Sen srebrny Salomei
Drugim spektaklem przywiezionym z Krakowa na XXIII Warszawskie Spotkania Teatralne jest "Sen srebrny Salomei". Sztukę wyreżyserował i tekst opracował Jerzy Jarocki.
Koncepcja reżysera, tak jak i scenografia Barbary Hanickiej, polegała na przeniesieniu do współczesnego teatru z całym pietyzmem tekstu Juliusza {#au#126}Słowackiego{/#}. Wiązało się to m.in. z koniecznością dokonania skrótów. Niezależnie od nich, spektakl trwa około czterech godzin i oglądamy w nim ponad trzydzieści postaci.
Gdy chodzi o tekst, "Sen srebrny Salomei" posiada wiele odniesień do aktualnej sytuacji w świecie, a także w jakiejś mierze i do naszej codzienności. Wymowa spektaklu godzi w nasze zadufanie, w nasz brak refleksji. Przez scenę przewija się trzydziestu artystów. Mimo burzliwej akcji, ich aktorstwo ostatecznie odbiera się jako całość. W pamięci pozostaje szczególnie postać Stempkowskiego (Jerzy Radziwiłowicz) i Semenki (Krzysztof Globisz). Wbrew świetnym tradycjom Starego Teatru aktorstwo pań jest raczej poprawne, nie można by tu mówić o kreacjach.
Barbara Hanicka projektując dekoracje i kostiumy, niewątpliwie poddając się sugestiom reżysera, przytłumiła, przygasiła urodę bardzo malowniczych przecież, ówczesnych strojów. Jedynym, jakby spontanicznie przez nią stworzonym, bardzo pięknym obrazem była dłuższa scena w złocistym wnętrzu cerkwi. Piękno tej sceny pogłębiała muzyka Stanisława Radwana, interesująco nawiązująca i zbliżająca się do muzyki cerkiewnej. Kompozytor ten (asystentem był Janusz ) nadał całemu spektaklowi mocne, indywidualne piętno, choć dzieło jego miało być (i było) tłem. Przypomnijmy, że kierownictwo muzyczne sprawuje tu Mieczysław {#os#1121}Mejza, a korepetycje wokalne prowadzi Barbara Siklucka.
Spotkanie ze Starym Teatrem im. Heleny Modrzejewskiej dało jak zwykle wiele satysfakcji publiczności. Tym razem teatr zaimponował umiejętnością panowania nad - rzec można - gigantycznym tekstem i ukazał po raz kolejny talent kompozytorski Stanisława Radwana.