Artykuły

Wydarzenie tygodnia

Opera żebracza przy całym barokowym bogactwie antywartości, z których wyrasta, jest wyjątkowo podatna na uproszczone interpretacje. Wystarczy ograniczyć się do oczywistości: plugastwo, oszustwo, sprzedajność i korupcja budujące świat Gaya dają się przełożyć na każdą rzeczywistość. Znalezienie analogii ogranicza wysiłek intelektualny do zera. Potem robi się jeszcze ciaśniej — jak w kabriolecie Fiat 126p, którym jeździ Peachum. Na szczęście świat Opery żebraczej to świat należący do profesjonalistów. To już trudniej przekładalne, ale jak się postarać… Tak solidnej roboty dawno nie widzieliśmy w krakowskich teatrach. Wypełniająca całą przestrzeń scenografia bez reszty poddaje się perfekcyjnej aranżacji światła, Zgrane chóry i dobrze śpiewający aktorzy odnoszą pełne zwycięstwo nad karkołomną muzyką. Jej twórca — Jan Kanty Pawluśkiewicz, a także autor pustych jak żebracza kieszeń songów wynoszeni są na tarczy. Rzutka reklama i piękny program ozdobiony stylizowanym Hogarthem to także nieodłączne elementy spektaklu. I tylko widz wzdycha cicho za Weilem i końcem tej trzygodzinnej teatralnej roboty. Na szczęście finałowy efekt obcości budzi go z drzemki i przychylnie usposabia do porządnie odśpiewanego finału.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji