Artykuły

Połącz kropki krwi

Czy można zrobić spektakl o Powstaniu Warszawskim, w którym nie kryłoby się przesłanie: "I ty zostań małym męczennikiem?". Paweł Łysak w widowisku "Opowiem wam bajkę" próbował wykorzenić z powstańczego mitu niebezpieczny patos - pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

To może być takie łatwe. Dziecięcy chór jak ze szkolnej akademii. Energetyczne pieśni powstańcze, wyprasowane bluzeczki, białe wstążki we włosach. Z zaspanych pyszczków płyną przerywane bezdechem słowa "Warszawskich dzieci", z oczu zgromadzonych na widowni kombatantów płyną łzy. Jak to na wojence ładnie, jakie te sanitariuszki morowe, ileż to uciechy z tymi parasolami, tygrysami i visami. Brawo, mali powstańcy, brawo, mali bohaterowie.

Po spektaklu "Opowiem wam bajkę" tłum nie wychodzi ze śpiewem. Najwyżej z nadzieją, że ktoś jak najszybciej obmyje występujące maluchy z krwi, położy je spać, opowie im inne, jaśniejsze bajki. Paweł Łysak zmienił szkolną akademię w krwawą łaźnię dziecięcą. Reżyser (od 2006 roku dyrektor Teatru Polskiego w Bydgoszczy) nagrodzony tegorocznym Paszportem "Polityki" chciał sprawdzić, czym Powstanie Warszawskie było w oczach najmłodszych. Co pozostało we wspomnieniach ówczesnych "małych bohaterów"? Jakim magicznym myśleniem starali się oswoić otaczające ich bezsensowne okrucieństwo?

Autorzy spektaklu sięgnęli do Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania. Wykorzystali też baśnie, jakie Zofia Lorentz (autorka "Wrześniowej ballady", "Punktu na ulicy Różanej", "Na niby i naprawdę") spisała w 1947 roku dla swojego synka. Paweł Sztarbowski stworzył z nich scenariusz-gawędę. Niezdarna Bronia, której śliczny blond żołnierz zmiażdżył obcasem główkę, staje się w tych opowieściach "brzydką królewną" żegnaną przez anonimowe tłumy rzeką kwiatów. Czołg da się pokonać podstępem jak złego smoka. Marzenie o psie spełni się, gdy trzeba wyciągnąć konającą siostrzyczkę spod ciała matki i przedrzeć się przez płonące gruzy.

Bajki Zofii Lorentz pisane są z zimnym realizmem. Jest w nich smród spalonych ciał, biała masa mózgowa na murach, śmierć ładnych sąsiadek, strach zrozpaczonych rodziców. Nie ma w nich jednak powszechnej przy tematach zagłady pornografii okrucieństwa. Nie chodzi o wstrząs, pobudzenie, wywołanie dreszczyku, pakowanie paluchów w cudze rany. Dzieciom, które wyszły z Powstania, nikt nie wierzył. Doznany podczas walk lęk potęgował się, dezorientacja i poczucie krzywdy rosły. Pisarka próbowała dać synkowi słowa, obrazy, metafory na uprawomocnienie wojennego doświadczenia, ale i odcięcie się od niego.

Krwawe przedstawienie Pawła Łysaka zachowuje tę delikatność. To nie "Powstanie a la Tarantino" czy "Piła '44". Snujące się po scenie, wilgotne, pokryte skrzepami, zakurzone strzępy ludzkie (piątka aktorów Teatru Polskiego w Bydgoszczy) łatwo niby pomylić z zombi z jakiegoś taniego horroru... A jednak patrzącym na zwieszone bezradnie ręce narzuca się trzeźwe, praktyczne, dziecięce rozpoznanie: "O, a to nie nadaje się już do gry w łapki".

Maluchy z chóru Alla Polacca pozostają w swoim świecie konkretnych zadań aktorskich. A teraz kółko w lewo i padnij na worki. A teraz śpiew. A teraz biegiem po ręczniki obmywać wodą z wanny zakrwawione twarze starszych kolegów. Dzieciaki biegają po scenie z zapałem, zamazują ściany czerwonymi domkami i buźkami, dociskają ciała aktorów do podłogi, by ślady krwi odbiły się wyraźniej i mocniej. Dorośli grający ofiary cywilne pozostają drętwi z wyczerpania śmiercią. Monumentalny Michał Jarmicki przerywa czasem powtarzaną obsesyjnie relację z zapamiętanej masakry i podnosi zaciśniętą pięść. Pięść momentalnie zmienia się w lufę, a on sam - w czołg będący jednocześnie narzędziem i ofiarą zbrodni. Niebezpiecznym olbrzymem i górą zakrwawionego, trzęsącego się mięsa.

Szpitalną biel ścian pod koniec spektaklu pokrywa błoto i krew. Białych bluzeczek nie da się doprać. Podłogi już nikt nie doszoruje. Zostaną plamy. Muszą zostać. Mięsny, brudny spektakl Pawła Łysaka na szczęście nie nadaje się dla dzieci. Nie jest radosną, interaktywną grą planszową, których nie brak w Muzeum Powstania Warszawskiego. Nie ma w nim oceny tamtych wydarzeń ani propagandy heroizmu za wszelką cenę. W powstaniach dzieci giną i żyją wśród śmierci. I z tym musimy poradzić dziś sobie wszyscy.

Muzeum Powstania Warszawskiego, "Opowiem wam bajkę" reż. Paweł Łysak, scenariusz: Paweł Sztarbowski na podstawie opowiadań Zofii Lorentz i Archiwum Historii Mówionej, scenografia i kostiumy: Mirosław Kaczmarek, muzyka: Piotr Bukowski, chór Alla Polacca pod batutą Sabiny Włodarskiej. Występują: Dominika Biernat, Anita Sokołowska, Marta Ścisłowicz, Michał Jarmicki, Mateusz Łasowski, premiera 1 sierpnia, pokazy do 5 sierpnia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji