Artykuły

Festiwale to nie wszystko. Debata "Wyborczej" o kulturze

- Dlaczego miasto daje 300 tys. zł na Placido Domingo, kiedy o pieniądze na inne imprezy trzeba walczyć w konkursach? - pytał Łukasz Minta z Go Ahead podczas debaty w Gazeta Cafe. - Gdyby koncert przygotowywała twoja agencja, wszystko byłoby OK - odpowiadał dyrektor wydziału kultury.

Przez ostatnie pół roku w poznańskim środowisku kulturalnym wrzało. Artystów oburzyła najpierw próba przekazania Arsenału organizacji pozarządowej, potem wyniki konkursów, w których połowę pieniędzy dostały duże festiwale. Na koniec oliwy do ognia dolała sprawa dofinansowania koncertu Placido Domingo przy jednoczesnej odmowie opłacenia benefisu Grabaża.

Dlatego postanowiliśmy zorganizować debatę o przyszłości poznańskiej kultury. Odbyła w poniedziałek w Gazeta Cafe. Gośćmi "Wyborczej" byli: Anna Hryniewiecka - dyrektorka CK Zamek, Robert Kaźmierczak - dyrektor wydziału kultury, Michał Merczyński - twórca festiwalu Malta, Łukasz Minta - współwłaściciel agencji Go Ahead oraz Andrzej Pakuła - reżyser, inicjator "Żółtej Kartki", otwartego listu do prezydenta, w którym młodzi twórcy krytykują politykę kulturalną miasta.

Ile razy sprzedawaliście Grabaża?

Dyskusja kręciła się wokół publicznych pieniędzy na kulturę. - Warto dofinansowywać kulturę, bo jest ważna dla społecznego rozwoju, świadczy o naszej dojrzałości, jest elementem kultywowania żywej demokracji - przekonywała Hryniewiecka.

Dyrektor wydziału kultury od razu przeszedł do konkretów, czyli do koncertu Domingo, do którego miasto dołożyło ostatnio 300 tys. zł. Wywołało to oburzenie wśród młodych artystów, którzy uważają, że miasto nie powinno dofinansowywać wydarzeń z tak drogimi biletami (najtańszy - 194 zł). - Jest to wydarzenie promujące otwarcie ICHOT-u. Dzięki niemu jest on promowany w telewizji. Szkoda, że nie udało nam się dotrzeć z tym przekazem do opinii publicznej - przekonywał Kaźmierczak.

Przeciwny takiej interpretacji był Łukasz Minta z agencji Go Ahead. Odpowiadał, że promocja to nie wszystko. - Nie rozumiem, dlaczego miasto tak łatwo znajduje 300 tys. zł na Domingo, kiedy inne podmioty muszą walczyć o pieniądze w konkursach.

- Rozumiałbym twoje oburzenie, gdybyś w pewnym momencie sam nie był potencjalnym producentem tego koncertu. Kiedy zapytałem dyrektora teatru, dlaczego koncert produkuje agencja Prestige, a nie Go Ahead, usłyszałem, że się tego nie podejmiecie, bo to zbyt duże ryzyko. Mówisz, że to zła polityka miasta, ponieważ koncert produkuje inna agencja. Gdyby robiła twoja, wszystko byłoby OK - odpowiedział Mincie Kaźmierczak. Odniósł się też do sprawy benefisu Grabaża: - Odmówiłem sfinansowania wydarzenia, bo nie przyszedłeś z propozycją konkursową, tylko z propozycją sprzedaży. A przypominam, że w 2011 r. odbył się już jeden benefis Grabaża z zespołem Strachy Na Lachy. Rok wcześniej, jako niepowtarzalne wydarzenie, sprzedawaliście reaktywację Pidżamy Porno. I teraz, po czterech latach, udało ci się sprzedać opowieść, że miasto Poznań nie potrafiło uhonorować artysty.

Czy festiwale biorą wszystko?

Spora część debaty była poświęcona festiwalom. - Dziś mamy czas festiwali. I nie jest prawdą, że zjadają wszystkie pieniądze na kulturę - mówił twórca Malty Michał Merczyński. Na dowód pokazywał statystyki, z których wynika, że na kulturę wydaje się w Poznaniu prawie 60 mln zł, a w konkursach dla NGO-sów, w których startują też organizatorzy festiwali, jest tylko 10 mln zł.

Andrzej Pakuła podkreślał, że nie jest w opozycji do festiwali. Chciałby jednak, by imprezy kulturalne były obecne w mieście przez cały rok. - Dzięki temu możemy zwiększyć uczestnictwo w kulturze - podkreślał.

Pakuła odnosił się też do różnic pokoleniowych. - Nowe pokolenie ma inne spojrzenie na kulturę. Chcemy, by nasz głos był traktowany jako równorzędny, a nie ciągle walczyć o swoją obecność.

- Co roku kilkuset młodych artystów bierze udział w festiwalu Malta. W tym roku będzie ich 419. Ja się czuję zwolniony z odpowiedzialności z zarzutu, że nie współpracujemy z młodymi twórcami - polemizował Merczyński.

Dostało się też festiwalowi Transatlantyk. - Miasto dało na niego miliony, kiedy w ogóle nie było wiadomo, jaka to będzie impreza. Nie rozumiem, dlaczego z roku na rok dostaje tyle pieniędzy. Prosiłem w urzędzie o projekt, kosztorys, ale nie dostałem - oburzał się Minta.

- Jan AP Kaczmarek został zaproszony przez miasto do tworzenia festiwalu. W tym roku wzięliśmy udział w konkursie. Te zarzuty robią się nieznośne - odpowiadała przedstawicielka Transatlantyku.

Publiczność była wyraźnie zmęczona rozmowami o pieniądzach. - My, tutaj obecni, chcemy dobrej kultury, rozmowy o tym, jak ją robić, a jak na razie słuchamy kłótni, dlaczego dajemy temu, a nie tamtemu - mówił jeden z widzów.

- To smutne, że dwa lata po kongresie kultury mówimy wciąż o tym samym. Wtedy też dużo mówiliśmy o przejrzystości. Uważam, że w przypadku publicznych pieniędzy nie powinno być tajemnic - podsumował Andrzej Maszewski z Zamku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji