Artykuły

Marszałek Elżbieta Polak zaproponowała pomoc finansową organizatorom ważnych zielonogórskich imprez, którym prezydent obciął budżet. W Gorzowie zawrzało, niektórzy radni i ludzie kultury są zbulwersowani. - Dlaczego nie pochylono się nad naszymi problemami, gdy los wydarzeń teatralnych lub Jazz Clubu był zagrożony? - pytają.

Zaczęło się od tego, że na początku marca prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki drastycznie obciął środki na sztandarowe zielonogórskie imprezy kulturalne, m.in. Festiwal Kabaretu czy festiwal filmowy Quest Europe. Środowisko kulturalne miasta było zbulwersowane. Wtedy marszałek Elżbieta Polak zainterweniowała. Ogłosiła, że planuje uratować niektóre z zagrożonych imprez. Zgodziła się na przyznanie dodatkowych środków z rezerwy budżetowej Festiwalowi Kabaretu, festiwalowi Quest Europe i Studiu Tańca Trans.

W Gorzowie na początku roku mieliśmy podobną sytuację. Miasto ogłosiło, że nie przyznaje w tym roku pieniędzy na Gorzowskie Spotkania Teatralne i Scenę Letnią oraz na imprezy organizowane przez Jazz Club. Dyrekcja teatru publicznie ogłosiła, że w tym roku te dwie najważniejsze imprezy teatralne nie odbędą się. Nad Jazz Clubem zawisła groźba likwidacji Małej Akademii Jazzu. Na szczęście po długich dyskusjach szefów tych instytucji z prezydentem udało się uratować te imprezy, miasto przyznało potrzebne środki.

Teraz przypomina tę sytuację radna sejmiku SLD Mirosława Winnicka, która uważa, że pieniądze zostały rozdzielone z niekorzyścią dla Gorzowa. - Marszałek jest marszałkiem całego województwa, a nie tylko jego południowej części. Ale gdy w Gorzowie prezydent obciął budżet na ważne imprezy, żadnego zainteresowania ze strony marszałka nie było. A przecież Gorzowskie Spotkania Teatralne, działalność Jazz Clubu czy festiwal Reggae nad Wartą to regionalne perełki, znane w kraju. A teraz, gdy prezydent obcina budżet dla imprez zielonogórskich, pani marszałek ogłasza: ja wam pomogę. Jestem tym zbulwersowana i zdziwiona. Jeśli tak będzie, to okaże się, że nasze województwo stoi tak naprawdę tylko na jednej nodze - twierdzi radna Winnicka.

Zdziwiony gestem pani marszałek Elżbiety Polak jest też radny Bogusław Andrzejczak. - Nie rozumiem, dlaczego to odbyło się w tak wybiórczy sposób. Nie może być tak, że pani marszałek uznaje, że jakaś impreza jest ważna dla województwa, więc dam na nią pieniądze, skoro prezydent nie dał. Powinniśmy wspólnie ustalić, które imprezy są ważne dla województwa, i przyznać im pieniądze. Dziwi mnie też, dlaczego podeszła do tej sprawy personalnie. To, komu przyznać środki z rezerwy budżetowej, sejmik ustala wspólnie. Ustalany jest konkurs, plan wydawania środków, a w tym planie środków dla Festiwalu Kabaretów nie widziałem. Zamierzam w poniedziałek na posiedzeniu o to zapytać. I to nie dlatego, że nie jestem z Zielonej Góry, tylko jestem ciekawy, jak pani marszałek chce to zrobić - mówi.

Sprawa dofinansowania dla Festiwalu Kabaretu bulwersuje też Zbigniewa Sejwę, szefa gorzowskiego Klubu Myśli Twórczej Lamus. - Jeśli pani marszałek z troską pochyla się nad problemami zielonogórskiej kultury, to dlaczego nie pochyliła się nad problemami gorzowskimi, gdy prezydent obciął budżet naszym sztandarowym wydarzeniom? Nie zareagowała nawet gdy teatr publicznie ogłosił, że Gorzowskich Spotkań Teatralnych i Sceny Letniej nie będzie - mówi Sejwa.

Poprosiliśmy marszałek Elżbietę Polak o stanowisko w tej sprawie. - Stowarzyszenie Zielonogórskie Zagłębie Kabaretowe, z chwilą gdy nie uzyskało dofinansowania z Urzędu Miasta na Festiwal Kabaretu, zwróciło się do Urzędu Marszałkowskiego z wnioskiem o wsparcie imprezy. Nie jest prawdą, że to zarząd wyszedł z inicjatywą dofinansowania festiwalu, kabareciarze zabiegali również o spotkanie w tej sprawie. Ostateczną decyzję w sprawie przyznania środków na festiwal podejmie zarząd - mówi marszałek Elżbieta Polak. Dodaje, że gorzowski teatr i Jazz Club nie zwróciły się z podobnym wnioskiem do marszałka. - Oczywiście jesteśmy otwarci na współpracę, jak tylko wniosek wpłynie, zarząd podejmie decyzję o wsparciu imprez - zapewnia marszałek Polak.