Artykuły

O kaprysach aktorów Powszechnego

Nie wiem jak czytelnicy "Gazety", ale ja mam szczerze dość kaprysów zespołu artystycznego Teatru Powszechnego, który od pół roku wodzi za nos opinię publiczną i władze miasta - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Najpierw pod presją części obrażonych aktorów musiał odejść dyrektor Remigiusz Brzyk, płacąc posadą za głupi wybryk kierownika literackiego, który na kartce papieru wypisał jakieś bzdury na temat patrona sceny Zygmunta Hübnera. Następnie Rada Artystyczna przez długi czas szukała kandydata na jego miejsce. Po czym okazało się, że zespół sam wybrał dyrektora, nie czekając na decyzję miasta. Ma nim zostać Jan Buchwald, były szef teatru w Kaliszu i dyrektor naczelny warszawskich Rozmaitości. Informacja o jego powołaniu zawisła na tablicy ogłoszeń, jakby to była wewnętrzna sprawa teatru.

Rzadko zdarza mi się zgadzać z urzędnikami, ale tym razem Marek Kraszewski, szef Biura Kultury, ma rację: nie jest dobrze, kiedy zespół zajmuje się sprawami kadrowymi. Nie znam w Europie teatru finansowanego z publicznych środków, w którym dyrektora wybieraliby aktorzy. Jedynym teatrem publicznym, w którym mają coś do powiedzenia w kwestiach kadrowych i finansowych, jest Komedia Francuska, gdzie trzon zespołu tworzy 40 aktorów - udziałowców, zwanych sociétaires. Ale nawet oni nie wybierają dyrektora, zwanego administratorem generalnym, nominuje go na wniosek ministra kultury Rada Ministrów. W ubiegłym roku wbrew części zespołu minister Renaud Donnedieu de Vabres nie przedłużył kontraktu Marcela Bozonneta, dotychczasowego szefa Komedii, i nominował Muriel Mayette, pierwszą kobietę na tym stanowisku. Wybuchła dyskusja, zespół się podzielił, jednak nikomu nie przyszło do głowy ogłaszać na tablicy własnych kandydatów.

Oczywiście narzucanie siłą dyrektora też kończy się źle, jak pokazał przykład Teatru Nowego w Łodzi. Trzeba umiejętnie pogodzić interes zespołu z interesem samorządu reprezentującego społeczeństwo. Chodzi jednak o to, że dzisiaj w interesie zespołu Powszechnego jest obrona status quo. Wskazuje na to zarówno sprzeciw wobec zmian, jakie chciał wprowadzić Brzyk, jak i kandydatura Buchwalda znanego z tradycyjnych poglądów na teatr. Jeżeli władze miasta chcą rzeczywiście wyprowadzić Powszechny z kryzysu artystycznego i finansowego, nie powinny ulegać presji kolejnej kartki papieru, tylko wybrać spośród kandydatów takiego, który nie będzie się bał przeprowadzić koniecznych zmian. Inaczej nikt w środowisku teatralnym nie będzie tych władz traktował poważnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji