Artykuły

Świat zna Bytom dzięki tańcowi

- W Bytomiu taniec żyje od 20 lat. To miejsce znane jest na świecie. "New York Times" wymienił Bytom obok Pragi i Berlina jako miejsce, w którym rozwija się taniec współczesny. Dziś Konferencją interesuje się całe miasto. Właściciele hoteli, restauracji, sklepów czy taksówkarze czekają na to wydarzenie - mówi dyrektor Śląskiego Teatru Tańca JACEK ŁUMINSKI.

Ewa Niewiadomska: Teatr tańca przyciąga wybredną publiczność. Tymczasem w tym roku wiele spektakli kończyło się owacjami na stojąco. Pomyślał Pan: "udało się"?

Jacek Łumiński, dyrektor Śląskiego Teatru Tańca w Bytomiu: Jestem zadowolony, kiedy takie reakcje się zdarzają. Cieszę się z owacji dla Teatru Ludzkiej Ekspresji z Singapuru, bo artystów z tego kraju oglądamy w Polsce dość rzadko. Widzowie lubią spektakle o wyrazistym charakterze, ze zmieniającą się dynamiką i przestrzenią. Ta godzina, którą wypełniają tancerze, musi po prostu mocno zadziałać na człowieka na widowni.

Była też jedna porażka - belgijscy artyści z Compagnie Thor odwołali występ w Elektrociepłowni Szombierki...

- Nie odbieram tego jak porażki. Rozstaliśmy się w przyjaźni i planujemy wspólny projekt artystyczny w przyszłym roku. Trzeba zrozumieć, że przestrzeń Elektrociepłowni, która przecież wciąż pracuje, jest ciekawa i trudna zarazem. Nie da się jej do końca wysprzątać, pozbyć się osiadającego tam kurzu. Nakłada się na to też kondycja tancerzy, którzy bywają zmęczeni po występach w innych miejscach. Artyści z Compagnie Thor sami wybrali Elektrociepłownię, później zrezygnowali. Takie rzeczy się czasem zdarzają.

Przez lata zespół Śląskiego Teatru Tańca prezentował się również w starej parowozowni. Kontakt z tymi budynkami jest wam potrzebny czy to raczej teatralno-turystyczna ciekawostka?

- Przestrzeń oczywiście na nas działa. Spektakle powstają w otoczeniu maszyn, które inspirują do pewnych działań twórczych. Granie w takich obiektach uważam jednak również za misję Śląskiego Teatru Tańca. Przywracamy im życie, pokazujemy na nowo ludziom, którzy je kiedyś budowali. Nie chodzi tylko o to, aby wyssać z tych miejsc pewną magię i energię, ale raczej by im ją przywrócić.

Zastanawiam się, jakie wrażenie na gościach festiwalowych robi Bytom ze swoimi starymi murami i rozpadającymi się budynkami.

- Rzadko zdarzają się krytyczne komentarze. Artyści, którzy tu przyjeżdżają, zdają sobie sprawę z tego, jakie jest to miejsce. Doskonale wiedzą, że historycznie taniec współczesny związany jest z przemysłowymi miastami i regionami. Wielka Pina Bausch działała w Wuppertalu - mieście górniczym. Nawet w Nowym Jorku taniec rodził się i rozwijał w robotniczych dzielnicach, podobnie jak sztuka performance. Tematyka poruszana przez teatr tańca od początku pokazywała też problemy klasy robotniczej.

Czuje Pan, że Konferencja Tańca Współczesnego zmienia Bytom na lepsze?

- W Bytomiu taniec żyje od 20 lat. To miejsce znane jest na świecie. "New York Times" wymienił Bytom obok Pragi i Berlina jako miejsce, w którym rozwija się taniec współczesny. Dziś Konferencją interesuje się całe miasto. Właściciele hoteli, restauracji, sklepów czy taksówkarze czekają na to wydarzenie. Nie tylko ze względu na zyski, lecz także na to, że coś ciekawego będzie się działo.

Są też inne efekty. W Bytomiu powstał Wydział Teatru Tańca, który jest częścią Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Powstanie też Centrum Tańca, gdzie zmieszczą się wszystkie instytucje z nim związane.

W przyszłym roku Śląski Teatr Tańca skończy 20 lat. Czy Konferencja będzie miała jeszcze większy rozmach?

- Chcemy zaprosić do nas artystów z Azji, z którymi od pewnego czasu współpracujemy. To doskonale wykształceni tancerze. Ten kontynent o niezwykłym kolorycie jest w Polsce mało znany, dlatego Azja będzie dominować w przyszłorocznym programie.

Myślał Pan o wprowadzeniu formuły konkursu?

- Nie chcę tego robić. Powinniśmy zachować tu atmosferę swobody. Kiedy powstaje konkursowy regulamin, formuła się zawęża. Konkurs zmieniłby zupełnie charakter festiwalu.

Po 17 latach organizowania Konferencji Tańca mógłby Pan poprzestać na udzielaniu wywiadów i pozowaniu do zdjęć. Tymczasem nadal woli Pan prowadzić warsztaty z młodymi miłośnikami tańca...

- Potrzebuję po prostu kontaktu z ludźmi. W ten sposób rozwijam swoją technikę tańca. Na zajęciach widzę, w jakim kierunku zmierza młode pokolenie i co do niego przemawia. Z drugiej strony wymaga to ode mnie utrzymywania ciała w dobrej kondycji. Nie chcę być administratorem za biurkiem. Chcę wciąż rozumieć tych, którzy przyjeżdżają tu z miłości do tańca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji