Artykuły

Nie samym chlebem...

W RAMACH bratania się z ludem w dniu święta narodowego Król Ignacy wraz z małżonką Małgorzatą i synem Filipem w otoczeniu całego dworu zajmuje miejsce na trybunie. W tym momencie rozpoczyna się akcja bydgoskiej inscenizacji "IWONY, KSIĘŻNICZKI BURGUNDA" Witolda Gombrowicza. Akcję tę poprzedzają tak zwane "igrzyska", podczas których stłoczony lud wspina się na palce, by pieścić uszy i oczy występami chóru seniorek, mistrza iluzji tańcującej pary, popisami nestora polskiej kulturystyki i inny md atrakcjami artystycznymi. Skąd my to znamy?

Kończy się festyn, a rozpoczyna dramat. No cóż - nie samym chlebem człowiek żyje. Rozpoczyna się dramat wszechogarniającej i potężnej formy, nieznośnego uwikłania kogoś w kimś, przez kogoś, dramat "człowieka nie tylko umieszczonego w ludziach, ale nimi naładowanego, natchnionego".

W estetycznej, by nie rzec wyrachowanie estetyzującej przestrzeni plastycznie skomponowanej przez RYSZARDA STRZEMBAŁĘ, pośród sterylnie odzianych postaci z wyższych sfer pojawia się Iwona (MAŁGORZATA PIETRZAK), dziewczyna - jak to dziewczyna. Owa zwyczajność tytułowej bohaterki wraz z jej upartą małomównością wyprowadza dwór z równowagi, jej milcząca obecność rozbija konwenans, sprawia, że wy-trawny strażnik obowiązujących form - Szambelan (HIERONIM KONIECZKA) zmuszony jest stwierdzić, iż "nigdy jeszcze konieczność utrzymania taktu i innych imponderabiliów savoir-viv-re'u nie była bardziej nagląca, niż w obecnych okolicznościach". Te "obecne okoliczności" cechuje atmosfera wzajemnej podejrzliwości i chęć pozbycia się Iwony, którą znudzony grami, zabawami towarzyskimi i "pracą ideologiczną na niwie społeczno-obywatelskiej" książę Filip (WIESŁAW RUDZKI), postanowił poślubić. Na koniec już nie tylko para królewska (TERESA LEŚNIAK, ROMAN METZLER), ale i sam narzeczony postanawia zamordować Iwonę. Również Szambelan dosyć ma nieznośnej Cimcirymci. On to właśnie jest autorem pozbycia się jej w całym majestacie, z blaskiem i świetnością.

Gdy to nastąpi, wszystko wróci do normy i jedynie następca tronu Filip przez chwilę zastanawiać się będzie - być albo nie być - niewolnikiem obowiązującej formy.

W moim przekonaniu jest bydgoska inscenizacja dramatu Gombrowicza spektaklem interesującym. Ogromna w tym zasługa reżysera KRZYSZTOFA ROŚCISZEWSKIEGO, który intelektualne przesłanie "Iwony" połączył z dobrą zabawą. Większość scen tego spektaklu świadczy o rzetelnym warsztacie i wielkim talencie inscenizacyjnym reżysera. Jedną z najlepszych jest bez wątpienia scena składania ukłonu.

Jeśli tylko aktorzy w kolejnych przedstawieniach postarają się jeszcze staranniej zachować tę konieczną proporcję między śmiesznością a oczywistym tragizmem tej sztuki - efekt artystyczny będzie pełniejszy. Jeżeli natomiast zespół podda się bydgoskiej publiczności, która jak każda inna publiczność przepada za igrzyskami i farsą, to "upupi" Gombrowicza i jego wspaniały dramat. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji