Artykuły

Goleniów. Teatralne uwiedzenie?

Działalność znanego w całym kraju goleniowskiego Teatru "Brama" została zawieszona do odwołania. Jego reżyser jest na przymusowym urlopie, a władze gminy nałożyły embargo na informacje. U podłoża tego leży oskarżenie o "uwiedzenie" przez reżysera jednego z nastoletnich członków grupy teatralnej.

Kilkanaście dni temu do burmistrza gminy, dyrektora Goleniowskiego Domu Kultury i dwóch innych instytucji dotarł list od rodziców chłopca, który jesienią ubiegłego roku krótko uczestniczył w pracach teatru.

Autorzy pisma oskarżają Daniela J. twórcę i reżysera teatru o "uwiedzenie" ich syna.

List wywołał szok. Na polecenie osobiste burmistrza natychmiast została zawieszona działalność teatru. Daniela J. wysłano na urlop z zakazem pojawiania się w domu kultury, a pracownikom GDK i Urzędu Gminy zakazano udzielania jakichkolwiek informacji osobom postronnym.

Choć w liście rodziców nie ma bezpośredniego oskarżenia o molestowanie seksualne, burmistrz zawiadomił o sprawie Prokuraturę Rejonową w Goleniowie. Być może przyczyniła się do tego rozmowa z chłopcem i jego rodzicami. Prokuratura rozpoczyna dopiero prace nad sprawą i nie dokonała jeszcze żadnych przesłuchań. Nie wiadomo więc, czy w ogóle zostanie wszczęte śledztwo.

Informacja o oskarżeniu spowodowała zrozumiałe wzburzenie w środowiskach związanych z kulturą, nie tylko goleniowską, ale udało się póki co zachować spokój i nie dopuścić do histerii. Rodzice dzieci uczestniczących w pracach teatru zostali pisemnie, w oględny sposób, poinformowani o przyczynach zawieszenia działalności Teatru "Brama".

Z ogromnym niedowierzaniem traktują oskarżenie osoby, które od lat współpracują z Danielem J. Zwracają uwagę, że w ciągu dziesięciu lat działalności teatru nie docierały żadne sygnały, które mogłyby rzucić cień na tę osobę. Jest to pierwszy zarzut pod adresem Daniela J. Podkreślana jest specyfika pracy teatralnej, dość bliskie więzi, jakie w naturalny sposób łączą członków grupy teatralnej, ale jednocześnie fakt, że nie zaobserwowano wcześniej absolutnie nic, co mogłoby budzić niepokój.

- Daniel i jego zespół dość często gości w moim domu na wsi. Gdybym zauważył cokolwiek, co wywołałoby podejrzenie o naturę jego związków z podopiecznymi, po prostu bym go przepędził. Nigdy nic takiego nie zaobserwowałem, więc nie mam żadnych podstaw, by przestać mu ufać - mówi Zygmunt Heland, jeden z przyjaciół Daniela J., blisko związany z ruchem teatralnym.

Sam reżyser zdecydowanie odrzuca zarzut, jakoby "uwiódł" podopiecznego, a tym bardziej wykorzystał go seksualnie. Nie wyklucza, że chłopak mógł w jakiś sposób zauroczyć się jego osobą, ale zaprzecza, jakoby w jakikolwiek sposób to uczucie odwzajemniał.

- Dziś wiem, że kiedy pisał do mnie SMS-y, kiedy dzwonił i nachodził mnie powinienem był zdecydowanie go odprawić bez względu na konsekwencje. Tymczasem zainteresowałem się jego problemami i starałem się pomóc w ich rozwiązaniu nawet wtedy, kiedy nie uczestniczył już w pracach teatru. Jeśli czymś zgrzeszyłem to nadmiernym zaufaniem do ludzi - mówi Daniel J. Ma żal do gminnych urzędników, że podjęli decyzję o zawieszeniu prac teatru i odsunięciu go od zajęć nie pytając nawet o to, czy ma cokolwiek do powiedzenia na temat zarzutów przedstawionych w liście rodziców.

Los sprawy jest trudny do przewidzenia. Dziwne w niej jest to, że zawiadomienie do prokuratury złożyli nie rodzice chłopca, a organ gminy na podstawie relacji rodziców i ich dziecka. Na wiarygodność tej relacji poważny cień rzuca fakt, że chłopiec ma spore problemy emocjonalne i kilka miesięcy temu o molestowanie seksualne oskarżał członka bliskiej rodziny. Później z tego zarzutu się wycofał.

Daniel J. zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, dlatego o pomoc prawną poprosił jednego z najbardziej znanych szczecińskich adwokatów.

- Jestem przekonany, że uda mi się obronić, ale takie oskarżenie to jak granat wrzucony do szamba, nie sposób z takiej sprawy wyjść czystym - kończy reżyser.

Teatr "Brama" był dotąd dumą miasta. Liczne nagrody, tytuły honorowe, ogromna lista zasług dla miejscowej kultury. W tym roku miał hucznie obchodzić dziesięciolecie istnienia. W związku z zawieszeniem jego działalności nie wiadomo, czy jakiekolwiek imprezy z tym związane się odbędą. Sam Daniel J. poważnie rozważa wyjazd z miasta. - Nie wiem, czy umiałbym tu dalej pracować dodaje.

Rodzice chłopca odmawiają komentowania sprawy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji