Artykuły

Sejm zawraca reformy, etaty wygrały

To, co dzieje się wokół nowelizacji ustawy o działalności kulturalnej, źle wróży całej reformie kultury - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

To miała być ważna korekta w przepisach dotyczących kultury, wstęp do zasadniczej reformy, której domagali się twórcy i animatorzy na Kongresie Kultury w 2009 roku. Lista spraw do załatwienia była długa: przegłosowana w piątek przez Sejm nowelizacja ustawy o działalności kulturalnej miała wzmocnić niezależność instytucji publicznych kultury, wprowadzić wieloletnie kontrakty dyrektorskie, dostosować prawo do specyfiki artystycznej teatrów, oper, filharmonii, wprowadzić pojęcia sezonu artystycznego i umów sezonowych, ograniczyć pracę aktorów z zespołów repertuarowych u konkurencji, np. w serialach.

W planach były także nowe rozwiązania finansowe: renowacja zabytków w miastach miała być finansowana ze specjalnej opłaty konserwatorskiej pobieranej przez samorządy.

Niestety, po półtora roku pracy Ministerstwa Kultury, rządu i Sejmu z pierwotnych planów zostało niewiele. Pierwszy poległ przepis o opłacie konserwatorskiej, który usunięto na wniosek Ministerstwa Finansów sprzeciwiającego się wprowadzeniu nowego podatku. Następnie aktorzy i muzycy wywalczyli złagodzenie przepisów o umowach sezonowych, zamiast - jak pierwotnie zakładano - 15 sezonów w jednej instytucji artysta miał przepracować 6 sezonów w jednej albo 15 sezonów w kilku instytucjach, aby otrzymać stały etat. Ostateczny cios ustawie zadali posłowie, którzy podczas piątkowego głosowania na wniosek Kazimierza Ujazdowskiego (PiS), byłego ministra kultury z rządu Jarosława Kaczyńskiego, usunęli przepis o umowach sezonowych i drugi o obowiązku otrzymania zgody dyrektora na pracę artysty u konkurencji.

Jeżeli Senat nie przywróci usuniętych w piątkowym głosowaniu przepisów, nowelizacja w części dotyczącej instytucji artystycznych traci sens. Bez umów sezonowych dla aktorów i muzyków nie ma uzasadnienia podział na instytucje artystyczne i pozostałe, który wprowadza nowelizacja, bo teatry, opery i orkiestry nie będą się niczym różniły od domów kultury czy muzeów: w jednych i drugich pracownicy będą pracować na etatach. Pojęcie sezonu artystycznego trwającego od końca sierpnia do początku września będzie puste, bo nikt nie będzie zatrudniany w tym rytmie. Tracą też sens kontrakty dyrektorskie, bo dyrektor nie będzie mógł dobrać sobie zespołu aktorskiego na okres swojej kadencji (jak to ma miejsce na przykład w niemieckich teatrach miejskich) i tak jak poprzednio stanie się zakładnikiem artystów na etacie. Jeśli nie spełni ich oczekiwań, szybko będzie musiał pożegnać się z pracą. W ostatnich latach zespoły artystyczne doprowadziły do odejścia co najmniej czterech dyrektorów teatrów i orkiestr: w warszawskich teatrach Powszechnym, Ateneum i Studio, łódzkim Nowym i Filharmonii Białostockiej. W Tarnowie wyrzucić dyrektora artyści nie zdążyli, bo popełnił samobójstwo.

To, co dzieje się wokół nowelizacji ustawy o działalności kulturalnej, źle wróży całej reformie kultury. Związki zawodowe i organizacje branżowe z pomocą posłów opozycji chcą zakonserwować dawny układ, który wzmacnia pozycję wykonawców kosztem twórców, aktorów stawia ponad dyrektorami i reżyserami, muzyków ponad dyrygentami. Bez naruszenia tego układu trudno wyobrazić sobie reformę instytucji artystycznych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji