Artykuły

W operze i na stadione

- Chcemy przygotować wrocławską, a szerzej - polską - publiczność do odbioru tego rodzaju widowiska na stadionie. Jeśli uda się nam zgromadzić na trzech spektaklach około 40 tysięcy widzów, zarówno w tym, jak i w przyszłym roku, możemy mieć nadzieję, że i po Euro 2012 nowy stadion na Maślicach będzie mógł być również miejscem imprez organizowanych przez instytucje kultury - i dyrektor Opery Wrocławskiej Ewa Michnik opowiada o "Turandot" na stadionie i planach opery.

Katarzyna K. Gardzina: Były już opery w Hali Stulecia, na Odrze, na Pergoli, skąd pomysł na wystawienie "Turandot" Pucciniego na stadionie?

Ewa Michnik: Moim zamiarem było stworzenie we Wrocławiu festiwalu operowego na wodzie z wykorzystaniem Pergoli, gdzie zaprezentowaliśmy "Napój miłosny" Donizettiego. Niestety, przynajmniej przez kilka najbliższych lat Pergola będzie dla nas niedostępna, gdyż nie możemy zabudować scenografią wspaniałej, nowej fontanny. Stąd szukanie dla opery innego miejsca w plenerze. W związku z przygotowaniami do Euro 2012 wiele się mówi o tym, że budowanych obecnie obiektów sportowych nie uda się później odpowiednio wykorzystać i zapełnić, skoro nawet na najciekawsze rozgrywki ligowe przychodzi około 10 tysięcy widzów, a stadion piłkarski na Maślicach będzie miał 45 tysięcy miejsc. Postanowiliśmy podjąć próbę wystawienia opery właśnie w podobnej przestrzeni. Chcemy przygotować wrocławską, a szerzej - polską - publiczność do odbioru tego rodzaju widowiska na stadionie. Jeśli uda się nam zgromadzić na trzech spektaklach około 40 tysięcy widzów, zarówno w tym, jak i w przyszłym roku, możemy mieć nadzieję, że i po Euro 2012 nowy stadion na Maślicach będzie mógł być również miejscem imprez organizowanych przez instytucje kultury. Nowy stadion będzie kryty, a więc również w razie niepogody mogą się tu odbywać przedstawienia bez żadnych problemów. Jeśli wszystko się powiedzie, za rok postaramy się zaprezentować na Stadionie Olimpijskim "Skrzypka na dachu", a w 2012 roku chcielibyśmy zainaugurować obecność "sztuki wysokiej" na nowym stadionie inscenizacją megaspektaklu "Bal maskowy" Verdiego.

Pierwszą taką próbą będzie właśnie "Turandot" - tytuł lubiany i znany.

- Dzieło Pucciniego zaprezentujemy na Stadionie Olimpijskim, który jest obecnie miejscem imprez żużlowych. Trudno było znaleźć dogodny dla wszystkich termin, bo ligowe rozgrywki żużlowe trwają od wiosny. Na szczęście udało się nam - przy pomocy prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza - uzyskać pozwolenie na budowanie dekoracji już na początku czerwca. Dopiero po naszych spektaklach żużlowcy wrócą na tor. Opera Wrocławska ma 13-letnie doświadczenie w realizacji wielkich widowisk operowych w Hali Stulecia, w pięknych plenerach wrocławskich i zagranicznych. Nawet przy niesprzyjających warunkach atmosferycznych - na przykład na "Otella" na Wyspie Piaskowej sprzedaliśmy ponad 30 tysięcy biletów. Podobnie było z "Napojem miłosnym", ale wówczas nam sprzyjała aura, a graliśmy przez dwa weekendy, gromadząc również ponad 30 tysięcy widzów. Mam nadzieję, że teraz czekają nas ciepłe czerwcowe wieczory.

Tym razem zaplanowaliśmy tylko trzy spektakle, widownia na Stadionie Olimpijskim bowiem będzie blisko cztery razy większa niż na Pergoli. Budujemy amfiteatr dla widzów, a także wykorzystujemy miejsca siedzące na trybunach stadionu. Jestem przekonana, że wspaniała muzyka Pucciniego wraz z przygotowaną z ogromnym rozmachem inscenizacją Michała Znanieckiego zachwyci publiczność. Michał Znaniecki specjalizuje się w realizacji wielkich widowisk we Włoszech i Hiszpanii. Wrocławska publiczność gorąco przyjęła jego "Napój miłosny" i "Otella". Baśniowe libretto opery Pucciniego przeniesie widzów w zupełnie inny świat, w którym rycerze ryzykują życie, walcząc o rękę księżniczki Turandot. Mur chiński, wojsko, dworzanie, intryga, miłość i śmierć, efekty specjalne, światła laserowe, znakomici soliści, chóry, balet, statyści i orkiestra prowadzona przez Tomasza Szredera to coś wyjątkowego. Patronat honorowy nad tym wydarzeniem objął marszałek województwa dolnośląskiego Marek Łapiński. Projekt wspierany jest również przez fundusze unijne, a także przez tytularnego sponsora XI Letniego Festiwalu Operowego, którym jest Tauron Polska Energia.

Jak udało się zgromadzić obsadę do tak wymagających partii jak Kalaf i Turandot?

- Zaprosiliśmy gościnnych śpiewaków do trzech głównych ról: Kalafa, Turandot i Liu. Są to zagraniczni soliści występujący na scenach świata: Georgina Lukacs, Jana Dolezikova, Luis Chapa, David Righeschi i Wojciech Śmiłek. W tych samych partiach (oprócz Kalafa) wystąpią również polscy artyści, między innymi najlepsi śpiewacy Opery Wrocławskiej. Wszyscy będą wspierani mikroportami, a olbrzymie 200-metrowe telebimy ułatwią publiczności śledzenie przebiegu akcji. Artyści będą mieli kontakt z dyrygentem i orkiestrą za pomocą kilkunastu monitorów. Współpracuje z nami od 13 lat krakowska firma nagłośnieniowa, która zapewni profesjonalny przekaz dźwięku. W zaprojektowaną z rozmachem inscenizację włączy się choreografia przygotowana dla zespołu baletu przez Elżbietę Szlufik-Pańtak i Grzegorza Pańtaka, a wspaniałe oświetlenie projektuje reżyser świateł Bogumił Palewicz.

Mijają trzy lata, odkąd Opera Wrocławska odzyskała po remoncie swoją siedzibę. Co to zmieniło w pracy pani i zespołu?

- Bez własnej sceny trudno było mówić w okresie remontu o budowaniu programu artystycznego Opery Wrocławskiej. Realizowanie przedstawień w plenerze lub w różnych miejskich przestrzeniach musi się w dużej mierze skupiać na organizacji, budowie niezbędnej infrastruktury. Od trzech lat pracujemy już na własnej scenie i rozwój zespołów artystycznych: solistów, orkiestry, chóru i baletu, a także budowa i poszerzanie repertuaru są naszymi głównymi zadaniami. Obecny repertuar Opery Wrocławskiej nawiązuje do przedwojennej i powojennej tradycji tej instytucji, a więc również do prawykonań, jakie bardzo często miały tu miejsce. W naszym programie artystycznym oprócz klasyki i tzw. hitów, które kocha publiczność, prezentujemy nurt: "opera nieznana", czyli niewykonywana dotąd we Wrocławiu, ale obecna na wielu scenach zagranicznych. Ważną pozycję zajmuje opera współczesna, a także opera dla dzieci. Prowadzimy cykl "Tajemnicze królestwo", przygotowując corocznie premiery specjalnie dla najmłodszych widzów. Mamy też bardzo mocno rozwiniętą działalność edukacyjną skierowaną do dzieci i młodzieży szkół podstawowych i średnich, a także ściśle współpracujemy ze środowiskiem studenckim.

Wyjątkową pozycją w państwa repertuarze jest muzyka współczesna. Organizuje pani Festiwal Opery Współczesnej.

- Jest to duże wyzwanie, tym bardziej że nie mamy na ten cel odrębnej dotacji. Pierwszy festiwal był przygotowany wyłącznie naszymi siłami i pokazywał nasz własny dorobek - okazało się, że mamy do zaprezentowania 13 tytułów współczesnych oper i baletów. W drugiej edycji przygotowujemy dwie premiery: Bohuslava Martinu "Legenda o Maryi" w reżyserii Jiriego Hermana pod kierownictwem muzycznym Tomasza Szredera w koprodukcji z Narodnim Divadlem z Pragi (będzie to pierwsze wykonanie w Polsce) oraz przy wsparciu prezydenta Wrocławia - światową prapremierę opery Eugeniusza Knapika "La libertá chiama la libertá" w reżyserii Michała Zadary pod kierownictwem muzycznym Jacka Kaspszyka.

Ponadto chcemy pokazać we Wrocławiu spektakl Opery Narodowej w Warszawie "Zagłada domu Usherów" Philipa Glassa, a z naszego repertuaru majową premierę opery Hanny Kulenty "Matka czarnoskrzydłych snów", "Raj utracony" Krzysztofa Pendereckiego, "Króla Rogera" i "Hagith" Karola Szymanowskiego oraz "Ester" Prasquala (Tomasz Praszczałek). Wszystko to w październiku 2010 r. w ramach jubileuszu 65-lecia Polskiej Sceny Operowej we Wrocławiu. Festiwal poprzedzi 1 sierpnia w Operze Wrocławskiej pierwsze i jedyne w Polsce wykonanie na festiwalu Era Nowe Horyzonty "Księgi niepokoju" światowej sławy holenderskiego kompozytora Michaela van der Aa. Kompozycji wysłuchamy w interpretacji znakomitej niemieckiej orkiestry musikFabrik, a rolę narratora będzie kreował wielki gwiazdor kina Klaus Maria Brandauer. Będzie to z pewnością wydarzenie artystyczne, na które warto będzie do Wrocławia przyjechać.

To nie wszystko, co czeka widzów Opery Wrocławskiej po wakacjach.

- W grudniu planujemy premierę baletu "Romeo i Julia" Prokofiewa w koprodukcji z Teatrem Wielkim w Łodzi. W styczniu przedstawimy mało znane, lecz piękne dzieło Verdiego "Joanna d'Arc". W cyklu "Tajemnicze królestwo - opera dla dzieci" w marcu na wrocławskiej scenie pojawi się "Król" Umberto Giordano, a w kwietniu ponownie sięgniemy do Wagnera, wystawiając misterium sceniczne "Parsifal". Planujemy również w maju wystawić "Don Giovanniego" Mozarta w reżyserii Mariusza Trelińskiego. Przyszły sezon chcemy zakończyć "Skrzypkiem na dachu" w formie superwidowiska na Stadionie Olimpijskim.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji