Artykuły

Warszawa. Tłumy ciągną do Fortu Sokolnickiego

Nie ma jeszcze restauracji, niektórzy narzekają na grzyb na ścianach, inni czują niedosyt. Ale i tak tłumy ciągną do Fortu Sokolnickiego na spektakle, projekcje filmów, koncerty.

- Ten eksperyment rokuje - mówi lokalna radna Donata Rapacka. Trzeba przyznać, że eksperyment łatwy nie jest.

Prywatne konsorcjum Nowy Fort Sokolnickiego, które wygrało przetarg na zagospodarowanie zabytkowej fortyfikacji w parku Żeromskiego, miało stworzyć tam długo wyczekiwane na Żoliborzu lokalne centrum kultury. Miejsca przez lata nie opuszczał pech: nie było pieniędzy na remont, potem w bólach wypracowywano formułę działania. Pierwszy konkurs na gospodarza unieważniła prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz, po drugim okazało się, że w świeżo wyremontowanej za 18 mln zł fortyfikacji jest grzyb na ścianach. Ponadto panie, które wygrały przetarg, odkryły, że nie ma tam warunków do prowadzenia restauracji z prawdziwego zdarzenia, bo nie ma kuchni. A to restauracja w dużej mierze miała zarobić na kulturę.

Były mecze, będzie Wajda

W czerwcu Fort Sokolnickiego wreszcie zaczął działać. Miejsce na pewno ma potencjał i wygląda na to, że żoliborzanie je polubili. Było rodzinne oglądanie meczów na Euro 2012. Odbyły się przeglądy filmów Romana Polańskiego i ze Zbyszkiem Cybulskim. W niedzielę wystartuje przegląd filmów Andrzeja Wajdy, który o godz. 18.30 otworzy sam reżyser. Były koncerty, spektakle dla dzieci, wystawy, pchli targ. Działa kawiarnia, będzie restauracja. Konserwator opiniuje plany przebudowy, tak by była możliwa instalacja wentylacji niezbędnej w kuchni.

- Tylko przez dwa przeglądy filmowe przewinęło się ponad 4 tys. ludzi - zachwala Katarzyna Bijas z konsorcjum. - Fort powoli staje się centrum lokalnej kultury. Przychodzą do nas artyści ze swoimi pomysłami, chcą się zaangażować. Słyszymy coraz więcej pozytywnych opinii. Cieszy nas to, bo zarządzanie takim projektem to duża żonglerka - dodaje.

- Ja czuję pewien niedosyt, ale to moja cecha charakteru. Bywam tam od czasu do czasu i widzę tłumy. Wydaje mi się, że fort wkroczył na dobrą ścieżkę, uzyskał akceptację mieszkańców Żoliborza -stwierdza Krzysztof Bugla, burmistrz dzielnicy. Również od niego słyszę, jak "skomplikowany to eksperyment".

Dzielnica wspiera projekty (np. finansuje Urodziny Placu Wilsona, które dziś odbędą się w forcie). - Współpracujemy z konsorcjum na zasadzie autonomicznej działalności. Opiniujemy pomysły, ale nie wtrącamy się za bardzo - podkreśla burmistrz.

"Pomyliłem się!"

Donata Rapacka (PO) i Grzegorz Hlebowicz (PiS), dzielnicowy radni, którzy zaangażowali się w sprawy fortu i walczyli o pieniądze na tę inwestycję, pozytywnie oceniają pierwsze miesiące. - Zachwalam ofertę, choć uważam, że potencjał nie jest do końca wykorzystany. Większość wydarzeń dzieje się tylko na zadaszonym dziedzińcu. Sama budowla stoi pusta. No i niepokoi mnie ten grzyb, który jest widoczny - stwierdza Hlebowicz. Podczas zwiedzania tylko co wyremontowanego fortu na początku 2011 roku zasłynął pytaniem: "A po ile będzie piwo w tym przybytku? Po 15 zł?". I dziś cieszy się, że jest taniej: piwo jest po 6 i 9 zł.

Donata Rapacka: - Panie robią tam kulturę, ale też dużo społecznych rzeczy. Czują sektor - jak ja go nazywam -młodomatkowy. Jest dużo atrakcji dla dzieci i rodziców. I w ogóle czują dużo różnych środowisk. Kibicuję.

Mam nadzieję, że eksperyment pt. Prywatny biznes bierze Fort i robi tam kulturę" się powiedzie. Mam nadzieję, że władze Warszawy mają plan B" - napisałem w "Gazecie" na początku roku, kiedy nic nie wskazywało na powodzenie projektu. Mam nadzieję, że dziś mogę już odtrąbić: "Pomyliłem się!".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji