Artykuły

Jak nas widzą?

W jakim stopniu na ekranie telewizora znajduje odbicie dzień dzisiejszy Warmii i Mazur? Z satysfakcją obserwuję, że coraz częściej pojawiają się audycje i fragmenty programów poświęcone ziemi olsztyńskiej. Przoduje oczywiście Dziennik Telewizyjny, który systematycznie informuje o najważniejszych wydarzeniach społecznych, gospodarczych i kulturalnych województwa. Korespondenci i operatorzy telewizyjni - przed laty red. Ryszard Sujecki, obecnie red. Ryszard Czerwiński - wykazują dużo operatywności i inwencji w przedstawieniu najbardziej reprezentatywnych i specyficznych dla naszego regionu tematów. Szczególnie w ostatnim o-kresie reporterka Ryszarda Czerwińskiego wyróżnia się spośród innych relacji terenowych. Czerwiński nie zapomina o żadnym wydarzeniu o znaczeniu państwowym czy wojewódzkim, ale również tropi wszelkie niezwykłości olsztyńskie. Specjalnie troskliwie prezentuje główne działy gospodarki Warmii i Mazur: rolnictwa, leśnictwa, zasoby jezior, donosi o postępach na olsztyńskich budowach. Dużo miejsca przeznacza oświacie i kulturze, dorobkowi środowisk twórczych.

Oczywiście reporterka bieżąca, to zaledwie cząstka programu o Olsztyńskim. Przypomnę, że pojawiały się już na małym ekranie audycje kompleksowe, na przekład "Kronika Warmii i Mazur", spektakle Teatru im. Stefana Jaracza i "Czerwonego Kapturka", Sprawozdania! z zawodów i sportowych, dyskusje z udziałem działaczy społecznych i naukowców, amatorzy - filmowcy demonstrowali swoje filmy, Estrada "Budowlanych" dawała koncerty, w turniejach miast występowały reprezentacje Iławy i Ostródy. Często spotykaliśmy sylwetki znanych i zasłużonych ludzi województwa. Można zatem przyjąć, że telewizja dość dobrze wywiązuje się ze swych obowiązków wobec widzów mieszkających z dala od większych skupisk miejskich.

Wracajmy do spraw aktualnych. Wydarzeniem stała się poniedziałkowa inscenizacja "Kartoteki" Tadeusza Różewicza, sztuki już prawie klasycznej, zadomowionej na polskich scenach, sztuki o dużych wartościach formalnych i ciekawej propozycji ideowej. Autorowi udało się dzięki zagęszczeniu w jednej sztuce wielu wątków i życiowych wspomnień, dzięki przenikaniu się różnych czasów akcji i różnych doświadczeń, nakreślić biografię tak zwanego zwykłego człowieka epoki wojenno-okupacyjnej. Bohater "Kartoteki" obnażając się duchowo przed nami, mówiąc bez osłonek kim był, co robił i jak myślał, próbuje jednocześnie wytyczyć sobie dalszą drogę postępowania. Dramat Różewicza dotyka wielu złożonych spraw pokolenia. widać w sztuce ślady kompleksów i uprzedzeń, bohater "Kartoteki" ugina się pod ciężarem przeszłości, próbuje wyciągnąć z niej wnioski na przyszłość. Teatr Różewicza - bo można już używać takiego określenia - zaskakuje nas własnym językiem scenicznym, całkowicie podobnym do tradycyjnej estetyki teatralnej. W telewizji reżyserował "Kartotekę" Konrad Swinarski, stosując w umiarkowanym stopniu dokrętki filmów wydobył naczelną myśl kompozycyjną sztuki, wedle której to myśli cienie przyszłości i świat teraźniejszy, słowem "ulica", zjawiają się przy łóżku głównego bohatera. Grał tę postać Tadeusz Łomnicki dorzucając do głośnych już kreacji teatralnych i telewizyjnych jeszcze jedną, jakże niepodobną do ekspresyjnych, gwałtownych, rysowanych grubą kreską ról w "Arturze Ui", czy "Dożywociu". Bohater "Kartoteki" ukazał nam bezradną twarz człowieka w sposób delikatny, z odrobiną liryki.

W cyklu rozrywkowym Janusza Rzeszewskiego "3000 sekund z..." przypomniano nam twórczość piosenkarską Wincentego Rapackiego, przedstawiciela głośnego ongiś rodu ludzi sztuki. O Rapackich mówiono, że są samowystarczalni. Członkowie tej rodziny sami pisali sztuki, komponowali melodie, reżyserowali, projektowali dekoracje, grali, a nawet pisali sobie samym... recenzje. Dzisiaj mało kto wie, że stare przeboje z końca ubiegłego wieku zawdzięczamy Wincentemu Rapackiemu, autorowi i aktorowi. Audycja pozwoliła nam poznać smak tamtych dawnych czasów, głównie dzięki Andrzejowi Boguckiemu, rzadko występującemu przed kamerami artyście estradowemu. Boguckiego znęcił kiedyś wielki dramat, złudzenia kariery na pierwszych scenach kraju. Szkoda, bo jest to przede wszystkim wirtuoz estrady, obdarzony kolosalnym wdziękiem i umiejętnością nawiązywania bezpośredniego kontaktu z widownią.

Skoro mowa o ludziach z wdziękiem, wspomnieć należy o Józefie Prutkowskim. Ten czarujący, niedźwiedziowaty poeta i satyryk wystąpił w ubiegły piątek w ramach nowego cyklu audycji rozrywkowych. Cały cykl, jak zdołałem się zorientować, przeznaczany jest na mikrorecitale humorystów i satyryków.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji