Artykuły

Warszawa. Fort Sokolnickiego: najbardziej pechowa inwestycja?

Pech nie opuszcza Fortu Sokolnickiego. Dwa miesiące po konkursie na zagospodarowanie dalej stoi pusty. I nie wiadomo, kiedy zacznie się coś tam dziać. Zwycięskie konsorcjum ma uwagi do stanu fortyfikacji i do tej pory nie podpisało z miastem umowy. Ma tam powstać centrum kulturalne unikatowe w skali całej Warszawy. Kawiarnia literacka, restauracja, teatr, koncerty i kino letnie na trawie.

- Nigdy nie miałam wątpliwości, że Fort Sokolnickiego to trudny eksperyment. Coś, czego w Warszawie nie robiliśmy - stwierdza Donata Rapacka, dzielnicowa radna (PO). - Aż boję się myśleć, co będzie, jeżeli nie powiedzie się kolejna próba znalezienia gospodarza.

Chodzi o miejsce z ogromnym potencjałem - XIX-wieczną budowlę na obrzeżach parku Żeromskiego. Ma tam powstać centrum kulturalne unikatowe w skali całej Warszawy. Kawiarnia literacka, restauracja, teatr, koncerty i kino letnie na trawie. Oprócz tego księgarnia i czytelnia dla dzieci, galeria z rękodziełem, winiarnia w klimatycznych kaponierach. Do tego klub nocy. To tylko niektóre ambitne plany.

Nie wiadomo jednak, co z nich będzie. Mijają już prawie dwa miesiące od zakończenia przetargu, a nowy gospodarz - konsorcjum Nowy Fort Sokolnickiego - nie podpisał nawet umowy z miastem, nie mówiąc już o rozpoczęciu tam działalności. Fort jak stał, tak stoi pusty.

- Nie ma umowy, bo konsorcjum ma uwagi do stanu fortu - przyznaje Krzysztof Bugla, burmistrz Żoliborza. Jak tłumaczy, chodzi m.in. o wilgoć w podziemiach. - Na ścianach pojawiają się wykwity - mówi burmistrz. To nie wszystko. W Forcie Sokolnickiego nie ma gastronomicznego zaplecza z piecami i wyciągami wentylacyjnymi dla restauracji z prawdziwego zdarzenia. A konsorcjum chciałoby taką otworzyć, bo to gastronomia w dużej mierze ma sfinansować działalność kultury. Kolejne zarzuty to cieknący dach i wyższa, niż zakładano, temperatura w kaponierach.

Burmistrz Bugla przekazał te uwagi do Stołecznego Zarządu Rozbudowy Miasta, inwestora remontu w forcie. Kosztował 18 mln zł i trwał ponad dwa lata. - Pytałem przedstawicieli konsorcjum, czy są wciąż zainteresowani fortem, czy mam może szukać innego wyjścia? Zapewniają, że są - przekonuje burmistrz. I obiecuje, że pomoże np. w lobbowaniu u konserwator zabytków w sprawie dostosowania kuchni.

Magdalena Nowak z Nowego Fortu Sokolnickiego przyznaje, że konsorcjum ma wątpliwości, ale o szczegółach nie mówi. Zapytana, kiedy podpiszą umowę, deklaruje, że - jeżeli wątpliwości uda się rozwiać - to być może na przełomie miesiąca.

Tymczasem Paweł Barański, dyrektor Stołecznego Zarządu Rozbudowy Miasta, dziwi się uwagom. - Czy konsorcjum zdawało sobie sprawę, do jakiego obiektu pretenduje? - pyta. - To jest fortyfikacja z murami grubymi na ponad dwa metry. Nie było tam osuszania, bo to podrożyłoby remont o 10 mln zł. Konsorcjum o tym wiedziało. Obawiam się, że trzeba będzie nauczyć się żyć z wilgocią. Niewiele da się poprawić.

A co z kuchnią? - Konsorcjum wiedziało też, że jest tylko prosty aneks. Ale jeżeli teraz dzielnica wyrazi na kuchnię zgodę, to na własną odpowiedzialność. To będzie istotna ingerencja w budowlę, co oznacza utratę rękojmi. Potrzebne będą dodatkowe uzgodnienia przeciwpożarowe i sanepidu.

Z kolei na SZRM suchej nitki nie zostawia Marcin Bajko, dyrektor biura gospodarki nieruchomościami w ratuszu, który był przewodniczącym komisji konkursowej na wyłonienie zarządcy fortu. - Jeżeli cieknie woda, to oznacza, że jest to źle przeprowadzona inwestycja. Wymusimy na wykonawcy poprawki - zapowiada.

Kiedy wreszcie w forcie zagości kultura? Tego nikt nie wie. A bardziej pechowej inwestycji w Warszawie chyba nie ma. Miasto kupiło fort od wojska w 2003 roku. Najpierw nie było pieniędzy na remont. Potem prace budowlane przeciągały się w nieskończoność. Były problemy z podłączeniem prądu. Pierwszy - dzielnicowy - konkurs na zagospodarowanie Fortu Sokolnickiego unieważniła w lipcu prezydent Warszawy, bo adres siedziby fundacji, która wchodziła w skład zwycięskiego konsorcjum, był taki sam jak adres wiceburmistrza Żoliborza Witolda Sielewicza. Wtedy też ratusz przejął od dzielnicy organizację przetargu. I trwało to kolejne miesiące.

- Już tyle lat czekam, by napić się w forcie kawy - mówi Grzegorz Hlebowicz, radny Żoliborza (PiS). - Sukces fortu wymaga odważnych działań dzielnicy i konsorcjum. Ale jeżeli się nie dogadają, nie ryzykujmy trzeciego konkursu. Stwórzmy tam dzielnicową placówkę kultury. Choć zdaję sobie sprawę, że w tym roku będzie to raczej atrapa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji