Artykuły

Psychodeliczna taksówka

Projekt ,,Ekstremalna taksówka" Teatru Psychodelii Absolutnej z Krakowa opisuje Małgorzata Stuch.

Wiktor, lat 28, były komandos, rozwiedziony z Wiktorią Z., zatrudniony na bardzo ważnym stanowisku w państwowej firmie, domniemany ojciec trójki dzieci - słuchamy charakterystyki głównego bohatera. Jasno oświetlona scena, bez dekoracji, tylko kilka krzeseł. Chwilę później zza kurtyny na scenę chwiejnym krokiem wychodzi Wiktor - rachityczny, ubrany w biały, tenisowy garnitur z archaiczną muchą, białe skarpetki do czarnych smokingowych butów. Publiczność wita go owacjami. Były komandos szczerzy głupkowato zęby, witając się z moderatorem i narratorem widowiska. Siada na jednym z krzeseł.

Tak zaczyna się pokaz "Ekstremalnej taksówki 9661 km na godzinę" w Centrum Sztuki Współczesnej Solvay - najbardziej znanego przedstawienia Teatru Psychodelii Absolutnej - Off Teatru.

Zanim zakończy się godzinne widowisko widzowie będą mieli możliwość zapoznania się z całym przekrojem działalności i możliwości teatru. Zobaczą elementy dramatu, poezji, teatr "żywych obrazów", komedii a także parodię popularnych seriali telewizyjnych, teleturniejów i filmów.

Główny bohater widowiska Wiktor zmierzy się ze swoim wiecznym przeciwnikiem - policjantem w stopniu sierżanta Waldemarem Młotem.

- Zapraszamy na pokaz "Będę jaki będę, czyli ostatnie starcie" - informuje Bartek Piotrowski, moderator projektu.

Bohaterowie-adwersarze tarzają się po scenie, obrzucają kurzymi jajkami i strzelają do siebie z pistoletów na strzałki. Wszystko to na oczach oniemiałej publiczności. Nie wszyscy spodziewali się takiego przebiegu akcji. Scenariusz i owszem był, ale akcja i zachowania aktorów dostosowywane są do reakcji widzów.

- Staramy się, by każde przedstawienie było ciekawym przeżyciem estetycznym, zarówno dla widzów jak i dla wykonawców - tłumaczy Bartek Piotrowski, twórca teatru, moderator widowiska, scenarzysta, aktor, człowiek do wszystkiego. - Dążymy do tego różnymi środkami. Niestety muszę przyznać, że nawet straszymy widzów i uczestników przedstawienia. Oprócz mnie nikt tak naprawdę nie wie, co się wydarzy. Ja zresztą też nie jestem do końca tego pewien.

Do udziału w spektaklu zaprasza się widzów. Mogą wpływać na przebieg akcji

różnymi sposobami. Jako komisja decyzyjna - trzech widzów siedzi na scenie przez cały czas trwania spektaklu i decyduje, jakie będą warianty akcji. Jako głosujący, np. w parodii gorących krzeseł z Baru (tu występują gorące taborety) mogą zdecydować, który z głównych bohaterów odpadnie. Tym razem odpada sierżant Młot.

Po spektaklu na scenie następuje właściwa część widowiska. Z kuponów, odcinanych od biletów wstępu moderator losuje trzy. Wylosowane osoby - jeden chłopak i dwie dziewczyny - będą razem z Wiktorem, Mirenką (ukochaną Wiktora) i Waldemarem Młotem głównymi aktorami fabularnej gry - theatrality show, rozgrywającego się w całym mieście. Wyruszą w trasę zabytkową, białą warszawą. Reszta uczestników zaproszonych do spektaklu (osoby towarzyszące, inni aktorzy, dziennikarze) będzie śledzić ich poczynania - pojadą za nimi jako obserwatorzy taksówkami sieci Barbakan.

Na czym polegać będzie zabawa? - Uczestnicy "Ekstremalnej taksówki" będą mieli do wykonania określoną liczbę zadań - tłumaczy Bartek Piotrowski. - Tak jak np. w "Agencie". Każde zadanie będzie punktowane, ale uczestnicy nie będą wiedzieli, w jaki sposób. Nie dowiedzą się też, ile punktów otrzymali. Miejsce i rodzaj zadania to niespodzianka - również dla moderatorów spektaklu. Nigdy bowiem nie wiadomo, co się wydarzy po drodze. Po zakończeniu zabawy punkty zostaną podliczone, a zwycięzca dostanie nagrodę.

Co może skłonić dorosłego, poważnego faceta, pracodawcę dla ponad 500 osób, by ubierać się w berecik z żółtą atenką, kufajkę i wygłupiać na oczach setek ludzi? - Uwielbienie dla sztuki - odpowiada ze śmiechem Stanisław Grzybowski. Na codzień jest wiceprezesem RT Barbakan, w drugiej edycji "Ekstremalnej taksówki" zadebiutował jako aktor. Został kierowcą Cześkiem, wożącym głównych bohaterów. Razem z nimi narażony był na wszelkie niedogodności i niebezpieczeństwa.

Uczestnicy zabawy podpisali dokument, w którym zobowiązali się do wykonywania poleceń moderatora i zaświadczyli, że wiedzą, na jakie niebezpieczeństwa są narażeni. Czesiek takiego dokumentu nie podpisywał.

- Pomysł, by zostać producentem przedstawień wystawianych przez Teatr Psychodelii Absolutnej narodził się półtora roku temu - mówi Stanisław Grzybowski. - Przyszedł do mnie Bartek i powiedział, o co chodzi. Spodobało mi się to, że jednym z bohaterów spektaklu miała być zabytkowa warszawa, a ja jestem miłośnikiem starych samochodów. Zgodziłem się i tak teatr zyskał sponsora. Potem zaproponowano mi produkcję innych widowisk. Zgodziłem się. Tym bardziej, że nie były to pomysły standardowe, ale coś nowego, niekiedy nawet szalonego. Przypomniała mi się młodość. No i miałem okazję sam zostać aktorem.Czy żona nie ma nic przeciw? - Absolutnie - mówi Teresa Grzybowska.- Skoro mężowi się podoba...

Przyznaje, że do tej pory nie była zwolenniczką przedstawień offowych, ale przekonało ją to, co zobaczyła na scenie. Po raz pierwszy przyszła obejrzeć produkcję męża. - Zdolni ludzie, a przedstawienie niestandardowe - mówi pani Teresa. - No i serdecznie się ubawiłam. Nigdy wcześniej nie widziałam męża w berecie.

Gdy ostatni widzowie wypijali w foyer obowiązkową lampkę szampana (wliczony w cenę biletu), przed Solvayem trwały ostatnie przygotowania do wyjazdu aktorów w teren. Wyjazd został niespodziewanie opóźniony; przed zabytkową warszawą odkryto tajemniczą paczkę. Ponadto ekipa telewizji, kręcąca widowisko wzbudziła zainteresowanie miejscowych żuli.

- K..., film kręcą. Sp... stąd! - usłyszeli uczestnicy akcji. Część nie chciała

uwierzyć, że to nie jest wyreżyserowana scena.

Przystanek drugi "Ekstremalnej taksówki" - ulica Wyłom na Zakrzówku. Ciemno, zimno, niedaleko zaparkował samochód z parą, którą najwyraźniej zaskoczył przyjazd dużej liczby taksówek i ekipy telewizji. Teraz też uczestnicy gry podejrzewają, że scenę zaplanowano. Część klnie brodząc w błocie.

- Kto u diabła wymyśla taki porąbany scenariusz - dopytuje się jedna z uczestniczek. - Ja - odpowiada spokojnie Bartek Piotrowski.

Warszawa retro goni po błocie byłego komandosa Wiktora. Widzowie patrzą na to z przerażeniem. Do części z nich już dotarło, że biorący udział w spektaklu naprawdę narażeni są na niebezpieczeństwo.

- W październiku, gdy byłem aktorem "Ekstremalnej taksówki" też było niełatwo - mówi Adam Szumiec, zwycięzca poprzedniej edycji. - Najmniej przyjemnie wspominam scenę, kiedy wywieziono nas na cmentarz w Batowicach - chyba, bo pewien do końca nie jestem - i kazano kopać doły. Mróz, zimno, ciemno. Rąk nie czułem, tak mi zgrabiały od łopaty. Wszyscy byliśmy porządnie wystraszeni - wpomina Adam.

Wygrał. W nagrodę dostał nowoczesny rower górski. Ze względu na pogodę nie miał jeszcze okazji go wypróbować. Na drugą edycję "Ekstremalnej taksówki" przyszedł z ciekawości, żeby zobaczyć, jakie będą zadania. Sam spektakl też mu się spodobał. - To nigdy nie jest to samo - mówi.

Następnym przystankiem i sceną było Tesco przy Kapelance. Trójka uczestników otrzymała po 10 zł. Ich zadaniem było zrobienie zakupów dla Wiktora. - Wygrywa ten, kto dokona bardziej nonsensownego zakupu - obwieścił Bartek Piotrowski.

Wygrał uczestnik, który nabył samochodzik na bateryjki. Ludzie buszujący między pólkami byli śledzeni przez ochronę hipermarketu. Jeszcze moment i przyjechałaby policja.

Na Rynku Podgórskim jeden z uczestników gry rozgrywa partię warcabów z Wiktorem. Rozgrywce przygląda się gromada "łysych", popijających piwo i red bulla. Kibicują. Zastanawiają się, czy nie przyłączyć się do spektaklu. Pomysł na teatr w terenie wręcz ich zachwycił. Na szczęście, ktoś zaprasza ich na "strzała" i do zbratania nie dochodzi. Uczestnicy spektaklu i obserwatorzy oddychają z ulgą.

Przy ul. Piastowskiej otrzymują zadanie uwolnienia Mirenki, która jest przykuta łańcuchem do latarni. Mijają kolejne minuty, uczestnicy psują nowe piłki do metalu. Nie wygląda na to, by uwolnili Mirenkę. Przyjeżdża policja zaalarmowana przez któregoś z domów przy Piastowskiej.

- Usłyszał wzywanie pomocy, zobaczył zbiegowisko i doszedł do wniosku, że kogoś mordują - uspokaja Bartek.

Po kilkunastu minutach rozbawieni policjanci odjeżdżają. Nie ma prawa, które zabraniałoby przykuwać się do latarni łańcuchem.

Na ósmym przystanku, na podwórku przy ul. Szymanowskiego zadaniem

uczestników gry jest dokonanie wymiany z gangsterami-aktorami. Podczas wymiany jednemu z uczestników puszczają nerwy; dochodzi do szamotaniny i klasycznego mordobicia z jednym z aktorów.

- Cudownie, wspaniale - triumfuje Bartek Piotrowski. - Ludzie reagują. To najlepszy dowód, że taki rodzaj widowiska jest wciągający. Te emocje, zachowania, uczestnicy utożsamiają się z akcją...

Nie wiadomo, gdzie kończy się scenariusz. Trzeba organizować więcej takich spektakli. Zwycięzcą drugiej edycji "Ekstremalnej taksówki" została Ewa Kukła. Dość nieoczekiwanie, bo większość obserwatorów typowała Krzyśka, jedynego w trójce mężczyznę.

Obserwatorom i widzom podobały się obie części widowiska. Mimo że premiera odbyła się w sobotę i pogoda nie dopisała, widzowie1 przyszli tłumnie. Niektórzy o spektaklu dowiedzieli się od osób, które oglądały poprzednią edycję "Ekstremalnej taksówki". No i nikt nie rzucał jajkami w aktorów na scenie, a była taka możliwość. Uprzedzał o tym moderator.

Teatr Psychodelii Absolutnej

Powstał w 1994 roku w Zakopanem. Teraz działa w Krakowie. Podejmuje (z różnym skutkiem) różnorodne działania teatralne i parateatralne, happeningowe i performer-skie. Wszystkie przedstawienia mają wspólny mianownik - niewiadome co się w nich wydarzy, bo akcja nie zawsze trzyma się scenariusza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji