Artykuły

Ślady

Odbyło się zebranie w celu utworzenia rady artystycznej, o czym dowiedziałam się z tablicy ogłoszeń jak cała reszta zespołu. Krystyna Janda wstała i powiedziała, że jeśli mnie wybiorą, odchodzi z teatru. Zostałam wybrana - pisze Joanna Szczepkowska w Gazecie Wyborczej - Wysokich Obcasach.

Czytałaś? - Czytałam. - No i co? - Nic, policzyłam do dziesięciu i poszłam na spacer. - Nie napiszesz nic o tym? - Sam napisz.

Dlaczego to tak jest, że kiedy ktoś opiekuje się psami, to mu podrzucają nowe, zamiast też się opiekować? Dlaczego, jeśli ktoś pisze prawdę w oczy, to mu podsuwają nowe materiały na prostowanie tego, co pogięte, zamiast samemu wyprostowywać? Postanowiłam przemilczeć w imię własnego spokoju. I tak by już zostało, gdyby nie ta dziewczyna w czytelni skulona nad książkami.

Przerzucała wzrok z jednej na drugą z taką uwagą, jakby porównywała numery totolotka. Byłam ciekawa, co studiuje. "Oświetlenie teatralne z XVIII wieku" - szepnęła znad okularów i pochyliła się nad książkami, zapisując coś w zeszycie. Popatrzyłam na te książki. Były na nich ślady zapisków, niektóre kartki ledwo trzymały się grzbietu, prawdopodobnie od wielokrotnego wertowania. A więc w całym tym ogólnym wrzasku są ludzie, którzy wybierają tropienie śladów oświetlenia teatralnego w XVIII wieku, a sądząc ze stanu książek, jest to cała społeczność - z kręgosłupem wygiętym w łuk, w okularach ciągle za słabych, z jakimś niezwykłym skupieniem na twarzy odkrywają światło na XVIII-wiecznej scenie. Tak teatr żyje po śmierci. Żyje, póki są tropiciele śladów. A skoro są tropiciele śladów, to choćby z szacunku dla nich należy zostawiać ślady prawdziwe, z szacunku dla tropicieli nie wolno pozwalać na to, żeby fałszywe ślady zostały jako jedyne. Nawet gdyby to miało burzyć spokój i kosztowało kolejne przykrości. Dlatego po kilku miesiącach mimo wszystko reaguję na ten tekst.

W listopadzie 2005 r. w 'Wysokich Obcasach' w artykule pt. 'Janda buduje teatr' można przeczytać następującą wypowiedź: 'Mąż: - Nie wie pani, jak to się zaczęło? Od słynnego konfliktu w Teatrze Powszechnym. Krysia była tam szczęśliwą aktorką i grała bardzo dużo. No i nowo powstała rada artystyczna uznała, że Krysia jest zbyt komercyjna, nie pasuje do profilu teatru, tak zdecydował zespół po dyskusji i głosowaniu'.

Drogi mężu. Nic takiego w ogóle się nie wydarzyło. Nie było w ogóle żadnej dyskusji nad Krystyną Jandą. I żadne głosowanie ani dyskusja nad komercyjnością nie miały miejsca. Nie było żadnej rady artystycznej. Odbyło się zebranie w celu utworzenia rady artystycznej, o czym dowiedziałam się z tablicy ogłoszeń jak cała reszta zespołu. Krystyna Janda wstała i powiedziała, że jeśli mnie wybiorą, odchodzi z teatru. Zostałam wybrana. Zmęczeni całym incydentem rozeszliśmy się do domów. Rada nigdy się nie zebrała. Ja odeszłam z teatru - żeby dać jakiś dowód, że przebywanie w radzie artystycznej nie jest marzeniem mojego życia, i dać możliwość powrotu do poprzedniej sytuacji. Krystyna Janda wybudowała swój teatr. Ja po roku wróciłam do Powszechnego, ale nie jestem w radzie i nawet nie wiem, czy taka rada istnieje, albowiem jak świat światem, a teatr teatrem, rada artystyczna może wpłynąć ewentualnie na ilość roślin doniczkowych w bufecie.

Nie wiem, czy Mąż powiedział to wszystko dziennikarce ze świadomością fałszowania śladów, czy bez. Jedno wiem na pewno. Zawsze uważałam, że nie istnieje nic, czego mogłabym zazdrościć swojej koleżance. Po przeczytaniu tego artykułu zmieniam zdanie. Jest coś, czego jej zazdroszczę. Męża.

Na zdjęciu: Joanna Szczepkowska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji