Artykuły

Poradnik dla małych torunian o dobrym wychowaniu

Grafik Lech Karczewski i aktor Baja Pomorskiego Jacek Pietruski napisali wspólnie książeczkę, która poucza młodych torunian, jak zachować się w teatrze, kinie, zoo i muzeum. - Zły przykład idzie często z góry, od nauczycielek - twierdzą artyści.

Grzegorz Giedrys: Podobno panowie pracowali nad "To jest tak!" w morderczym i nerwowym tempie.

Lech Karczewski: - Nerwowo nie było, choć tempo rzeczywiście było mordercze. Wykonywałem ilustracje do zwrotek, które stopniowo pisał Jacek, więc pracowałem jak autor powieści drukowanych codziennie we fragmentach w prasie. Pomysłodawczynią całego przedsięwzięcia jest Magda Szwechowicz, szefowa fundacji Z Kulturą, która bezwzględnie ale w miłej formie go od nas wyegzekwowała.

Co zamierzaliście stworzyć?

Jacek Pietruski [na zdjęciu]: - Naszym głównym założeniem było pokazanie spaceru typowej toruńskiej rodziny, która przychodzi do muzeum, teatru, planetarium, zoo i innych miejsc w mieście, gdzie zaprowadzić małe dzieci. I te cele w zasadzie nie zmieniły się aż do końca naszej wspólnej pracy - w porównaniu z pierwszymi projektami bardziej sfabularyzowałem całą historię.

Karczewski: - Ta książeczka to tak naprawdę zakamuflowany wierszowany przewodnik po Toruniu. Moja córka - już nastolatka - zawsze mi mówiła, że Toruń tak naprawdę nic dzieciom nie proponuje. To oczywiście nieprawda. Żałuję, że przez to tragiczne tempo pracy nie udało się zamieścić wszystkich miejsc wartych obejrzenia.

Konsultowaliście tę książeczkę z dziećmi?

Pietruski: - Czasami pojawiły się jakieś drobne uwagi. Pisząc kolejne strofy, wiedziałem, że języka dziecka jest mi w miarę bliski. Mniej więcej wiem, jak oni myślą i jak pewne rzeczy określają. Dość nieoczekiwanie wywiązała się między nami dyskusja o smoku. Zastanawialiśmy się, czy smok warczy, bo tak pada w jednym z wersów. Nawet moja żona - nauczycielka z zawodu - zastanawiała się, czy to możliwe.

Karczewski: - W ogóle bardzo często nasza praca biegła w całkowicie niespodziewanych kierunkach. Na przykład pozwoliłem sobie uciec w żart, rysując małego człowieczka z papierosem w ręku, co oczywiście szybko wychwycono i usunięto z książeczki.

Pietruski: - Ja zaś dla rozrywki zacząłem pisać kolejne zwrotki, które zupełnie nie nadawały się dla przedszkolaków. Możliwe, że je wykorzystam w repertuarze dla dorosłego widza.

Zauważyłem, że te teksty dotyczą teatru, muzeum, a nie konkretnie Baja Pomorskiego i Muzeum Okręgowego.

Pietruski: - Nie chcieliśmy dawać dosłownych odnośników do konkretnych instytucji. Jedynym takim odniesieniem jest Żywe Muzeum Piernika, bo nie sądzę, żeby gdziekolwiek indziej na świecie znaleźlibyśmy coś podobnego. Moim zdaniem w Toruniu brakuje miejsc, gdzie dzieci mogą się swobodnie pobawić.

W przedmowie czytamy o tym, że Toruń ubiega się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Czy celem tej książeczki jest poinformowanie najmłodszych o naszych staraniach?

Pietruski: - To tylko poboczne założenie. Tak naprawdę chcieliśmy pokazać miejsca, które warto odwiedzić. No i przede wszystkim pokazać, jak należy się zachowywać w muzeach, teatrze, zoo i kinie.

Karczewski: - W muzeum nie dotyka się eksponatów, w teatrze nie je się i nie pije, w zoo nie karmi się zwierząt, a w kinie można jeść, ale nie wolno nikomu przeszkadzać.

Pietruski: - Pracuję w teatrze. Niestety rzeczywistość daleko odbiega od ideału zaprezentowanego w książeczce. Dzieciaki strasznie hałasują, jedzą, piją. Pamiętam taką sytuację: jest 20 minut do przedstawienia, mała scena, czekamy na widzów. Dziewczynka w pierwszym rzędzie patrzy ze zdziwieniem, jak jej kolega wyciąga z plecaka batonik. Zwraca mu uwagę, że w teatrze nie wolno jeść. Widać, ktoś ją tego nauczył. Chłopiec jednak zapytał nauczycielki, czy w teatrze można jeść. Ta odpowiedziała, że można. No i wtedy wszystkie dzieciaki jak na zawołanie wyciągnęły coś z torby. Absolutna tragedia.

Często zdarzają się takie sytuacje?

Pietruski: - Tak. Zły przykład dają też nauczyciele. W czasie jednego przedstawienia panie nagle wyszły z widowni. Po chwili wróciły z kilkoma kubkami kawy. Innym razem dwie nauczycielki usiadły jedna za drugą i cały spektakl głośno rozmawiały. W tym czasie dzieci przeniosły się kilka rzędów dalej od nich, aby jednak coś usłyszeć. Po spektaklu nie zasłoniliśmy kurtyny, zeszliśmy na widownię i pouczyliśmy panie, że źle wychowują młodych, bo pokazują, że można się zachowywać niekulturalnie w teatrze.

Karczewski: Mamy nadzieję, że "To jest tak!" doczeka się kontynuacji. Wkrótce powinna się pojawić wersja w twardej oprawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji