Artykuły

Tak naprawdę chodzi o coś innego

Pod płaszczykiem działań artystycznych, pewnego happeningu, pan dyrektor [Teatru im. Modrzejewskiej] realizuje potrzebę zwracania na siebie uwagi. Dzięki temu media się nim interesują i promują go. Ale to nie jest sposób na rozwiązywanie problemów finansowych - uważa prezydent Legnicy Tadeusz Krzakowski.

Z prezydentem Legnicy Tadeuszem Krzakowskim [na zdjęciu] rozmawia Włodzimierz Kolski:

Jak zareagowałby pan na sytuację, w której na przykład dyrektor Zarządu Gospodarki Mieszkaniowej oflagowałby na czarno ZGM i OGM-y na znak protestu przeciwko zbyt niskim wydatkom budżetu na remonty komunalnych zasobów mieszkaniowych?

- Zbyt dobrze znam tego dyrektora, żeby nawet dopuścić do siebie myśl o takiej sytuacji. Tylko dyrektor teatru mógł oflagować budynek i przekonywać, że to protest przeciwko niskim dotacjom z budżetu gminy. Trzeba zacząć od tego, że nic nie zagrażało i nie zagraża funkcjonowaniu teatru. Budżet na ten rok zakłada efektywne finansowanie teatru, oparte na racjonalnej gospodarce finansowej prowadzonej przez jego dyrektora. Wracając do ostatnich działań pana Głomba, to uważam, że noszą w sobie znamiona histerii. Tak samo zresztą jak podawanie mediom nieprawdziwych informacji. Ostatnio zapoznałem się z tym, co przekazywał na konferencjach prasowych. Wiele jest w tym nieprawdy. To, co robi dyrektor, to swoisty happening, przystający artyście, ale nie dyrektorowi ważnej dla miasta instytucji. Mam wrażenie, że pan Głomb nie potrafi oddzielić roli artysty od roli menedżera. Być może należy rozdzielić te funkcje w teatrze. Ale biorę pod uwagę także inne rozwiązania.

To nie jest pierwsza taka akcja pana Jacka Głomba pod pańskimi rządami.

- Rzeczywiście, choć poprzednie były wymierzone w inne osoby lub urzędy. Z perspektywy czasu trzeba stwierdzić, że już wówczas należało się zastanowić nad innym rozwiązaniem problemu. Te wydarzenia były usprawiedliwiane artystyczną duszą dyrektora. Ja sądzę, że tak naprawdę chodzi o coś innego. Pod płaszczykiem działań artystycznych, pewnego happeningu, pan dyrektor realizuje potrzebę zwracania na siebie uwagi. Dzięki temu media się nim interesują i promują go. Ale to nie jest sposób na rozwiązywanie problemów finansowych. Poważnym powodem do zmartwień jest fakt, że od lat pan Głomb zwykł w taki sposób załatwiać przeróżne sprawy. Ja oczekuję od menedżera teatru nowoczesnego zarządzania placówką, poszukiwania możliwych źródeł jej finansowania, generującego oszczędności, a nie koszty, racjonalnego gospodarowania majątkiem i pieniędzmi. Rozumiem, że nie każdy to potrafi. Pan dyrektor i zbudowany przez niego zespół to wspaniali twórcy. Doceniam dokonania artystyczne pana Głomba i nie mam na razie zastrzeżeń do jego pracy w roli szefa artystycznego Teatru Modrzejewskiej. Jeśli chodzi o działalność artystyczną, to jej zasługi dla promocji Legnicy są niepodważalne. Ale jako menadżer, pan Głomb swoimi protestami daje wyraz pewnej nieudolności. Nie mogę tolerować wyłącznie roszczeniowej postawy. Pan dyrektor zapomina, że oprócz kultury jest w mieście wiele innych ważnych sfer życia, że trzeba pomagać osobom pozostającym bez pracy. Miasto musi rozwiązywać wiele problemów mieszkańców. Na to wszystko trzeba pieniędzy i nie można się obrażać na inne miejskie potrzeby. Zadaniem dyrektora teatru jest prowadzenie aktywnej polityki oraz dbałość o finanse oraz majątek powierzonej mu placówki. Tego się nie robi za pomocą czarnych flag i akcji medialnych. Trzeba mieć dobre pomysły i stosować narzędzia ekonomiczne.

Nie ma pan zastrzeżeń do faktu, że budynek teatru częściej stoi pusty, niż coś się w nim dzieje?

- Oczywiście, że mam. Są pewne fakty, które budzą moje zdziwienie. Pamiętam, jak to latem ubiegłego roku pan Głomb deklarował ożywienie centrum miasta. Chyba nie miał na myśli wywieszania czarnych flag? Co pozostało z tych deklaracji? Każdy chyba widzi. Delikatnie mówiąc, w teatrze nie ma teatru, bo w tym miejscu nie wykonuje on właściwie swojej funkcji społecznej. Spektakle odbywające się poza siedzibą teatru, choć są często znakomite, to generują określone koszty. Podobnie jest dziś z obiektami, które teatr ma w swoich zasobach, przy Nowym Świecie i ulicy Jordana. Uważam, że chcąc efektywnie zarządzać jednostką, należy dążyć do racjonalnego wykorzystania posiadanego majątku bez generowania dodatkowych kosztów, bądź ograniczać je do minimum. Uważam też, że majątek teatru stwarza wspaniałe warunki do zarabiania dodatkowych pieniędzy, ale ich nie zarabia tyle, ile mógłby. Scena, widownia, urządzenia znajdujące się w gmachu w Rynku często stoją bezużytecznie, a ich utrzymanie kosztuje. To trzeba zmienić. Pan Głomb realizuje w Legnicy teatr wędrujący. Wychodzi z nim do mieszkańców, i dobrze. Problem w tym, że to bardzo dużo kosztuje. Może więc warto się zastanowić nad powołaniem drugiego teatru, właśnie takiego wędrującego, prowadzonego przez jakieś stowarzyszenie lub kogoś prywatnie. Środki na jego funkcjonowanie także byłyby prywatne. Natomiast, jako gospodarz miasta, oczekuję, by środki publiczne były tak wydatkowane, aby budynek teatru żył i służył mieszkańcom oraz gościom Legnicy, bo oni także tego oczekują. Widowiska w plenerze i w halach - tak, ale wówczas, gdy są na to pieniądze.

Czy to, co pan dotąd powiedział, oznacza, że w teatrze dojdzie do zmian?

- Zastanawiam się nad usprawnieniem działania teatru. Na razie prowadzona jest w nim kontrola. Nie nadzwyczajna, bo wszystkie jednostki budżetowe podlegają działaniom kontrolnym. Wszystkie decyzje będę podejmował na podstawie pełnej wiedzy. Ale pan dyrektor Głomb nie dowie się o nich z mediów. Będę z nim o tym rozmawiał i w stosownym momencie poinformuję też opinię publiczną.

Czy to prawda, że w konflikcie między panem a dyrektorem teatru mediatorem ma być minister kultury?

- To absurd. Kilka dni temu rzeczywiście rozmawiałem z ministrem Klimczakiem i zaprosiłem go do odwiedzenia Legnicy. Zaproszenie zostało przyjęte. Po przeczytaniu informacji z konferencji prasowej dyrektora teatru, który jakoby stwierdził, że minister przyjedzie w celu mediowania między nim a mną, rozmawiałem z panem Klimczakiem ponownie i poinformowałem go o zapowiadanych przez dyrektora mediacjach. Pytałem, czy rzeczywiście zamierza je prowadzić. Pana ministra po prostu zdziwiły te informacje. Ja także nie widzę powodu ani przedmiotu takich mediacji.

Dziękuję za rozmowę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji