybulski (bardzo dobry), p. Sroczyński (przeszarżowany), p. Nawara, p. Oranowska, Niewiakowski i Pniewski.

Dekoracje p. Małkowskiego staranne, jasne, miłe.

Sama farsa znana mi jest dobrze ze sceny toruńskiej - grano tu bardzo podobną komedyjkę, tylko tytuł wypadł mi z pamięci. Do tej to farsy prawdopodobnie dorobiono muzykę i to bardzo szczęśliwia.

Jakiś referent, Paweł, fujara życiowy, chociaż dorobił się willi za miastem, spędza czas zdała od gwaru w towarzystwie wesołego i nader sprytnego swego przyjaciela Feliksa i jego przyjaciółki, pięknej Krystyny. Ale nie dano mu spocząć, a wszystkiemu winien naturalnie automobil, czy nasze drogi podstołeczne. Dość, że pęka opona i do cichej willi wpada nasamprzód urwisz szofer, a potem jeszcze większy urwisz, jego pani - Anetka, córka króla czekolady. Dziewczę to zepsute życiem napotyka na pierwszą trudność, na fujarowatość Pawełka, którego musi zdobyć, rozbija narzeczeństwo z wątpliwej wartości Ludwiką (p. Cybulska bardzo dobra). Naturalnie wszystko musi się dobrze skończyć. Numa wyjdzie za Pompiljusza, a co to znaczy niech wytłumaczy p. Ilcewicz, znakomity znawca obcych wyrazów, p. Łukomskiej.

Przedstawienie kończy się szczęśliwie dla osób farsy, wesoło dla widza, ciężko dla kasy p. Brackiego, bo osób zebrało się wiele aż miło było popatrzeć na widownię.

Orkiestrę kameralną i śpiewaków prowadził energicznie p. Miszczak.

Wprowadzenie komedyj muzycznych, a zwłaszcza wodewilów uważam ze celowe.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji