Po "Wielopolu" w Wielopolu
Tadeusz Kantor powiększył grono ludzi zasłużonych dla województwa rzeszowskiego, odbierając 16 bm odznakę z rąk wicewojewody Marka Szlęzaka wraz ze słowami podziękowania za wielkie przeżycie, jakiego dostarczył spektakl "Wielopola" dla tej części widzów, których zdołał pomieścić wielopolski kościół.
- Prawdziwy to zaszczyt dla nas, rzeszowian, gościć tak wielkiego Polaka, który po sukcesach na scenach świata, zechciał wrócić tu, skąd są jego rodowody...
Te rodowody - ów umarły pokój dzieciństwa, jak klisza wyjęty z rezerwuaru pamięci Kantora - stanął czwartkowym popołudniem pod kopułą kościoła tak zapełnionego szczelnie publicznością z całej Polski, że dla kolegi szkolnego Kantora wielopolanina Franka Saletnika trzeba było dostawić krzesełko, by mógł, wzruszony, za artystą powędrować w ich wspólne dzieciństwo.
Spotkanie Tadeusza Kantora wraz z częścią zespołu aktorskiego z gospodarzami województwa całe więc upłynęło na wspomnieniach o Wielopolu - o jego wizji tworzonej w słonecznej Florencji na podstawie mrocznych realiów galicyjskiego miasteczka, na szukaniu po florenckich marches aux puces austriackich mundurów, na znalezieniu nawet żołnierskiej czapki autentycznej z dwoma dziurami od kuli...
Dziś i jutro "Wielopole, Wielopole" zostanie powołane do życia w rzeszowskiej Filharmonii, zapowiadane przez rzeszowską Estradę już od trzech lat, nareszcie dotarło do Rzeszowa.