Artykuły

Teresa May-Czyżowska - Primadonna 50-lecia

Szkołę muzyczną skończyła po maturze, ale jeszcze przed nią (miała wtedy 17 lat) usamodzielniła się. Wynajęła pokój i rozpoczęła pracę jako sekretarka dyrektora Domu Książki - tak zaczynała karierę łódzka diva operowa TERESA MAY-CZYŻOWSKA, obchodząca jubileusz 50-lecia pracy artystycznej.

Teresa May-Czyżowska, obchodzi jubileusz 50-lecia pracy artystycznej. Z tej okazji, na scenie Teatru Wielkiego w Łodzi, oglądaliśmy wspaniałą artystkę w roli Doroty w "Krakowiakach i góralach", a następnego dnia na galowym koncercie operowym.

Niewielu artystów opery ma organizowane tak późne jubileusze. Ten był spóźniony, o co najmniej 10 lat, bowiem tak wybitna i zasłużona śpiewaczka, powinna go mieć już wtedy. Przecież swoje najlepsze lata zdecydowała się poświęcić Łodzi, mimo że jej wszechstronny głos (od sopranu koloraturowego do sopranu spinto), przepiękny w barwie, imponujący siłą i blaskiem, predestynował ją do kariery światowej. Nazywana "trzecią wielką Teresą"(po Teresie Wojtaszek-Kubiak i Teresie Żylis-Gara, które wyemigrowały z Łodzi w świat i zrobiły tam duże kariery), mogła błyszczeć w Europie i w Ameryce, a jednak wierna Łodzi, która uczyniła z niej swoją uwielbianą gwiazdę o sławie ogólnopolskiej, nie wyjechała. Osiadła w tym mieście na stałe. Nie znaczy to, że pani Teresa nie śpiewała w Ameryce i w całej Europie, a nawet w Tokio.

Ma bardzo ciekawy życiorys, szczególnie okres dziecięco-dziewczęcy, o którym nigdy nie opowiadała w prasie. Dzisiaj jego kulisy, w nich rysunek wybitnie utalentowanej dziewczynki, która przypadkowo została śpiewaczką, bo na początku miała inne plany.

Szlachcianka z Łucka

W jej rodzinie wszyscy pięknie śpiewali, chociaż nikt nie robił tego zawodowo. Wyróżniał się stryjek, który ukończył studia wokalne, ale nie został śpiewakiem, bo w szlacheckiej rodzinie nie było to dobrze widziane. Jej ojciec (major Wojska Polskiego) miał tak imponujący bas, że mógł konkurować z Bernardem Ładyszem. Po raz pierwszy publicznie zaśpiewała w wieku 8 lat, w kościele na mszy. Swoją mamę słabo pamięta, bo zmarła tragicznie, gdy mała Terenia miała 11 miesięcy. Pamięta, że gdy miała trzy lata, jej dziadek nauczył ją gwizdać. Gdy miała 5 lat, potrafiła dobierać drugi i trzeci głos, chociaż nie miała pojęcia, co to jest słyszenie harmoniczne. Urodziła się w Łucku w województwie wołyńskim (tam ojciec jako wojskowy stacjonował). Była tam bardzo krótko, bo przenieśli się do Warszawy(zamieszkali w Milanówku). Pod Łuckiem mieli dom, który odwiedzili na krótko, ponownie ściągnięci do Warszawy. Miała starszą od siebie o 10 lat siostrę, która zmarła na gruźlicę w wieku 19 lat. Ja samą zawieziono do sióstr urszulanek, gdzie mieszkała i uczyła się aż do matury. Zamierzała wybrać się do szkoły hotelarskiej, bo chciała zostać kierowniczką recepcji. Szkołę muzyczną skończyła po maturze, ale jeszcze przed nią (miała wtedy 17 lat) usamodzielniła się. Wynajęła pokój i rozpoczęła pracę jako sekretarka dyrektora Domu Książki. Właściwie nigdy nie miała domu rodzinnego, za to dwie macochy.

Polonistka, aktorka, plastyczka czy śpiewaczka?

Była wybitną polonistką i profesor w szkole średniej przepowiadał jej karierę naukową w tym zakresie. Był zaskoczony, gdy złożyła dokumenty na wydział aktorski PWST w Warszawie. Będąc u sióstr bardzo dużo grała w szkolnym teatrze. Na scenie amatorskiej zadebiutowała jako Isia w "Weselu"(miała 11 lat). W ostatniej chwili nie poszła na egzaminy wstępne, koleżanka namawiała ją na studia w ASP. Wśród tak licznych talentów przeważył jednak śpiew i udała się do szkoły muzycznej, bo ogłoszono nabór do klasy śpiewu. Miała wtedy 16 lat, zaśpiewała całą arię Halki. Nikt nie chciał uwierzyć, że nie uczyła się wcześniej śpiewu klasycznego. Została natychmiast przyjęta. Od razu przyznano jej stypendium. Jeździła na prywatne lekcje śpiewu, pozostałe przedmioty zaliczyła eksternistycznie. Wygrała przesłuchania do Zespołu "Warszawa", gdzie zaczęła śpiewać, na co nie zgodziła się jej profesorka śpiewu. Wycofała się, ale niebawem trafiła do Zespołu Pieśni i Tańca Wojsk Lotniczych, gdzie w 1956 roku po raz pierwszy pojawiła się na profesjonalnej scenie i od tego czasu liczy swoje zawodowe śpiewanie. W 1958 roku została przyjęta do Opery Warszawskiej, gdzie śpiewa małe role. Na Międzynarodowym Konkursie Wokalnym w Tuluzie otrzymała brązowy medal. Jej talentem zainteresował się dyrektor Opery Objazdowej, Stanisław Czyżowski i zaangażował do siebie. Po dwóch latach została jego żoną, chociaż wiedziała, że jest chory na nowotwór trzustki i niebawem odejdzie. Gdy po śmierci męża odeszła z Opery Objazdowej, miała do wyboru pracę w Warszawie lub w Łodzi. Wybrała Łódź, nie przypuszczając, że przez 30 lat będzie tutaj primadonną teatru operowego. Na przesłuchaniu zaśpiewała główną arię Violetty z "Traviaty". Ówczesny dyrektor Teatru Wielkiego w Łodzi, Zygmunt Latoszewski podał jej rękę i powiedział: "Drogie dziecko, witamy panią w naszym gronie". I tak, od roku 1966 do 2006 była solistką Teatru Wielkiego w Łodzi.

Konkursy, nagrody, tytuły

Ukończyła wydział oratoryjny prestiżowej Akademii Muzycznej w Grazu w Austrii, w tym mieście święciła triumfy jako laureatka I nagrody Międzynarodowego Konkursu Śpiewaków Oratoryjnych, później był szereg innych konkursów i nagród, m.in. Międzynarodowy Konkurs Śpiewaków Operowych w Budapeszcie i podobny w Sofii, a jeszcze później Nagroda I stopnia Ministra Kultury i Sztuki za wybitne osiągnięcia artystyczne, Złoty Medal Gloria Artis Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, czy tak bardzo cenione przez śpiewaczkę tytuły: "Łodzianki Roku" czy "Nagroda Miasta Łodzi". Wspaniałe partie operowe, m.in. Gilda w "Rigoletcie", Agata w "Wolnym strzelcu", Mimi w "Cyganerii", Małgorzata w "Fauście", Rozyna w "Cyruliku sewilskim", "Desdemona w "Otellu", Elżbieta w "Don Carlosie", Leonora w "Fideliu", tytułowa "Maria Stuart" czy Norma". Za te dwie ostatnie otrzymała Srebrne Pierścienie za najlepsze kreacje wokalno-aktorskie. Wielkim sukcesem była partia tytułowa "Halki" w japońskiej prapremierze tej opery w Tokio w 1975 roku.

W urokliwym domu

Mieszka w urokliwym domu z ogrodem pełnym kwiatów, gdzie pisze swoje piękne wiersze. Niektóre z nich (4) poznaliśmy na niedzielnej gali jubileuszowej. Lubi pływać najchętniej w jeziorze na Suwalszczyźnie, gdzie ma letni dom. Ze zwierząt najbardziej lubi koty(ma dwa Bubi i Mrówka). Miała trzech mężów (Tadeusza Jarzębskiego-śpiewak, baryton), Stanisława Czyżowskiego (dyrektor opery) i Zbigniewa Stankiewicza (koncertmistrz wiolonczel). W rodzimym teatrze ma swoje dwie następczynie: fascynującą, coraz dojrzalszą Dorotę Wójcik oraz porywającą i charyzmatyczną Joannę Woś. Jest usatysfakcjonowana tym, co zrobiła i że to doceniono.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji