Artykuły

Wrocław. Polityczny szlaban dla artystów teatru z Białorusi

Słynny teatr dramatyczny z Mińska miał uświetnić Dni Kultury Białorusi we Wrocławiu. Jego przyjazd najprawdopodobniej uniemożliwił białoruski minister kultury, który ma zostać ambasadorem w Paryżu. - Bał się narazić prezydentowi Aleksandrowi Łukaszence - komentują białoruscy dysydenci.

Narodowy Teatr Akademicki im. Janki Kupały z Mińska to najstarsza scena dramatyczna na Białorusi. Jego sława sięga daleko poza granice kraju. W ubiegłym roku zaprezentował w Warszawie sztukę "Pińskaja Szlachta" według Wincentego Dunina-Marcinkiewicza, bardzo ciepło przyjętą przez publiczność i krytykę. 2 i 3 czerwca mieli ją obejrzeć wrocławianie podczas Dni Białorusi, które organizuje Fundacja "Za wolność waszą i naszą". Bilety na spektakl zostały już sprzedane. W mieście wiszą plakaty. Ale widzowie przedstawienia nie zobaczą.

- W środę dyrektor teatru Polakow poinformował mnie, że białoruskie władze nie zgodziły się na wyjazd aktorów do Polski - mówi Mikołaj Iwanow, organizator imprezy. - Przekazał mi - co jak sądzę, mu zasugerowano - że teatr nie da się wmanipulować w prowokację polityczną przeciwko Aleksandrowi Łukaszence.

Tą prowokacją mają być - zdaniem białoruskich władz - inne punkty obchodów Dni Białorusi. 5 czerwca podczas "Wieczoru solidarności z narodem białoruskim" planowane jest spotkanie z dysydentami Aleksandrem Milinkiewiczem i Stanisławem Szuszkiewiczem. Zdaniem Iwanowa właśnie dlatego aktorom Teatru im. Janki Kupały zabroniono przyjazdu do Polski.

- Ta decyzja zapadła już po tym, jak podpisaliśmy umowę. W pewnym momencie jednak białoruskie władze zażądały dokładnego programu imprezy - twierdzi Iwanow. - Nie sądzę, żeby stał za tym osobiście Aleksander Łukaszenka, bo to dla niego sprawa zbyt błaha. Raczej jest to decyzja ministra kultury Pawła Łatuszki. Mówi się o tym, że niebawem ma zostać ambasadorem w Paryżu. Pewnie nie chce narażać się zwierzchnikom. Sprawa jest polityczna.

Podobnego zdania są inni uczestnicy imprezy. Aleksander Milinkiewicz odmowę prawa wyjazdu dla aktorów określa jako celowe izolowanie Białorusinów od Europy.

- Taką politykę władze prowadzą od lat. Jesteśmy odcinani od międzynarodowych kontaktów i to dotyka także ludzi kultury - mówi Milinkiewicz. - To fatalna decyzja. Nie widzę jednak innego powodu odmowy wyjazdu jak polityczny. Traci na tym teatr, tracą aktorzy, traci Białoruś, bo pozostajemy na marginesie europejskiego życia kulturalnego. Bardzo żałuję, że Narodowy Teatr Akademicki nie wystąpi we Wrocławiu. Dodaje, że na Dniach Kultury Białoruskiej we Wrocławiu wcale nie zamierzał mówić o sytuacji politycznej na Białorusi: - Chciałem opowiedzieć o naszej tradycji, o białoruskiej kulturze.

Jacek Protasiewicz, eurodeputowany, przewodniczący delegacji Parlamentu Europejskiego ds. Białorusi: - Jeśli rzeczywiście władze zablokowały wyjazd artystów do Polski, to jest to dowód na schizofrenię białoruskiego reżimu. Z jednej strony apeluje on bowiem do państw europejskich o zniesienie wiz dla swoich obywateli, z drugiej stawia im przeszkody, gdy chcą wyjeżdżać.

Protasiewicz zapowiada, że o sprawie odmowy udziału Teatru im. Janki Kupały w Dniach Kultury Białoruskiej we Wrocławiu poinformuje europosłów z grupy zajmującej się Białorusią.

Na miejsce Narodowego Teatru Akademickiego im. Janki Kupały organizatorzy chcą zaprosić do Wrocławia dwa inne białoruskie teatry: Prowincję z Grodna i Deski z Mińska. Oba są prywatne, więc nie muszą nikogo pytać o zezwolenie na występy. Jednak żeby wystąpić w Polsce, ich aktorzy potrzebują wiz. Ci z Desek od dłuższego czasu nie mogą się na nie doczekać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji