Artykuły

Fantazy

TO BYŁ szczęśliwy pomysł: dać w Teatrze Telewizji "FANTAZEGO" na otwarcie sezonu 1971/72 i powierzyć reżyserię Gustawowi Holoubkowi. Powstało piękne i mądre przedstawienie (4 X). Piękne - szlachetną prostotą (bez cienia emfazy), z jaką wszyscy aktorzy mówili wiersz Słowackiego. Przecież gdyby nawet nie było w sztuce innych piękności, pozą krystalicznie czystą muzyką tych strof - można było słuchać a słuchać... Mądre - konsekwentnie przeprowadzoną koncepcją reżyserską, nadającą poematowi kształt tragikomedii.

A przecież jak w żadnym chyba dziele Słowackiego, tu właśnie ironiczne skrzywienie ust często przerywają wybuchy gorzkiego, suchego jak kaszel śmiechu. "Patrz, jakich komików wydaje Polska. Aż do grobu śmieszą...". Być może właśnie ów ton komediowy, zatrącający momentami o farsę, który pojawił się na zasadzie kontrapunktu w sytuacjach "nie do śmiechu", szczególnie zbliży tą inscenizację do widza współczesnego. Tęgo typu komików wydaje przecież ten kraj nadal, i to w nadmiarze, śmieszą do łez w najmniej oczekiwanych trudnych sytuacjach, gdy wcale śmiać się nie chce. Bardzo znajoma dzisiejszemu widzowi jest ta Słowackiego kolekcja ludzi na niby.

Grane to było świetnie. O Holoubku-Fantazym można by napisać studium. To niezwykłe zjawisko wśród aktorów. Widziałem go w tej roli przed kilkunastu laty nm scenie Teatru Śląskiego w Katowicach, był również bardzo interesujący, choć zupełnie inny. Gdy porównuje się te kreacje, zdać sobie można sprawę, jak wzbogacił środki aktorskiego wyrazu, jak wspaniale rozwinął swój talent. Znakomita była Irena Kwiatkowska w roli Respektowej, Szkoda, że tak rzadko oglądamy ją w wieikim repertuarze. Jedną ż najlepszych swoich ról zagrał Andrzej Szczepkowski (Rzecznicki). W ogóle trudno kogokolwiek zdecydowanie wyróżnić. Przedstawienie było aktorsko wyrównane - na najwyższym poziomie.

Nie wszystko jednak, sądzę, było w tej inscenizacji równie znakomite. Reżyser z pożytkiem dla konstrukcji dramaturgicznej, aie ze szkodą dla charakterystyki postaci Majora, okroił - chyba zbyt radykalnie - końcowy jego monolog. W rezultacie widz, który nie zna lub zapomniał już "Fantazego" nie mógł w pełni zrozumieć pobudek działania Majora, który w interpretacji Jana Świderskiego był raczej "starym wiarusem", prostym człowiekiem o szlachetnym sercu, niż mędrcem o szerokich wybiegających w przyszłość poglądach, symbolem odrodzenia moralnego, przyjacielem Murawiowa-Apostoła, rewolucjonistą-dekabrystą.

[data publikacji artykułu nieznana]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji