Artykuły

ROSE-MARIE

operetka w 3 aktach O. Harbacha muzyka Rudolfa Frimla i H. Stotharta.

Import operetkowy z nad Sprewy, gdzie przeważnie pracuje Frimel, daje nam stosunkowo niewiele atrakcyjnych melodyj operetkowych.

Powiedzmy śmiało, że mamy tu do czynienia z muzyczką, a nie z muzyką, mimo wysiłków kompozytorów, (np. Kunneke), którzy starają się stanąć na pograniczu między dawnemi, a nowemi kierunkami.

Frimel (kompozytor szeregu pomniejszych operetek i melodyj do filmów dźwiękowych jak "Trzech muszkieterów", Wagabunden-Konig, Feuer-Fliege, Altag im Mai, Weinachts Marchen - balet Gloriana i t. d.) oraz wspólnik jego Stothart starali się swej operetce nadać charakter muzyczny odmienny od ogólnie nad Sprewą utartego szablonu. Stąd nie brak operetce melodyj i melodyjek prostych w inwencji, przypominających dobre czasy dawnej operetki, ale i nie brak pogłosów najrozmaitszych temp i rytmów nowych, importowanych z dalszego czy bliższego zachodu.

Kompozytorzy starali się nawet zachować pewną miarę, tworząc mixtum compositum, złożone z szeregu uncyj dawniejszych i nowszych wartości. Taka recepta może być czasem nawet niezawodna, o ile wyjdzie się z tego założenia, że dobrze jest mieć po swojej stronie i zwolenników dawnej i nowej koncepcji.

Partytura wykazuje pozatem cały szereg oryginalnych, nawet ciekawych motywów, które niestety, z powodu słabego przygotowania ad hoc skleconej orkiestry nie doznały należytego uwypuklenia.

Treściowo daje Rose-Marie tak mało, że aż nie warto wchodzić w koncepcję libretta.

Całość ratowali artyści, borykając się z zupełnie niezgraną orkiestrą, oraz balet, którego popisy urozmaiciły całość przedstawienia.

Prym w zespole wiodła odtwórczyni roli tytułowej p. Jadwiga Musielewska. Na temat tej miłej artystki możnaby wypisywać dużo dodatnich rzeczy. Pełna werwy, sił, temperamentu, głosowo doskonale usposobiona, była prawdziwą atrakcją ostatniej premjery operetkowej.

Doskonałą indjanką Dicjaną była p. Zofja Grabowska, świetna w mimice i popisach choreograficznych.

Podobnie jak w sezonie ubiegłym brak zespołowi wodewilistki. Wielka szkoda, iż nie przyjechała p. Majchrzakówna, ciesząca się popularnością i sympatją w Toruniu.

W tych warunkach wypadła rola Jane w interpretacji p. Heleny Kwaśniewskiej bardzo blado.

Zespół męski z p. Peterem na czele stał zupełnie na wysokości zadania. Pan Peter w roli Jima był poprawny.

Doskonałym sierżantem królewskiej konnej policji kanadyjskiej był Bolesław Horski.

Pan Sendecki wniósł na scenę werwą, humor i doskonałe opanowanie roli. Zbierał też poza pp. Musielewska i Grabowska najwięcej oklasków.

Panowie Gruszczyński (Emil), Zwoliński (Harley), Kwaśniewski (Czarny Orzeł) i inni stali całkowicie na wysokości zadania.

Balet słaby w akcie pierwszym, roztańczył się w dalszych obrazach, zbierając dobrze zasłużone oklaski. Corps de balet z paniami Ireną i Lidją Petz, Wandą Wojciechowską i Małgorzatą Kaniówną i panami Zakrzewskim i Sawickim zbierał dobrze zasłużone oklaski.

Reżyserja p. Sendeckiego i układ tańców p. Statkiewicza bez zarzutu.

Zdolny dyrygent p. Stanisław Dzięgielewski nie mógł niestety niczego wydobyć z orkiestry, która po jednej próbie nie była w stanie opanować trudnej koncepcji partytowej,

O dekoracjach, ze względu na charakter objazdowy teatru wolę nie wspominać.

Na specjalne podkreślenie zasługują piękne i oryginalne kostjumy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji