Odszedł Jan Adamski
Odszedł Jan Adamski, aktor i pisarz, człowiek niezwykłej dobroci, wdzięczny Bogu i ludziom za wszystko, co go w życiu spotkało, chociaż nie wszystko zasługiwało na wdzięczność. Kiedy odwiedziłem go w Domu Artysty Seniora, kiedy żegnaliśmy się - na zawsze, jak się okazało - Jasio niespodziewanie przeszedł na francuski i powiedział konspiracyjnym tonem: "Przyjdź z butelką". Nie zdążyłem... - wspomina Andrzej Kozioł w Dzienniku Polskim.
Tadeusz Śliwiak zadedykował mu wiersz o butach:
Dzień dobry, Dziadku,
siedzisz tu i siedzisz,
jesteś już stary,
nie wychodzisz z domu.
Nie martw się, Dziadku,
zamiast Ciebie pójdą
Twoje buty
A dokąd, dokąd?
Tam gdzie im rozkażesz.
Do Lwowa pójdą?
Pójdą, Dziadku, pójdą.
A do Buczacza?
I do Buczacza
i do Kołomyi...
A wrócą stamtąd?
O, tego już nie wiem.
Ale jeśli nie powrócą,
To kupię O nowe...
I jak w tym wierszu, Jan Adamski od dawna nie wychodził już z domu, z Domu Artysty Seniora Co najwyżej myślami wędrował do krainy swojej młodości, do Buczacza, do Kołomyi. A teraz... Teraz może rozmawia ze Ślimakiem, może drepcze u boku Karola Wojtyły, którego listy przechowywał jak relikwie, może - kiedy św. Piotr nie widzi - przechyla kieliszek w towarzystwie Mieczysława Voita Może po rosyjsku rozmawia z ukraińsko-rosyjsko-polsko-tureckim. niesłusznie zapomnianym, pisarzem Konstantym Paustowskim i deklamuje mu wiersze Jesienina.
Odszedł Jan Adamski - aktor i pisarz - jedna z charakterystycznych postaci Krakowa. Tylko on potrafił przyklęknąć na ulicy, aby ucałować rąbek damskiej sukni. Tylko on tak potrafił witać się z moim psem - też przyklękał i patrząc w zachwycone takim faworem psie oczy, deklamował:
Daj łapę, Dżim, na szczęście łapę podaj,
Ja takiej łapy nie widziałem w życiu.
Na bezszelestną, cichą noc, w pogodę,
Chodź, poszczekamy razem przy księżycu.
Daj łapę, Dżim, na szczęście łapę podaj.
Później były długie nocne rozmowy - towarzyszyła mu kresowa sałamacha - ser ze śmietaną i cebulą, towarzyszyła wódeczka. A tak się z nim świetnie rozmawiało o literaturze! O Jesieninie, w którego poezji obaj byliśmy zakochani, najchętniej czytając ją w oryginale, po rosyjsku. Jasiowi, gdy był w Związku Sowieckim, udało się przekonać aniołów stróżów, że musi spotkać się z siostrą poety i spotkał się z nią, żywą relikwią, pamiątką po Sergiuszu.
Rozmawiało się z Jasiem o Konstantym Paustowskim, o Bablu, genialnym, niezwykłym, tragicznym, i o Gorkim, niby pieszczochu sowieckich komunistów, ale podobno otrutym na rozkaz Stalina w kiczowaty, melodramatyczny sposób - czekoladkami z różowej bombonierki. Gorki był szczególnie bliski Jasiowi, jednak nie z literackich, ale teatralnych względów. W 1960 roku w krakowskim Starym Teatrze, w spektaklu "Na dnie" rolą Bubnowa odniósł jeden ze swych największych scenicznych sukcesów.
Jan Adamski urodził się w 1923 r. w Buczaczu. Ukończył studia prawnicze na UJ oraz Studium Dramatyczne Iwo Galla w Krakowie. Byt aktorem Teatru Rapsodycznego, Starego Teatru oraz Teatru im. J. Słowackiego. Zagrał m.in. w serialu "Polskie drogi". Wydał trzy zbiory opowiadań. Był mężem poetki Anny Świrszczyńskiej.