Artykuły

Zamknąć to zbrodnia

Fakt, że grupa dwudziestoletnich entuzjastów stworzyła za własne pieniądze magnetyczne miejsce spotkań swoich rówieśników, nie jest dla władz żadną wartością. Ważniejsze są paragrafy, administracyjne procedury i święty spokój. Jeżeli w imię tego typu myślenia Le Madame polegnie, będzie to fatalny komunikat dla wszystkich rozpoczynających drogę przez dorosłe życie - mówi Maciej Nowak, dyrektor Teatru Wybrzeże w Gdańsku i Instytutu Teatralnego w Warszawie.

Warszawa potrzebuje przestrzeni na niekomercyjną, eksperymentalną sztukę. A takim właśnie miejscem jest Le Madame - przekonywali na wczorajszej pikiecie artyści związani z klubem przy Koźlej 12.

To, że urzędnicy zgodzili się wczoraj [21 marca], by Le Madame działało przy Koźlej do końca kwietnia, nie rozwiązuje problemu. Miasto już zapowiada, że rozpisze konkurs na wynajem pomieszczeń kamienicy przy Freta 39, którą właśnie odzyskała. Le Madame może wziąć udział w tym konkursie, ale nie ma żadnych gwarancji, że go wygra. Wątpliwe też, że uda się wyłonić najemcę w ciągu miesiąca.

Z warszawskiej mapy kultury niezależnej zniknęły w ostatnich latach kolejne ważne punkty - Galeria Off, Jazzgot. Teraz Le Madame - jeden z najciekawszych klubów w mieście - może niebawem definitywnie przejść do historii.

Zwołaną naprędce konferencję-pikietę poprowadziła wczoraj Kazimiera Szczuka, krytyk literacki. Jej emitowany na antenie TVN program o książkach "Wydanie drugie, poprawione" powstaje właśnie w pomieszczeniach przy Koźlej 12. - To miejsce emanuje niezwykłą atmosferą. Warto je ratować - mówiła Kazimiera Szczuka. Nie zawiedli też inni twórcy związani z klubem, m.in. Grzegorz Jarzyna, dyrektor artystyczny Teatru Rozmaitości (teatr wystawił tu "Sny" Wyrypajewa w ramach "Terenu Warszawa"), aktorka Ewa Kasprzyk, która gra tu w spektaklu "Patty Diphusa", oraz felietonista "Gazety" i dyrektor trójmiejskiego Teatru Wybrzeże Maciej Nowak.

O tym, że Le Madame jest potrzebne i warto o nie walczyć, ludzi, którzy wczoraj pikietowali w klubie, nie trzeba było przekonywać. Najprościej ujęła to Ewa Kasprzyk: - Zamknięcie Le Madame to zbrodnia. W kwietniu mam tu grać trzy spektakle. Nie wyobrażam sobie, że je odwołamy. Choć Lucjan Bełza, szef miejskiego biura bezpieczeństwa, obiecuje, że w konkursie na wynajem lokali pierwszeństwo będą mieć dotychczasowi użytkownicy kamienicy, to jednak Krystian Legierski, twórca Le Madame, jest pełen obaw. - Nie wierzę, że wygramy w konkursie. Wygląda na to, że urzędnicy nie lubią ani nas, ani sztuki, którą promujemy. Miastu jest na rękę, by nas tu nie było - mówi Krystian Legierski. Lucjan Bełza odpowiada na to: - To nieporozumienie. Jedyne zastrzeżenia do Le Madame są takie, że czasem jest tu za głośno.

LE MADAME

Działa przy Koźlej od dwóch lat. To tu odbyła się m.in. feministyczno-anarchistyczna impreza Lady Fest, którą zorganizowały feministki, oraz manify z okazji Dnia Kobiet. Organizowane są pokazy filmów dokumentalnych młodych twórców i klasyków kina. Ostatnio coraz prężniej działa scena offowa. W kwietniu planowana jest tu m.in. premiera spektaklu "Miss HIV" z Marią Seweryn w roli głównej oraz sesja i warsztaty "Postdrama Projekt" z udziałem teatrologów i dramaturgów. Klub zdobył nagrodę Wdecha 2004 przyznawaną przez "Gazetę Co Jest Grane".

MACIEJ NOWAK:

Na wczorajszym wiecu w obronie klubu Le Madame największe oklaski zebrała Zuza Ziomecka, animatorka życia klubowego stolicy. Sympatyczna okularnica w bardzo zaawansowanej ciąży sformułowała pod adresem swojego przyszłego potomka życzenia, by w jego życiu nowe pokolenia witane były podaniem pomocnej dłoni, a nie eksmisjami. Bo w tym chyba wyraża się istota problemu - dorobiliśmy się systemu, który nie przewiduje przestrzeni dla aspiracji młodych ludzi. Fakt, że grupa dwudziestoletnich entuzjastów stworzyła za własne pieniądze magnetyczne miejsce spotkań swoich rówieśników, nie jest dla władz żadną wartością. Ważniejsze są paragrafy, administracyjne procedury i święty spokój. Jeżeli w imię tego typu myślenia Le Madame polegnie, będzie to fatalny komunikat dla wszystkich rozpoczynających drogę przez dorosłe życie. Po raz kolejny zrozumieją, że ich inicjatywy, ich pasje, ich pomysły na siebie i świat są kompletnie lekceważone. Pół biedy, jeśli swą frustrację wyrażą w wyborach, do których rozpoczęcie kampanii ogłosił właśnie prezydent Lech Kaczyński. Gorzej jeśli rozczarowanie będzie bardziej radykalne. Tego może nie wytrzymać nawet i IV Rzeczpospolita.

Na zdjęciu: Dyrektor TR Warszawa Grzegorz Jarzyna podczas Sylwestra 2004 w Le Madame.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji