Czas akcji: współcześnie.
Miejsce akcji: Warszawa, Dworzec Centralny.
Obsada: 1 rola kobieca i 1 rola męska
Druk: maszynopis w Stowarzyszeniu Autorów ZAiKS.
Dramat w dwóch aktach
On i Ona spotykają się w bufecie na Dworcu Centralnym. Ona je flaczki, zagryzając bułeczką, On przysiada się do niej, choć wszystkie stoliki są puste. Ona zezwala na to, gdyż "wyraźnie robi na niej wrażenie" przystojny mężczyzna po pięćdziesiątce, ubrany w znoszony płaszcz. Mieszka na dworcu, choć się do tego nie przyznaje. Ona jest dobrze ubraną starszą kobietą "z resztką zadbanej niegdyś urody", nosi kosztowną biżuterię. Oboje są rozwiedzeni; jej mąż pił, bił ją, zdradzał i molestował córkę. Po rozwodzie zostawiła mężowi dom, żeby mieć wreszcie spokój ("Wolałam nie widzieć, nie słyszeć i nie pamiętać"). Jemu żona nie zostawiła nic. Ona wyjechała do Kanady, żeby pomóc córkom i wnukom. Zapracowała na dwa domy dla córek, a teraz one wyrzuciły ją na bruk. Twierdzi, że kupi dom dla siebie (koniecznie z ogrodem), ale najpierw musi wrócić do Kanady po pieniądze, które jej się należą. Na razie czeka na nowy paszport, bo stary jej ukradziono. On kiedyś podróżował, bo miał wolny zawód i dolary. Teraz wciąż ma wolny zawód, ale nie ma dolarów. Po zmianie ustroju stracił pracę, tuż przed emeryturą. Wtedy rzuciła go żona; syn wyjechał za granicę i nie utrzymuje kontaktów z ojcem. Wszystkie oszczędności i pożyczone od rodziny pieniądze przegrał na giełdzie. Nie może znaleźć pracy, choć ma wyższe wykształcenie i wieloletnią praktykę.
Ona opowiada, że w Kanadzie programowo zabijają starych ludzi, żeby nie płacić im emerytur i zagarniać ich oszczędności. Tajemniczy Super zakrada się do lodówek i podkłada choroby... On słucha, chwali jej urodę, szyk i styl, nazywa ją królową. Okazuje się jednak, że nie słucha bezinteresownie. Jest głodny i ma nadzieję, że Ona pozwoli mu dojeść bułkę. Ona, zirytowana, że zwierzała się człowiekowi, który dotrzymywał jej towarzystwa tylko z powodu bułki, wkłada sobie do ust resztkę, choć wcale nie jest głodna. Kłócą się, On odchodzi, ale po chwili wraca i przeprasza. Ona wyciąga portmonetkę i liczy drobne. Kupuje mu flaki i dwie bułki. On nazywa ją milionerką z Kanady.
Dwa lata później spotykają się ponownie w tym samym miejscu. Teraz On jest dobrze ubrany, a Ona zaniedbana. On je flaczki, zagryzając bułeczkami, a Ona dosiada się do Niego, choć wszystkie stoliki są puste. On czeka na intercity do Berlina, gdzie prowadzi pokątne interesy. Ona mieszka na dworcu i jest głodna; poznaje go od razu (i dlatego dosiada się do niego). Nie zdradza się z tym, ale stara się mu przypomnieć, cytując jego zwroty, nawiązując do zwierzeń sprzed dwóch lat i używając słowa "super". On wciąż udaje, że jej nie poznaje. Opowiada jej o wykwintnych daniach, które jada na przyjęciach. Z irytacją mówi o żebrakach: "Żeby chociaż gdzieś dalej, nie w samym centrum tak na widoku [...] Należy ich izolować od porządnych obywateli! Powinni siedzieć w więzieniu". Potem stwierdza jednak, że chciałby kupić Dworzec Centralny ... "na pamiątkę tego, że można się odbić od dna". Choć nie przyznaje się, że kiedyś mieszkał na dworcu, zwierza się, że odbił się od dna dzięki przypadkowemu spotkaniu z przyjacielem. Ona przyznaje, że straciła wszystko.
W końcu Ona prosi, żeby postawił jej flaki i dwie bułki, bo jest głodna i nie ma pieniędzy. On odpowiada, że to nie jest wystarczający powód, żeby on kupował Jej flaki. "Dlatego, że pani jest bez grosza, głodna i samotna, to ja, tylko dlatego, że umiem sobie poradzić w życiu, że potrafię zarobić, że mam głowę do interesów, że mi się znów poszczęściło i odbiłem się od dna, dlatego, że wypłynąłem na powierzchnię i wreszcie oddycham pełną piersią, ja mam pójść z torbami, utrzymując głodnych, bosych, nieszczęśliwych, bezdomnych i tym podobne? Ja? A dlaczego ja? [..] Ja płacę podatki [...] i z tego ma być opłacone wszystko co należy". Ona, słysząc to, prosi, by oddał jej flaki i dwie bułki, które kupiła mu w czasie ich pierwszego spotkania. Ten posiłek kupiony człowiekowi w potrzebie dał jej więcej radości niż wille, które kupiła córkom, gdyż poświęciła swoje ostatnie pieniądze. On wciąż udaje, że jej nie poznaje, nazywa ja wariatką i mitomanką. Odchodzi, bo zapowiadają pociąg do Berlina. Po chwili jednak wraca i przepraszając "królową", wręcza jej stuzłotowy banknot. Ona oblicza, że przed denominacją był to milion złotych; przez chwilę czuje się milionerką.
Ukryj streszczenie