Artykuły

Bez złudzeń

NICK (Mirosław Guzowski) to mniej więcej czterdziestola­tek, który w połowie lat osiem­dziesiątych dokonał zamachu na osobistość z politycznego świecznika. Dawny anarchista wychodzi z więzienia po pięt­nastu latach i zastaje już inną rzeczywistość polityczną i spo­łeczną. Helen (Beata Zygarlic­ka), która pomagała mu w zamachu, jest kobietą mającą te­raz prawie wszystko: luksusowe mieszkanie, pieniądze i obiecu­jącą karierę polityczną. Braku­je jej tylko kogoś bliskiego, kto udźwignie problemy codzien­ności i da wsparcie. Zjawia się więc Nick, który robi trochę za gosposię, ale i stanowi dla He­len, która nie chce, by szczegół z jej przeszłości wyszedł na jaw, zagrożenie.

Niczym wyrzut sumienia i świadek wydarzeń co jakiś czas przechodzi przez scenę Jona­than (Arkadiusz Buszko) - dy­gnitarz, który padł kiedyś ofia­rą Nicka. I jest trójka młodych ludzi - sfrustrowanych, topią­cych samotność w narkotykach i seksie. Emigrant z Rosji, pra­cujący jako męska prostytutka Victor (Wojciech Brzeziński) traktuje swoje ciało jak fetysz, podstawę egzystencji, zwłasz­cza że jego "właściciel" Tim (Grzegorz Falkowski) - typowy cyniczny "łysol" - podkreśla, że trzyma go dla zabawy, rozrywki, że wszelkie uczucia oznaczać będą koniec dostatniego życia Victora u jego boku... Nadia (Maria Seweryn) to wrażliwa dziewczyna, jakby anioł z prze­trąconymi skrzydłami, którą szczególnie trawi samotność. Ona też wierzy jedynie w swo­je ciało, które może nadać sens pustemu życiu...

Anna Augustynowicz rozgry­wa dramat Marka Ravenhilla "Polaroidy" w przestrzeni, któ­ra ma być projekcją smutnego świata sześciorga bohaterów. Duże okna-polaroidy, lśniący "wybieg", na którym grają ak­torzy - wszystkie te elementy składają się na spe­ktakl zre­alizowany z matematyczną precyzją. I mo­że dlatego wizja Augustynowicz robi tak potężne wrażenie. Świat przełomu wieków to cał­kowity uwiąd ideałów, perspek­tyw i społecznej atomizacji. Cy­niczna gra interesów, w której nawet rzeczy obiektywnie do­bre, jak walka "szlachetnej ak­tywistki" Helen o poprawę roz­kładu autobusów, podszyte są nieczystą grą o "swoje"... Wszystko to odgradza ludzi od siebie. Augustynowicz odziera widza ze złudzeń: społeczeń­stwa europejskie trawi wielka choroba kapitalizmu "z ludzką twarzą": źle pojęty indywidu­alizm, brak społecznej solidar­ności i idealizmu. To dotyczy też Polski: odwrotna strona me­dalu po ustrojowej transforma­cji może się okazać równie obrzydliwa, jak realny socja­lizm...

Cieszy fakt, że Teatr Współ­czesny po ostatnich dyskusyj­nych realizacjach sięgnął znów po trafny tekst, którego słabo­ści (lekki dydaktyzm i momen­tami przegadanie) zniwelowała wybitna praca Anny Augusty­nowicz. Na uznanie zasługuje też bardzo wyrównana i dobra gra całego zespołu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji