Artykuły

Rola marzeń

Niezmiernie rzadko grano po wojnie "Fedrę". Tę najbardziej znaną z Ireną Eichlerówna wystawił dwukrotnie Wiłam Horzyca w "Polskim" w Poznaniu i w "Narodowym". Później grały ją jeszcze Zofia Kucówna, Zofia Rysiówna i Anna Lutosławska w spektaklach, które nie przeszły do historii.

Tym razem Bogdan Augustyniak, namówiony przez grupę aktorów z Anną Chodakowską na czele, postanowił zaryzykować wystawienie dramatu Racine'a, mając do dyspozycji przede wszystkim świetną aktorkę, która uparcie buduje swój artystyczny wizerunek od pamiętnej Antygony sprzed 20 (już!) lat. Chodakowska jest taką aktorką, której zawsze warto się przyglądać, bo to co robi, robi z ogromną uczciwością, rzetelnością i sporą siłą wewnętrznej prawdy.

Tę Fedrę gra wedle swych najlepszych umiejętności i predyspozycji psychicznych i emocjonalnych. Buduje postać współczesnej kobiety żyjącej w nieco wyimaginowanym świecie własnego dramatu. Jakby poza rzeczywistością ludzką i boską. Na granicy życia i śmierci. I można na jej rolę patrzeć jako na coś odosobnionego w tym spektaklu mimo że partnerują jej utalentowani aktorzy młodego pokolenia: Bernadetta Machała-Krzemińska, Jarosław Gajewski, Grzegorz Emanuel, a także dość rzadko oglądani Anna Ciepielewska i Krzysztof Gosztyła - chyba po raz pierwszy na scenie po wielu latach przerwy. Rzecz jednak w tym, że ta rola bez wyraźnego związku z partnerami jest na swój sposób "głucha" i "niema".

Nie znaczy to, że niczego poza Chodakowską w tym spektaklu nie ma. Wręcz przeciwnie. Jest wiele rzeczy interesujących, np. scenografia - sama w sobie intrygująca, choć niekoniecznie do tego przedstawienia, muzyka natomiast specjalnie do tego spektaklu nagrana, godne zauważenia aktorstwo jeśli się to wszystko ogląda z osobna. Nie ma natomiast między tymi elementami harmonijnego związku, ani przejrzystej dramaturgii. Najprościej byłoby stwierdzić, że nie zadbał o to reżyser.

Ale można także zobaczyć pracę Bogdana Augustyniaka, jako ogromny wysiłek w próbie połączenia rzeczy i spraw, które stawiały prawdziwy opór i przy mniej konsekwentnym reżyserze rozsadziłyby spektakl od środka. Nie zawsze bowiem jest tak, że z dobrych cząstek można zbudować świetną całość.

Można się domyślać, że Fedra była dla Anny Chodakowskiej rolą marzeń. Rolą, którą prędzej czy później musiała zagrać. I którą sama z sobą i w sobie w gruncie rzeczy rozegrała. Ale aby rola marzeń najlepszej nawet aktorki była rolą marzeń dla publiczności trzeba czegoś więcej, niż tylko pomysłu na siebie.

Czasem może warto pozostawić marzenia marzeniom.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji